ZAREMBA przed telewizorem: Znów w salonie luster. DAMA Z SZANGHAJU

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Z niepokojem myślę, jak często zaglądam na Polsat Romans reklamowany jako „jedyny telewizyjny kanał dla kobiet”. Poza ulubionymi serialami pojawiają się tam różne niezwykłe filmy.

Zerknięcie na „Damę z Szanghaju” Orsona Wellesa oznaczało powrót do krainy nieomal dzieciństwa. Wtedy uznałem film za arcydzieło. Scena strzelaniny w salonie luster w dzielnicy Chinatown pozostała mi w głowie jako coś, co, między innymi, wprowadzało mnie w dorosłość. Przypomnę, że Rita Hayworth grająca panią Bannister i Everett Sloane jako jej mąż próbują się zabić na oczach „niewinnego” pomimo wojennych doświadczeń marynarza granego przez samego Orsona. Lustra nadają tym próbom demoniczną postać. Czy po latach wrażenie jest równie mocne? Zapewne nie.

Film jest z roku 1947, ja go oglądałem w latach 70. Był to już tytuł kwalifikowany jako „stare kino” (choć jednak powojenne), ale masy emocji, wrażeń i trików po prostu jeszcze nie znaliśmy. Nawet gatunków.

Odbierałem go tak jak zapewne ludzie w roku 1947. To był czarny kryminał, który naruszał tabu. Rzecz nie kończy się happy endem, a piękna kobieta, miłość głównego bohatera, niekoniecznie musi być prostolinijna i doświadczać odkupienia. W tym sensie dla kinomanów był to koniec stanu dzieciństwa. I dla mnie, z innych powodów, także, bo wcześniej rodzice takich filmów mi nie pokazywali.

Dziś jego demoniczność blaknie na tle tego, co oglądaliśmy potem, zakończenie wydaje się zbyt zdawkowe. A jednak w takich obrazach dokopywano się prawd o ludzkiej naturze po raz pierwszy. To nadawało im autentyczności. Nie potrafię opisać, na czym ona dokładnie polega. Potem robiono rzeczy bardziej perfekcyjne. Tu wyczuwa się odkrywanie świata.

Wyczuwa się też ducha epoki: dziwnej, powojennej już dekadencji, gdy bohaterowie snują wizje świata niszczonego przez bomby. Film ma lewicowe zabarwienie – można zrozumieć, o co chodziło ówczesnym krytykom Hollywood, typu kongresman Nixon. Marynarz O’Hara jest weteranem walk z frankistami.

A jednak po latach jesteśmy zaskoczeni, pomimo całej kotłowaniny poszczególnych dwuznacznych postaci, moralistyczną wymową. To moralistyka lewicowego kaznodziei widzącego zgniliznę w intrygach świata ludzi bogatych. Ale czy czyni to poszczególne obserwacje, potem wykorzystywane po tysiące razy, bezsensownymi?

Przerzuciłem się na ten film z innego kanału, na którym pokazywano współczesną „Królową XXX” – o gwiazdce porno. I zatęskniłem do tamtych czarno-białych czasów.

Choć nie jest to świat westernów Johna Wayne’a, tu mamy już przeczucie zepsucia. Ale Orson Welles, autor sławnej prowokacji z najazdem Marsjan, nie staje po jego stronie.

Piotr Zaremba (wSieci)

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych