Wydawać by się mogło, że nic nowego o Holokauście powiedzieć już nie można. Że temat jest wręcz trochę nadreprezentatywny i nie trzeba być zwolennikiem Stanisława Michalkiewicza i jego „studiów nad żydofilią”, by czuć pewne zmęczenie tematem. Cóż, nowa (2013 rok), debiutancka, króciutka powieść Jenny L. Witterick opowiadająca o dwóch żydowskich rodzinach uratowanych przez Polkę, Franciszkę Halamajową stała się z miejsca międzynarodowym bestsellerem. Autorkę zainspirował opowiadający o tej zapomnianej bohaterce film dokumentalny (No. 4 Street of Our Lady) z 2009 roku.
Powieść nie należy do cegieł, choć ambitne rozpisanie jej na cztery pierwszoosobowe narracje aż się prosi o lepsze rozwinięcie tła historycznego. Autorka postawiła na lapidarność i ascetyczność, budując krótkie rozdziały, w których brak jest choćby jednego zbędnego słowa. Historia ta nadaje się jak rzadko która na lekturę szkolną omawianą podczas lekcji o Holokauście. Sama Franciszka Hamalajowa rzeczywiście zasługuje na najwyższy szacunek – za bohaterstwo nie spotkała ją żadna nagroda, a podczas wojny dla odwrócenia podejrzeń starała się wzbudzić trochę zaufania niemieckiej władzy, co bynajmniej nie było wtedy mile widziane w oczach mieszkańców Sokala nad Bugiem, a po wojnie w oczach władzy ludowej. Wzrusza ta prosta historia, pokazująca, jak wojna upadla większość i uszlachetnia niektórych. W powieści sami ocaleni nie wiedzą, czy na miejscu Franciszki zachowaliby się podobnie, ryzykując życiem swoich i własnej rodziny. A wraz z nimi zastanawia się nad tym czytelnik.
Trudno jednak nie zauważać ukłonów w stronę politycznej poprawności i zmitologizowanej wizji wojny. Najwyraźniej do autorki (i do zachodniej opinii publicznej) wciąż nie dotarły ustalenia Wiktora Suworowa o tym, jak to z tą agresją Hitlera na Stalina było. Bolszewicy, choć bywają zbrodniarzami, walczą tu generalnie w słusznej sprawie. Wciąż Polska (międzywojenna) jest zacofana i mimo wszystko antysemicka – postawa Franciszki jest wyjątkiem, nie regułą. Choć niektóre uwagi brzmią przytomnie – choćby o tym, że ryzyko, które brali na siebie Polacy, było nieporównywanie większe. Oczywiście absolutnie konieczne jest umieszczenie postaci dobrego Niemca. Ów Niemiec, który również ukrywał się w domu Halamajowej, jest pacyfistą i… wegetarianinem (odmalowana szlachetność wegetarianizmu jest dość śmieszna, biorąc pod uwagę, że niejaki Hitler też nim był). Wreszcie o tym, jak złe to były czasy, świadczy regularne bicie żon przez mężów…
Trochę dziwię się zachwytom na książką – odnoszę wrażenie, że opowieść o poświęceniu i heroizmie nie byłaby tak dobrze przyjęta, gdyby jej tłem nie był Holokaust, tylko jakieś zapomniane ludobójstwo. Niemniej cieszy, że po Irenie Sendlerowej i Leopoldzie Sosze świat zapoznał się z kolejnym Polakiem – Sprawiedliwym wśród Narodów Świata.
Jenny L. Witterick, Tajemnica mojej matki (My Mother’s Secret). Powieść oparta na prawdziwych wydarzeniach z czasów Holokaustu. Tłum. Katarzyna Waller-Pach. Rebis, Poznań 2014.
4/6
Sławomir Grabowski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/252249-tajemnica-mojej-matki-dzieci-franciszki-halamajowej-recenzja?wersja=mobilna
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.