KOMPLEKS 7215 - sen o METRZE i ZAGŁADZIE. Recenzja

fot. Materiały promocyjne
fot. Materiały promocyjne

Bartek Biedrzycki, jak sam podkreśla, nie jest pisarzem. I dobrze, że to podkreśla. Skromność nadmierna, jednak stworzył on książkę ciekawą. Obarczoną pewnym grzechem pierworodnym, ale ciekawą.

Niejednokrotnie podkreślałem swój stosunek do kierunku jaki polska fantastyka i jej twórcy obrali w ostatnich latach. Kiedy sądziłem, że nie może być gorzej – udowodniono mi, że się mylę.

Wyrastająca ze wspaniałych, intelektualnych tradycji polska fantastyka spod znaku Zajdla, Wnuka-Lipińskiego, czy też młodszych, choćby Ziemkiewicza, gdzieś tak pod koniec pierwszej dekady lat dwutysięcznych całkowitym walkowerem poddała swoje tradycje i rozpoczęła ślepe, głupkowate gonienie za popularnymi na zachodzie (i wschodzie) trendami. Mówiłem o tym wielokrotnie – gdy tam, za zachodzie (wschodzie) – popularne było fantasy w jakimś specyficznym sosie to i nasi młodzi twórcy szturmem pisali własne, często biedne jakościowo kopie. Jak tam popularny był steampunk – nasi pisali steampunk. Jak Gra o Tron – już, na wyścigi, nasze fantasy zaczęło przypominać bełkotliwą kalkę Martina. I gdy sądziłem, że upaść już niżej się nie da – BAM! Polscy „pisarze” zaczęli już nawet nie odwoływać się pisząc przy pomocy kserokopiarki polskie kopie zagranicznych hitów, lecz całkowicie wprost i bez zażenowania zaczęli oni po prostu tworzyć coś co w języku środowiska określane jest jako fanfic: Czyli własne historie umiejscowione w wymyślonych przez kogoś innego światach.

Owszem, zdarzają się pośród tego rzeczy niezłe, częściej są to jednak „dzieła” cokolwiek żenujące, zaś sam proceder oceniam jako żałosny, zwłaszcza biorąc pod uwagę wspaniałe tradycje, z których polska fantastyka wyrasta a z których całkowicie młodsze pokolenie pisarzy zrezygnowało. Smutne to z jednej strony, żałosne z drugiej, gdy patrzy się na to za jaką fantastyczną potęgę chce się uważać polska fantastyka i jej fani na zjazdach i konwentach.

Dobra, ale jak w tym wszystkim odnajduje się Biedrzycki? Facet, który zdaniem wielu (słusznie) określany jest jako ten, co stworzył warszawski odpowiednik „Metra 2033”? I to odpowiednik uboższy, bo przecież polskie bieda-metro z dwoma liniami jest ubogim krewnym nawet wobec pogardzanego przez Polaków Ruska z jego moskiewską siecią podziemnego transportu? Ano odnajduje się nieźle, aczkolwiek mam do niego poważny zarzut.

„Kompleks 7215” to opowieść o zrujnowanej Warszawie. Ludzkość schroniła się w kanałach metra i stara się żyć z dnia na dzień. Wszystkich ogarnia coraz większy nihilizm, zwłaszcza biorąc pod uwagę, iż jedynym celem istnienia jest trwanie – bo żaden ratunek nie nadejdzie. Poznajemy Borkę – człowieka młodego, ale dojrzewającego już po zagładzie, więc znającego metro i napromieniowane okolice jak mało kto. Borka ma do wykonania misję. W tym celu udaje się nad i pod ziemię odkrywając też tajemnice swojej przyszłości.

Biedrzycki nie udaje, iż jego książka jest czymś innym niż czytadłem. Nie wymądrza się, nie próbuje udowodnić nam jakichś intelektualnych pretensji – fajnie. Tym fajniej, że przy okazji atmosferę nihilizmu udaje mu się odtworzyć lepiej, niż niejednemu mędrkującemu fantaście. Silny jest wątek rodzinny, relacji syna z ojcem, którego wspomina i wciąż poszukuje. Zaś świat Warszawy jest bardzo ciekawy – wciągający i odmalowany barwnie. Tutaj właśnie pojawia się mój zasadniczy zarzut wobec Biedrzyckiego: po co? Po co autor zżyna koncepcję z „Metra 2033” skoro udowadnia, iż jest w stanie intelektualnie udźwignąć konstrukcję własnego pomysłu i świata? Po co to ocierające się zdaniem wielu o plagiat odwołanie do tworzywa należącego do kogoś innego? Przecież Biedrzycki dobrze czuje klimat zagłady, odnajduje się w nim, mało tego: jako debiutant pisze lepiej niż niejeden noszony na rękach fantasta młodego pokolenia. Owszem – dialogi są chwilami dość sztuczne (prawdziwi ludzie w ten sposób nie mówią), ale reszta jest napisana dobrze.

Więc panie Biedrzycki, jeśli to czytasz, po co?

Czekam teraz na kolejną książkę Biedrzyckiego. Nie, nie chcę kontynuacji tej. Stać go na stworzenie własnego świata, stać go na sprawne opisanie go, wykreowanie, utworzenie od zera. Jesteś pan dobry, i nie potrzebujesz wchodzić w buty innych, zwłaszcza, że to buty na polskiej ziemi niewygodne. Pomysł na zrobienie „Metra 2033” w realiach warszawskich dwóch, zbudowanych tytanicznym wysiłkiem bieda-linii na pierwszy rzut oka brzmi jak parodia. Nie idź pan tą drogą, buduj własną.

Potrafisz to.

Mody są tu niepotrzebne.

Ach, zapomniałbym - ilustracje Roberta Adlera. Są świetne.

Arkady Saulski

tytuł
tytuł

Autor

Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych