Na wstępie małe zastrzeżenie – za pierwszy akapit tego artykułu nie dostałem kasy od wytwórni, ale nie wypada nie opisać jej wyjątkowego profilu przy okazji prezentacji płyty. GAD Records robi wspaniałą robotę wypełniając białe plamy w historii rodzimego (i nie tylko) jazzu i rocka.
Wydawnictwo może się poszczycić reedycjami płyt zespołu NOVI Singers, Włodzimierza Nahornego, Jana Ptaszyna Wróblewskiego, Jerzego Miliana, Apostolisa Anthimosa i wielu innych wykonawców. Ale GAD nie ogranicza się do wznowień. Podejmuje też trud archeologiczny – prezentuje publiczności nagrania, które nigdy nie ujrzały dotąd światła dziennego. Dzięki Great Audiovisual Discoveries (bo tak rozwija się skrót GAD – skromnie, co?) wspomniany Milian doczekał się kilku nowych wydawnictw, a dyskografia zespołu Klan z pierwszego okresu działalności (czasy słynnego longa „Mrowisko” i przeboju „Z brzytwą na poziomki”) powiększyła się o dwie płyty – nic to, że w dużej mierze są to alternatywne wersje znanych utworów i covery – dla fanów jest to rzecz bezcenna. GAD wydał też zbiór elektronicznych nagrań, które składały się na ścieżkę dźwiękową legendarnego programu „Sonda”, zaprezentował światu nową płytę legendy czeskiego fusion – Jazz Q, a przy okazji eksploruje archiwum taśm jego lidera, Martina Kratochvila. Wspomniałem o koncertowych nagraniach Zbigniewa Seiferta? Pominąłem tu jeszcze wiele ciekawych krążków, które ma w ofercie GAD, ale przyznają państwo, że modus operandi sosnowieckiej oficyny jest wyjątkowy. Włodarze wytwórni zdają sobie jednak sprawę, że działają w niszy i to bardzo wąskiej, więc wydają krążki w niewielkich nakładach, czasami ściśle limitowanych. Warto się spieszyć, żeby się załapać.
Niżej podpisany załapał się na album „Zderzenie myśli” zespołu Alex Band. Debiutancki. Pierwszy z dwóch wydanych longów tej zacnej formacji. A co to za zwierzę? – zapytacie. Otóż Alex Band, pospołu z Show Band (też przywróconym ostatnio światu przez GAD) jest dowodem, że w zamierzchłych latach 80tych mieliśmy w Polsce funk, i to nie byle jaki. Wieloosobowy zespół pod dyrekcją Aleksandra Maliszewskiego był na co dzień profesjonalną akompaniującą orkiestrą. W Opolu też występował. Często przygrywał grupie VOX – i tu pojawia się pierwsza przesłanka, że Aleksander Maliszewski lubił bujające rytmy. Dyrygent był wielkim miłośnikiem dokonań Earth, Wind & Fire i taki klimat nadał pierwszym nagraniom swojego zespołu. Nagrane w 1979tym roku w studio Radia Lublin i wydane rok później „Zderzenie” to instrumentalna mieszanka Jazzu, soulu, funky i elektroniki – realizator akurat wrócił ze szkolenia w USA i przywiózł ze sobą sporo technologicznych nowinek, co Maliszewski skrzętnie wykorzystał. Lubicie ścieżki dźwiękowe starych amerykańskich kryminałów z lat 70tych? Takie energetyczne, jak kompozycje Lalo Schifrina z filmów o Brudnym Harrym? Albo podkład z serialu „Starsky i Hutch”? Jeśli tak – to „Zderzenie myśli” jest płytą dla Was. Zwłaszcza, że Polacy grają bez żadnych kompleksów, spokojnie dorównując swoim idolom zza Atlantyku.
Przed longiem ukazał się jeszcze dwuutworowy singiel, niepowielający repertuaru z albumu. Pochodzące z niego „Moje igloo” i „Bayou Bottom” dołączono do reedycji „Zderzenia…” jako bonusy, podobnie jak „Zbiegowisko” – utwór pochodzący z lubelskiej sesji, nigdy wcześniej nie wykorzystany. Łącznie – ponad godzina fachowego funky. Rok powoli dobiega końca, za trzy miesiące zacznie się karnawał – to może być imprezowy strzał w dziesiątkę. Celny, choć sprzed ponad trzydziestu lat.
5/6
Paweł Tryba
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/252244-alex-band-funk-archiwalny-ale-witalny-recenzja
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.