HORROR SHOW - groza dla naszej UCIECHY RECENZJA

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. Łukasz Orbitowski
fot. Łukasz Orbitowski

Są takie powieści, truizm, od których nie sposób się oderwać. Są takie, które wciągają bez reszty. Są wreszcie takie, które po prostu wgryzają się w mózg, szponami ściskają mięso myśli i nie puszczą dopóki ich nie przeczytamy. Tak jest w przypadku literatury Łukasza Orbitowskiego.

„Horror Show” napisany został w 2006 roku, jednak Korporacja Ha!art teraz dokonała wznowienia. To powieść krótka, formatem przypominająca broszurkę. Tylko Orbitowski jest w stanie sprawić, że w ten broszurkowy format wprasowana jest wielka opowieść i cała tradycja horroru.

Orbitowski przez długi czas odczytywany był jako autor krakowski. Kraków był miejscem i tworzywem tej literatury. W „Świętym Wrocławiu” a dalej w „Widmach” i „Szczęśliwej Ziemi” Orbitowski odszedł od krakowości. Stał się już nie pisarzem krakowskim lecz ogólnopolskim. Środowisko Krakowa przestało być kloszem tych powieści. To pewien etap.

A jednak „Horror Show”, choć do kości krakowski, teraz, czytany już po latach, już nie jest manifestem krakusa, choć ów krakus z mieszaniną specyficznej miłości i obrzydzenia mówi o swoim mieście. Z drugiej strony ta powieść mogłaby się dziać wszędzie i nigdzie.

Giełdziarz jest bohaterem tej literatury. To cwaniak, cynik i handlarz. Pewnego pijackiego dnia spotyka Brandona. Brandon to rudy chłopiec uciekający przed Wujem – przerażającym starcem wymiotującym robalami. Dalej podróż zabiera nas przez kolejne dni życia Giełdziarza, przez jego intrygę tropienia Brandona i Wuja, jego „znajomych” (cudzysłów zamierzony) wreszcie jego drogi do rozwikłania tajemnicy.

Co takiego wsysa w „Horror Show”? Na pewno jest to powieść inna niż późniejsze. Faktycznie to, jak przyznaje sam Orbitowski, wejście w umysł wściekłego gówniarza. Czytana po latach nabiera nowego sensu. I nie starzeje się. Język „Horror Show” to jeszcze nie język spokojnego człowieka, to język wściekłości z jednej, pozerstwa z drugiej strony. Pozerstwa, bo pozerem nie jest Orbitowski lecz sam Giełdziarz, który pozuje na drania, chama i cynika, choć tak naprawdę to człowiek poszukujący zewnętrznego i wewnętrznego dobra w sobie. Tak też gawęda o krakowskim brudzie i brzydocie ludzkiej zamienia się w podróż przez grozę, horror show, odgrywany dla naszej uciechy.

Śledź mnie na Twitterze:

<a href=”https://twitter.com/ArkadySaulski” class=”twitter-follow-button” data-show-count=”false” data-lang=”pl” data-size=”large”>Obserwuj @ArkadySaulski</a> <script>!function(d,s,id){var js,fjs=d.getElementsByTagName(s)[0],p=/^http:/.test(d.location)?’http’:’https’;if(!d.getElementById(id)){js=d.createElement(s);js.id=id;js.src=p+’://platform.twitter.com/widgets.js’;fjs.parentNode.insertBefore(js,fjs);}}(document, ‘script’, ‘twitter-wjs’);</script>

Arkady Saulski

tytuł
tytuł

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych