Musiałem odczekać kilka dni, aby z perspektywy czasu napisać recenzję tego niezwykłego koncertu. Po 40 latach nieustannej obecności na estradach Polski, Europy i świata, serią koncertów „A po nocy przychodzi dzień” Budka Suflera żegna się z publicznością rozsianą na całym globie, także w Irlandii. Budka Suflera to jakość i klasa sama w sobie na polskiej muzycznej scenie.
5 października Romuald Lipko, Krzysztof Cugowski, Tomasz Zeliszewski i przyjaciele z zespołu w sposób godny, niezwykły, z dozą mistycyzmu wspomnień pożegnali się z fanami. Dublin był ostatnim punktem na muzycznej mapie koncertowych rozstań w tej części świata. Najpierw zabrzmiał „Sen o dolinie”. Nieśmiertelna muzyka Budki Suflera rozbrzmiała. To już 40 lat. Pomyślałem wsłuchując się w „Sen o dolinie”, że Lipce, Zeliszewskiemu i Cugowskiemu nigdy ambicji i muzycznej fantazji nie brakowało. A talent? Talent to piękna rzecz, jak mawiają klasycy, a członkowie Budki Suflera po prostu go mieli i mają!
Późno, późno, późno... późno jest, Sam wiem, że zbyt późno jest, By zaczynać wszystko znów./.../
„Twoje radio” rozgrzało serca fanów w zimny niedzielny wieczór pod niebem Dublina. Potem przyszło pierwsze uspokojenie muzyczne, ale nie dla ducha: „To nie tak miało być”, z niezwykłym tekstem Bogdana Olewicza. Czasy krążka „Giganci tańczą” (1988).
To nie tak miało być. Zupełnie nie tak. Ty i ja jedno drzewo. Jedna w nas krew. Ty w końcu poszłaś swoją drogą, Ja inną drogę znam. Czy się przetną czy nie, Jeden Bóg tylko wie. /…/
Krzysztof Cugowski wyśpiewał to, co dzieje się każdego dnia u milionów ludzi na całym świecie. Możemy nie rozumieć decyzji innych, nie zgadzać się z nimi, ale nie mamy na to wpływu. Po prostu... I jeszcze to przejmujące, rozbijające serca na małe drobiny, solo Łukasza Pilcha.
Od pierwszych dźwięków przeboju „Bal wszystkich świętych” , dublińska New Academy eksploduje oklaskami i zamienia się w taneczną salę. Płyta o tym samym tytule sprzedała się w nakładzie ponad 350 tysięcy egzemplarzy (to były czasy, nieprawdaż?). Czy to osiemnastolatka czy sędziwy pan z siwizną pod siedemdziesiątkę – nieważne! Wszyscy odśpiewali słowo po słowie wraz z Krzysztofem Cugowskim całą piosenkę. Pod koniec utworu Łukasz Pilch (gitara) z Mirosławem Stępniem (bas) „pohałasowali” w stylu hard-rockowym i przyśpieszyli tempo. Powiało końcówka nagranie Red Hot „Higher Ground”. Przepyszne! Romuald Lipko, zapowiadając kolejny set koncertu, powrócił wspomnieniami do , kiedy „ktoś bardzo zły wprowadził stan wojenny w Polsce”:
Ale ta pieśń, która za chwilę zabrzmi przywołuje wspomnienia tamtych wspaniałych dni, kiedy czuliśmy w sobie siłę i wielką wzajemność. Za chwilę „Za ostatni grosz”, pieśń wyśpiewana tak niezwykle przez Romualda Czystawa, który opuścił nas na zawsze. To ważna piosenka i dla nas i wielu Polaków. Dziś dla Państwa zaśpiewa te słowa Felicjan Andrzejczak.
New Academy rozsadziła wręcz salwa braw i owacji. Przy mikrofonie pojawił się Felicjan Andrzejczak, który od trzydziestu lat wygląda tak samo, z wyjątkiem siwych włosów i kilku znarszczek. Głos ten sam i emocje. Bo tekst za utworu „Za ostatni grosz” jest jednym ze stałych i nierdzewnych hymnów na top – listach muzycznych Polaków. A potem niespodzianka... Oto Budka Suflera serwuje „Nie wierz nigdy kobiecie”! Publiczność rozsadza radość i niezwykłość przeżycia. Sam po raz pierwszy usłyszałem to nagranie na żywo. Łukasz Pilch ubarwił to nagranie swoimi gitarowymi odcieniami, dodając blasku i energii przebojowi sprzed ponad trzydziestu lat.
Gasną światła... Romuald Lipko serwuje nam mini – suitę na dwóch zestawach klawiszy. Po chwili dołącza do niego na gitarze Łukasz Pilch. Świetny dialog klawisze – struny gitar... A potem, najdelikatniej z mgły suurealistycznych dźwięków wyłaniają się pierwsze takty „Nocy komety”. Byłem na kilkudziesięciu koncertach Budki Suflera, ale na żywo nie słyszałem tego nagrania... W oryginale wieki temu nagrała ten utwór niemiecka formacja Eloy („Time to Turn”). Polskie słowa dopisał Marek Dutkiewicz. Tekst niezwykły, bo ja wciąż się dziwię jak cenzura bez problemów w tamtych dziwnych czasach pozwoliła na to, aby w publicznym radiu w czasie stanu wojennego rozbrzmiewały słowa:
Skąd wziął się ten śnieg Pośrodku lata Skąd ten saksofon, który Pod czaszką gra Już eksplodują lustra Całego świata I nieskończenie wolno Pulsuje czas
Nadciąga noc komety Ognistych meteorów deszcz Nie dowiesz się z gazety Kto przeżyje swoją śmierć /.../
Publiczność jak w natchnieniu wyśpiewała bez zająknienia słowną kodę tego protest – songu, która w oryginale śpiewała Urszula. Duch (i pamięć!) w narodzie polskim nie giną:
Bladą dłonią świt Otrze pot i łzy Koszmar minie Znikną duszne sny
A potem mogła już zabrzmieć tylko „Jolka, Jolka”, jeden z największych przebojów Budki Suflera. To także jeden z największych polskich przebojów, wciąż zielenią lśniący się w sercach słuchaczy. Felicjan Andrzejczak w najlepszej formie. Reakcja dublińskiej publiczności wznosi go gdzieś pod dach New Academy. W jego oczach dostrzegam łzy prawdziwego wzruszenia i przejęcia. I jeszcze to niezwykłe solo gitarowe Łukasza Pilcha, które przenosi nas nostalgicznie w czasy, gdy miało się po te dwadzieścia kilka lat...
Przejęty i wzruszony Romuald Lipko dziękuje publiczności. Jego słowa przerywają brawa, bowiem lider Budki Suflera zapowiada „pocztówki z lat 70.”, tego właściwego, korzennego okresu grupy, gdy śmiało mogła konkurować z Genesis Petera Gabriela, czy Yes Steve’a Howe... Łzy szczęścia w oczach i drżenie na całym ciele, gdy słyszę głos jak najczystszy dzwon intonujący:
Jest pieśń jak żagiel gwiezdny napój Wielkie skrzydła w wielki wiatr Dla tych co pełzać w mule nie chcą Głowa w górze sztywny kark Jest pieśń jak pomruk zwiastun błyskawic Sokół pośród stada wron Tylko niektórzy ją podjąć umieją Innym gardła dławi strach...
To niezwykła „Pieśń niepokorna” z albumu „Przechodniem byłem między wami”. Słowa napisane przez Andrzeja Sikorskiego do dziś aktualne dla naszej polskiej materii ducha niepokornego – szczególnie tej rozsianej poza granicami kraju. Pamiętam, gdy usmiechnął sie kiedy jako lubelskie, dziennikarskie pacholę poprosiłem go o autograf na okładce kryjącej winylowy skarb. Przypomnę, że Andrzej Sikorski to znakomity dziennikarz radiowy i telewizyjny, który nade wszystko ukochał zaklinanie dla potomnych tradycji historycznej Lubelszczyzny i kresów.
New Academy rozbrzmiewa głosami Polek i Polaków, którzy z przejęciem spijają słowa z ust Krzysztofa Cugowskiego...
„Wieża Babel” i „Martwe morze” to dwa cudne korale z naszyjnika płtty „Budka Suflera Akustycznie”. W obu utworach swój kunszt pokazuje basita Mirosław Stępień. A potem „Ratujmy co się da” z niezwykłej dla mnie płyty o tym samym tytule. Metafory napisane przez Bogdana Olewicza (1987 r.) wyprzedziły polski exodus w poszukiwaniu lepszego jutra po dniu 1 maja 2004 roku:
/.../ Odrosła trawa, gdzie stał diabelski młyn Po czterech latach wróciłaś, ale z kimś Wnet zrozumiałem, że ja tylko tracę czas I wyjechałem, by pokazać na co mnie stać
Co za historia, w powietrzu wisi kicz W promieniach słońca blacha jak złota lśni Każdy nit w silniku całym drży Wszyscy pragną szczęśliwego końca /.../
Niejedna twarz zaszkliła się łzami i prywatnym rachunkiem sumienia, co też przytrafiło się na obcej ziemi bardziej życzliwej, niż ta rodzinna, Ojczyźniana, rodzicielska...
A potem kolejny set i same przeboje: „Takie tango” (z nieśmiertelnym riffem Marka Raduli z krążka „Nic nie boli, tak jak życie”, który rozszedł się w nakładzie ponad 1 200 000 egzemplarzy ), „Cisza jak ta” i ... W powietrze uleciały słowa wyśpiewane przez Krzysztofa Cugowskiego obleczone z organową pajęczynę Romualda Lipko:
Uderzył deszcz, wybuchła noc, Przy drodze pusty dwór, W katedrach drzew, w przyłbicach gór, Wagnerowski ton.
Za witraża dziwnym szkłem, Pustych komnat chłód, W szary pył rozbity czas, Martwy, pusty dwór. /.../
„Jest taki samotny dom” i fala wzruszenia napływa do serca. Zamykam oczy i wydaje mi się, że oto wkładam na talerz gramofonu winyl „Cień wielkiej góry”. Tysiące obrazków z przeszłości, z Polski, z jej historii narodu i rodzinnych albumów przeżyć napływają na przełęcz serca i duszy. A Budka Suflera grała jak natchniona. Publiczność zaczarowana, szczęśliwa odśpiewała wiernie słowo w słowo, te niezwykłe słowa nadziei:
/.../A po nocy przychodzi dzień, A po burzy spokój, Nagle ptaki budzą mnie Tłukąc się do okien A po nocy przychodzi dzień, A po burzy spokój /.../
Wzruszony i przejęty Krzysztof Cugowski zamilkł i pozwolił odśpiewać, w zgodnym rytmie i solidarności polskich serc, raz jeszcze ten niezwykły ustęp z tekstu pióra Andrzeja Sikorskiego . Zresztą zobaczcie i przeżyjcie to sami...
Brawa i owacje. Pierwszy bis i oczywiście ... „V bieg”, pamiętny singel rozprowadzający w 1999 roku album „Budka Suflera – Greatest Hits II”. Publiczność oszalała po raz n-ty już:
/.../ Nie czując dni, godzin i lat Nie licząc zysków, ani strat Okrążamy, opływamy wokół świat /.../
Andrzej Mogielnicki, pisząc ten tekst, bez wątpienia miał na myśli członków Budki Suflera. Po długich owacjach zabrzmiały raz jeszcze „Bal wszystkich świętych” i „Takie tango”. Przedzielone kilkuminutowym odśpiewaniem przez zebranych w dublińskiej New Academy „Sto lat”.
To był niezwykły koncert. Jeden z tych, które pamiętać się będzie do końca życia. Budka Suflera kończy swój koncertowy bieg, po czterdziestu latach. Chwała Im za te wszystkie porywy serca i przeżycia zaklęte na piętnastu studyjnych albumach – znakach czasu i Polski i Polaków.
Wielkie podziękowania dla organizatora koncertu, Dariusza Treli z Koncerty.ie. Koncert niezwykły i perfekcyjnie zoorganizowany. Smutno się tylko zrobiło na sercu, że już nigdy nie usłyszmy Budki Suflera na żywo... Ale wspomnienie tego wieczoru pozostanie na zawsze, w czułym miejscu muzycznego serca...
Tomasz Wybranowski z Dublina
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/252361-klaskaniem-majac-obrzekle-prawice-pozegnanie-budki-suflera-dublin