CZAROWNICA. Tylko miłość pokona demona. Recenzja DVD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Odwrócenie do góry nogami „Śpiącej królewny” ma w sobie pewien czar. Choć film opiera się głównie na genialnej kreacji Angeliny Jolie i ostatecznie ma pozytywne przesłanie, to może budzić niesmak infantylne igranie z mroczną symboliką. „Czarownica” pozostaje jednak klasyczną baśnią, gdzie dobro zawsze triumfuje nad złem.

Pewne środowiska konserwatywne w Polsce przestrzegały przez filmem wyprodukowanym przez Angelinę Jolie, który rzekomo relatywizuje zło. Czy można mu postawić taki zarzut? Owszem, mamy do czynienia z odwróceniem narracji klasycznej disnejowskiej bajki (czyli przełożeniem akcentu na punkt widzenia czarownicy). Jednak nie oznacza to, że film gloryfikuje zło. Dawno, dawno temu były sobie dwa sąsiadujące ze sobą królestwa. W jednym mieszkali paskudni ludzie, w drugim „istoty magiczne”. I to właśnie podłość ludzka, zazdrość, chęć władzy spowodowały, że oba światy zostały od siebie oddzielone. Panująca w magicznej krainie Diabolina ( Angelina Jolie), zdradzona przez ukochanego Stefana (Sharlto Copley), który dzięki jej krzywdzie stał się królem, pragnie zemsty na całej ludzkości. Dlatego też gdy dowiaduje się, że Stefanowi urodziła się córka, przybywa do zamku by dać dziewczynce specjalny „dar”– klątwę, która sprawi, że gdy królewna skończy 16 lat ukłuje się wrzecionem w palec i zapadnie w sen, z którego będzie mógł ją obudzić jedynie pocałunek prawdziwej miłości. Dziewczyna o imieniu Aurora (Elle Fanning), zupełnie nieświadoma klątwy poznaje Diabolinę i następnie zaprzyjaźnia się z czarownicą. Ta zaś, mimo szczerych chęci, nie jest w stanie odwołać swojego zaklęcia.

Motyw miłości, która pokonuje demona ( pamiętna myśl Mickego Knoxa z „Urodzonych Morderców”) nie pozwala potępić filmu z pozycji moralnych. Film nie wywyższa zła i nie odwraca wartości. Angelina Jolie podkreślała, że chciała pokazać co spowodowało, że zimna i Diabolina miała serce z kamienia. Nikt przecież nie rodzi się zły, nieprawdaż? Może budzić niesmak pewne infantylne igranie sobie z wizerunkiem zła. Przecież główna bohaterka o imieniu Maleficent ( „panująca nad złem”) miała swój „mroczny” wizerunek zanim została zdradzona przez ludzi. Nie przybrała go po krzywdzie, jaka spotkała ją od ludzkości. Czy wówczas był on pozytywny? Niemniej jednak ostatecznie postać fenomenalnie zagrana przez Angelinę Jolie jest o wiele bardziej pozytywna niż większość filmowych diabłów, które przemieć zawsze przegrywają w Hollywoodzkim kinie. Jak w każdej klasycznej baśni, tak i tutaj zło jest nazwane złem ( znamy jednak jego źródło), a miłość bliźniego jest odpowiedzią na każdą bolączkę świata.**

Szkoda, że „Czarownicy” nie zrealizował jednak Tim Burton, który przymierzał się do projektu. Film debiutującego Roberta Stromberga jest technicznie bardzo solidny, a efekty specjalne momentami wbijają w fotel ( Lesley Manville, Imelda Staunton i Juno Temple jako małe wróżki są przeurocze!). Jednak nie ma on zadziorności i szaleństwa, które idealnie do tego świata pasuje. W zasadzie cały film ciągnie na swoich barkach Angelina Jolie, która tworzy pełnokrwistą i wielowymiarową postać cierpiącej Czarownicy. Baśń z założenia przedstawia czarno-biały obraz świata, co w dużym stopniu utrudnia wykreowanie złożonej postaci. Jolie, choć jest w filmie zjawiskowa i poraża seksapilem, wydobyła z Diaboliny smutek, żal i skrywane pokłady dobra, które czekają na erupcję. Świetna rola zdobywczyni Oscara obraca się jednak przeciwko filmowi, gdy znika ona z ekranu. Wraz z nią znika też dreszczyk emocji, który zapełniłby właśnie ktoś taki jak Burton.

„Czarownica” jest więc baśnią dla dojrzałych nastolatków, która zatrzymuje się przed baśniowym rewizjonizmem w wersji hard. Dorosłym spodoba się zabaw konwencją ( choć filmowi brakuje przynajmniej jeszcze jednego aktu) i sentymentalna podróż do disnejowskiej perełki z 1959 roku. Młodsi widzowie dostaną zaś prostą baśń z morałem o sile miłości, opakowany w lekko hultajski sposób. Dobrze wiedzieć, że nie takie straszne są wiedźmy, jak je malują.

3,5/6

Łukasz Adamski

„Czarownica”, reż: Robert Stromberg, dystr: Galapagos

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych