PHILIPA K. DICKA Postapokaliptyczna pielgrzymka RECENZJA

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Dziś konwencja postapokaliptyczna przeżywa swoją złotą erę, ale jej miłośnicy nie powinni przegapić starszej powieści „Deus Irae” Philipa Dicka i Rogera Zelazny’ego, która ujrzała światło dzienne w 1976 roku. To późna powieść, w której znajdziemy mnóstwo motywów – głównie religijnych – obecnych w o kilka lat późniejszym opus magnum Dicka, czyli „VALIS”, „Bożej inwazji” i „Transmigracji Timothy’ego Archera”.

Oto po zagładzie nuklearnej zwątpiono w dobrego, chrześcijańskiego Boga, który – jak chciał Nietzsche – umarł, a Jego wyznawcy zeszli na margines. Powstał Kościół Sług Gniewu, w doktrynie którego pewne okrucieństwo starotestamentowego Boga (tylko Hiob i Kohelet zbliżyli się do prawdy!) połączono z herezją katarską, podlaną tu i ówdzie „niemieckim” duchem (najwyraźniej niemiecki język i niemiecka filozofia miały dla autorów nieodparty, „śmiercionośny” urok). Sam bóg-człowiek, twórca atomowej apokalipsy, nazywa się tutaj Carl Lufteufel („powietrzny diabeł”), przed zagładą był szefem Ministerstwa do spraw Badań nad Energią, obecnie zaś posłużył jako uosobienie gniewnego bóstwa. Na fabułę powieści składa się głównie relacja z podróży czy też pielgrzymki pozbawionego kończyn „imperfektusa”, Tibora McMastersa, który zamierza odnaleźć owego Lufteufela w celu namalowania jego wizerunku – sam bowiem jest uznawany za najlepszego malarza. Wsiada więc na wózek inwalidzki zaprzężony w… krowę i podróżuje przez zamienioną w pustynię Amerykę, gdzie na polach pracują zdezelowane roboty, a ptaki-mutanty (nazwane chardinami na cześć pewnego księdza-filozofa) śpiewają religijne hymny pochwalne. W ślad za Tiborem rusza Pete Sands, chrześcijanin ze Zjednoczonego Kościoła Chrześcijańskiego – może po to, by udaremnić konkurencyjną misję „heretyckiego” Kościoła, a może, by w razie potrzeby zaopiekować się inwalidą.

Choć autorzy SF flirtują z religią dość często, to ta powieść jest przesiąknięta religijnością w zdumiewającym stopniu, nawet jak na Dicka. Swoją religię mają tutaj nawet zmutowane stwory – jaszczurowaci mutanci czy też robale. Bohaterowie toczą bynajmniej nie nudne dysputy teologiczne i popisują się erudycją. Efekty tych dyskusji są intrygujące – Bóg Sług Gniewu okazuje się mieć sporo z Dionizosa, boga przemiany i metamorfozy (mutacji?), zaś Bóg chrześcijan z Apolla, którego nieodłączną cechą jest stałość, niezmienność. Sama Biblia określona zostaje jako „kronika szukania człowieka przez Boga”. Wreszcie mnóstwo tu religijnej symboliki (np. odbita twarz na koszuli i odłamki metalu w głowie u jednej z kluczowych postaci). Chwali się tu spowiedź i sporo mówi o pysze, nieodłącznej pokusie artystów wszelakich. Konkluzja jest intrygująca – Bóg potrafi posłużyć się złem, by uszlachetnić dobro, i dobrem, aby uszlachetnić zło. Czasem zasłania ludziom oczy, by ci wypełniali Jego wolę.

Tylko w powieści Dicka obok siebie możemy znaleźć pochwałę narkotyków jako sposobu poznania prawdziwej rzeczywistości (co jednak ostro skrytykuje powieściowy kapłan), opisy nieortodoksyjnych i ortodoksyjnych doznań mistycznych (wizja Ogrodu Palmowego) i rekwizytornię jarmarcznej science-fiction, która teraz nabrała dodatkowego posmaku retro.

Nie jest to też powieść jakoś specjalnie ponura. Śmieszą w niej zidiociałe sztuczne inteligencje, które można przegadać dzięki „solidnemu jezuickiemu wykształceniu”. Śmieszą automaty naprawcze (autofaby), których pierwszym pytaniem jest „smar czy aborcja”. Jak każda książka Dicka, poza fantastycznymi pomysłami i bojami z metafizyką, ta też jest przesiąknięta humanizmem i niesamowicie ciepła – trudno nie polubić niepełnosprawnego Tibora McMastersa, trudno mu nie współczuć w wyczerpującej duchowej pielgrzymce. Jednocześnie po lekturze zostajemy obdarzeni pewnym spokojem, przekonani, że Bóg prowadzi człowieka prosto po krzywych ścieżkach – nawet niewłaściwe decyzje, fałszywe motywacje i błędne wyobrażenia nie mają tu nic do rzeczy.

Philip K. Dick i Roger Zelazny, Deus Irae. Tłum. Paweł Kruk. Przedmowa: Radosław Kot. Ilustracje: Wojciech Siudmak. Wydanie III poprawione. REBIS, Poznań 2014.

5/6

Sławomir Grabowski

tytuł
tytuł

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych