Dla fanów Orwella ten zbiór to nie lada gratka. Wśród tekstów wybranych i przetłumaczonych przez niezastąpionego Bartłomieja Zborskiego znajdziemy takie, z którymi polski czytelnik mógł się wcześniej zapoznać (zostały przełożone na nowo), ale większość została przetłumaczona po raz pierwszy.
Największe emocje wzbudza Lista Orwella, czyli spis osób, które według pisarza były kryptokomunistami i poputczikami sprzyjającymi ZSRR. Orwell przekazał ją w maju 1949 roku Celii Kirwan z Ministerstwa Informacji. W sumie tak zwany „tajny notatnik” Orwella zawierał prawie 140 nazwisk. Ostatecznie autor Folwarku Zwierzęcego wybrał 38, następnie przekazał je przyjaciółce. Przyjaciółce, bo trzeba nadmienić, że Orwell w 1945 roku poprosił Celię o rękę. Oświadczyny nie zostały przyjęte, ale pozostali w bliskich relacjach. Jako, że autor Córki proboszcza służył w Birmie, Timothy Garton Ash nazwał kiedyś wspomnianą listę „śladem starego imperialnego policjanta”. Interesujące, że to właśnie praca w Birmie sprawiła, że Orwell znienawidził imperializm.
Jednak kontekst i przyczyny są bardziej skomplikowane, ale nie będę Państwu zabierał przyjemności lektury świetnego wyjaśnienia sprawy przez prof. Petera Davisona. Dodam tylko, że na liście możemy znaleźć nazwiska takich osób jak np. Charlie Chaplin (tak, ten Chaplin), John Steinbeck (którego Orwell nazywa niby-pisarzem) czy Michael Radgrave, który, co zabawne, zagrał w 1956 roku główną rolę w filmie Rok 1984. Ciekawostką jest, że na liście znalazł się Polak- Stefan Litauer, jak się okazało, sowiecki agent. O stosunku Orwella do Polaków pisałem TUTAJ.
Bardzo dobrze, że polski czytelnik może w pełni zaznajomić się z listą i całym kontekstem historii jej powstania, jest to korzystne nie tylko dla czytającego, ale i dla samego Orwella, bo o liście, czasami pisano, co tu dużo mówić, bzdury.
Oczywiście to nie jedyny ciekawy element zbioru, są eseje, felietony, recenzje, reportaże i szkice. Przeczytamy np. W brzuchu wieloryba- jeden z najlepszych i najbardziej znanych esejów, ale także takie teksty, które można uznać za ciekawostki, jednak nie są to „zapychacze”, których umieszczenie miałoby na celu zwiększyć objętość książki. Chodzi np. o Drogi doktorze Goebbels- pańscy brytyjscy przyjaciele jadają wyśmienicie!, gdzie Orwell podejmuje problem racjonowania żywności podczas wojny, a i tutaj trafia w sedno.
Przeczytamy też Schronisko dla włóczęgów, gdzie Orwell opisał, jak można się domyślić, pobyt w schronisku. To bardzo ciekawy tekst, którego elementy, jeśli dobrze pamiętam, zostały wykorzystane w książce Na dnie w Paryżu i w Londynie. W jednym z felietonów autor Wiwat Aspidistra zauważa, że słowo faszyzm „pozbawione jest niemal zupełnie znaczenia”, jest nadmiernie i niesłusznie używane (skąd to znamy?). Zresztą analogii do dzisiejszych czasów, jak w całej twórczości Orwella, jest sporo. Mimo że często podejmował on poważne tematy, nie brakowało mu poczucia humoru (np. cykl As I please). Jego osądy były bardzo przenikliwe, ale zauważał też rzeczy, które „i ślepy, by dostrzegł”, a czego nie widzieli lub też widzieć nie chcieli inni.
Zbiór jest świetnie przygotowany i bogato opatrzony przypisami (zarówno z wydania angielskiego, ale także tymi autorstwa B. Zborskiego), dzięki czemu łatwiej zrozumieć pewne szczegóły. Myli się ten, kto myśli, że to zbiór najlepszych i najbardziej znanych tekstów Orwella. Otóż nieprawda, równie dobrych jest o wiele więcej, brakuje chociażby Anglików, w końcu na Complete Works of George Orwell skałda się aż 21 tomów.
„Ghadi w brzuchu wieloryba” to prawie 500 stron solidnie wydanej, bardzo interesującej lektury nie tylko dla miłośników autora Roku 1984. Wszystkie te elementy składają się na to, że to jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy, zbiór tekstów brytyjskiego pisarza wydany w naszym kraju.
5/6
Bartosz Dąbrowski
Książkę można kupić we wSklepiku.pl!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/252229-orwell-ma-swoje-zdanie-recenzja