"La Belle Affaire" to czwarty album Coralie Clement, który nie tylko przerywa trwające od siedmiu lat milczenie, ale również przeprowadza słuchacza przez miejsca, obrazy, uczucia i doznania, jakich w międzyczasie doświadczyła.
Wbrew tytułowi – tłumaczonemu jako „wielka rzecz” – nie zatraciła swojej delikatności, która ozdabiała francuską muzykę pop na przestrzeni ostatnich trzynastu lat. Jednak jej nowa płyta przynosi zdecydowanie najbardziej osobiste historie, dlatego też pod tym względem, "La Belle Affaire" naprawdę wydaje się czymś wielkim.
W gronie osób, które pomagały Coralie Clement przy płycie, nie mogło zabraknąć Benjamina Biolay'a. Tym razem jednak jej starszy brat pojawił się w studiu wyłącznie by nagrać nową wersję utworu "A la longue", oryginalnie pochodzącego z płyty "Home", jego krótkotrwałego duetu z Chiarą Mastroianni. Poza tym, człowiek, który był głównym architektem płyty Coralie od czasu jej debiutu w 2001 roku ("Salle des pas-perdus"), był tylko jednym z wielu, którzy mieli wpływ na ten album.
Clement jeszcze nigdy nie była tak zdeterminowana, by stworzyć album na własnych zasadach. Nawet jeśli przy tym musiała obnażyć swój ból – taka jest cena niezwykłego osiągnięcia. Idealnym partnerem okazał się Thomas Coeuriot, wyszkolony gitarzysta i multiinstrumentalista z nienasyconym apetytem na każdy rodzaj muzyki. Jest synem producenta i aranżera Michela Coeuriot (Souchon, Voulzy...) i w pewnym sensie wzorem francuskiego wyrafinowania.
Thomas grał na gitarze podczas mojej poprzedniej trasy promującej album „Toystore” i skończyło się na tym, że razem zaczęliśmy pisać piosenki, chociaż wydawało nam się, że nigdy nie nagramy razem płyty. Nasza współpraca była bardzo intuicyjna, nigdy niczego nie planowaliśmy.
Coralie zależało, aby tym razem pełniła większą rolę niż do tej pory. Przez ostatnie trzy lata była z dala od życia artystycznego, które spędziła z córką. Macierzyństwo i rozpad stały się dwoma głównymi tematami, które zainspirowały subtelne, pozbawione ekshibicjonizmu teksty. Jako wielka wielbicielka Sofii Coppoli i jej skłonności do aluzji, Coralie prezentuje impresjonistyczny styl pisania tekstów, pozostawiający słuchacza w niepewności.
Komponując nowe piosenki w domu i upiększając je w studiu, wymyśliła serię obrazów towarzyszących podróży. Niczym Kerouac w czasach Google Earth. Tutaj kontynenty reprezentują emocje. Niektóre z nich dryfują, a inne odnoszą się do konkretnych miejsc ("De Paris à St Petersbourg"), pozostając jednak tajemnicą, co się za tym kryje. Utwory nasycone powściągliwą egzotyką dostarczaną przez nietypowe instrumenty, odróżniają się także od tradycyjnych francuskich piosenek. "Un jour" może kojarzyć się z twórczością Françoise'a Hardy'ego z początku lat siedemdziesiątych, jednak już salsa skręcająca w stronę reggae, jaką przynosi "Sur mes yeux", jest wyjątkową niespodzianką. Podobnie jak zagrany w rytmie w stylu Henri'ego Manciniego "Eléphant noir" stworzony przez François'a Villevieille z francuskiego zespołu Elephant.
Jedno jest pewne, te siedem lat refleksji wyzwoliło w niej nowe pragnienia, wiele entuzjazmu i tęsknoty za muzyczną rozkoszą, która wypełniła jej czwarty album.
Rep / SRec
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/252418-coralie-clement-prezentuje-impresjonistyczny-styl-pisania-tekstow
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.