HORROR na dziś? Przerażająca OBECNOŚĆ osobowego ZŁA

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Dziś Halloween. A więc przejęte od Amerykanów pogańskie święto, które oburza wielu katolików i zachwyca trochę sztucznie innych. Wiele stacji telewizyjnych pokaże zapewne dziś jakieś horrory, które pomogą się wczuć w nastrój grozy. Cóż, my również zaproponujemy jakiś horror. Ale chcąc pożenić ze sobą popkulturową, pomarańczo-dyniową tradycję i katolicką wrażliwość proponujemy Państwu horror katolicki.


„Obecność” to powrót do klasycznego, wręcz old schoolowego horroru. Z pietyzmem i konsekwencją budowane napięcie, minimum efektów specjalnych oraz świetne aktorstwo pozwalają nam zatopić się w historię opętanego domu.

Część krytyków zarzuca „Obecności” granie schematami i przewidywalność. Rzeczywiście James Wan, który wcześniej zrealizował m.in „Naznaczonego” i „Piłę” nie sili się na oryginalność. Jednak nie jest to żadna wada jego filmu, bowiem Wang doskonale potrafi schematami żonglować. Na dodatek film oparty jest na opowieści słynnego małżeństwa Eda i Lorraine Warrenów- demonologów, którzy zajmowali się najsłynniejszymi paranormalnymi i demonicznymi przypadkami w USA. To na podstawie ich pracy powstały takie znane filmowe historie jak "Amityville" czy "Nawiedzony". Ta historia jest jednak najbardziej przerażająca.

Opowieść o małżeństwie Perronów i ich pięciu córkach, którzy zamieszkali w XVIII wiecznej willi związanej ze sprawą „Czarownic z Salem”, jest oparta na źródłowych materiałach, które korespondują z wieloma przypadkami opętań przez Złego, jakie możemy wyczytać w książkach o egzorcyzmach. Widać na ekranie, że nie mamy do czynienia z czystą fantazją speców od hollywoodzkiej halloweenowej rozrywki. „Obecność” pod wieloma względami przypomina „Rytuał” Mikaela Håfströma z Anthonym Hopkinsem w roli słynnego egzorcysty. Choć Wan zdecydował się na minimalizm narracyjny, budowanie z pietyzmem sceny grozy oraz nadaje bardzo katolicki rys swojej opowieści, to jednocześnie popada w tę samą szkodliwą komercyjną manierę, która popsuła „Rytuał”. Zarówno Håfström jak i Wan przez większość część filmu prowadzą konsekwentnie katolicką narrację na temat działania demonów i szatana, by w końcówce filmu dać ponieść się hollywoodzkim nieco prostackim sztuczkom. Nie psują one całości opowiadanej historii, choć nie pozwalają jej postawić na jednej półce z takimi filmami jak „Egzorcysta” czy „Egzorcyzmy Emilly Rose”. Szkoda. Była taka szansa.

Filmowcy są zgodni, że komedia i horror to najtrudniejsze gatunki filmowe bowiem wywołują skrajne emocje widza. Jednak pod tym względem ekipa „Obecności” wykonała zadanie perfekcyjnie. Nawet jeżeli widz nie wierzy w możliwość opętania przez demony, to gwarantuję, że da się porwać świetnie zbudowanemu nastrojowi starodawnego filmu Wana. Natomiast katolik może mieć problemy by po seansie zejść w nocy do ciemnej piwnicy. Choć i półmrok za drzwiami może kryć niemiły widok…

Łukasz Adamski

„Obecność”, reż: James Wan. Galapagos

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych