Na swoim trzecim albumie "Bring Us Together", The Asteroids Galaxy Tour jeszcze mocniej pokazują chęć odkrywania nowych muzycznych wszechświatów niż kiedykolwiek do tej pory.
Album cechują nowoczesne, bardziej futurystyczne brzmienie.
Tym razem chcieliśmy uzyskać cięższą i mroczniejszą atmosferę. Brzmienie jest bardziej przetworzone, mniej „podręcznikowe” niż poprzednio, z większym przywiązaniem do powtarzających się beatów, basowych groove'ów, poszatkowanych loopów i ze spokojniejszymi partiami wokalnymi
– mówi producent i główny sprawca zamieszania Lars Iversen.
Nowe brzmienie Asteroids przynosi wszystko, od funku i disco, po muzykę klubową i trip hop, nie pozostawiając jednak wątpliwości, że mamy do czynienia z hipnotycznymi melodiami The Asteroids Galaxy Tour. Pomysł na ten nowy album zaczął kiełkować podczas trasy promującej ich drugi album "Out Of Frequency". Gdy przez okna autokaru oglądali pustynny krajobraz Arizony albo chmury z okien samolotów podążając na drugi koniec świata, Lars tworzył podwaliny nowego albumu. Ze słuchawkami na uszach i laptopem na kolanach.
Mieliśmy szaloną trasę. Zagraliśmy ponad 150 koncertów w Stanach Zjednoczonych, Europie, Ameryce Południowej, a kilka nawet w Azji. Stale przebywaliśmy albo w autokarze, albo na lotniskach, albo w pokojach hotelowych. Brak czasu na tworzenie nowej muzyki zabijał mnie, więc poprosiłem naszego inżyniera dźwięku, aby stworzył mały podróżny zestaw do nagrywania muzyki, dzięki któremu mogłem w prosty sposób zacząć komponować i produkować muzykę podczas drogi. „Mobilne studio” szybko stało się moim nałogiem z wyboru. Można powiedzieć, że odbyłem podróż w podroży i to dało początek nowemu albumowi
– mówi Lars.
Pod wieloma względami droga do trzeciego albumu była naznaczona wieloma turbulencjami. Jak mówi Mette Lindberg, wokalistka i kreatywny partner Larsa w The Asteroids Galaxy Tour:
Zasypiasz w jednym kraju, a budzisz się w innym. Spędzasz większość życia z tymi samymi osobami wokół siebie, co czasami powoduje napięcia. Miałem także bardzo zajęty kalendarz pod względem działań PR-owskich, czasami po osiem godzin na dobę. Połączenie tego z graniem wieczorem wyprzedanych koncertów, niekończących się pokoncertowych imprez oraz podróżowanie w te i we wte, przez różne strefy czasowe, wprawiało w stan nieustannej, ekstazy. To wszystko wprawiało w jakiś absurdalne poczucie izolacji.
Po dwóch latach nieustannego koncertowego szaleństwa, dla Larsa i Mette przyszedł czas by wygasić silniki, odłożyć laptop na półkę i zasiąść za konsoletą w swoim studiu Rummet (The Space) w Vesterbro, jednej z dzielnic Kopenhagi. Musieli odnaleźć się na nowo i spędzić trochę czasu z dala od wszystkiego. Rummet stało się dla Larsa i Mette domem na kolejny rok. Czas, który spędzili eksperymentując starając się dokończyć i nagrać swoje nowe piosenki. To co było kakofonią beatów i szkicami, stopniowo zaczęło ewoluować i przybierać kształt skończonego albumu.
Mette i ja mamy bardzo zróżnicowany gust muzyczny. Nie dziwi mnie zatem, że ludzie mają problem z zaszufladkowaniem naszego brzmienia
– mówi Lars.
Nasze brzmienie jest muzyczną metropolią. Lars spędził całe lata wykopując dziwne nagrania z przeszłości, o których istnieniu nawet nie wiedziałam. Przeprowadził mnie przez francuską scenę Yé-Yé z lat sześćdziesiątych, a także pokazał mi niektóre wczesne nagrania Primal Scream z lat dziewięćdziesiątych. Podobnie jak ja prezentowałem mu dużo muzyki, która mnie ekscytowała i zawsze kończyło się na takich samych wibracjach między nami. On jest także uzależniony od eBay'a i kupuje mnóstwo starego sprzętu, który nie działa, ale jak już zadziała, to brzmi niesamowicie. Powalająco!
- dodaje Mette.
Efektem jest dźwiękowy kolaż popowej symfonii, stworzonej zarówno z tanecznych rytmów, kosmiczny syntezatorów, jak i jaskrawych popowych melodii. To jest brzmienie odnowionej inspiracji, niekończącej się pasji i euforystycznego pragnienia czegoś więcej.
rep / SRec
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/252126-the-asteroids-galaxy-tour-nasze-brzmienie-jest-muzyczna-metropolia