„Tusk” podbije serca w Kanadzie, Abel Ferrara idzie na wojnę z amerykańskimi cenzorami, Denzel jest za stary. Na co? Zapraszamy na krótkiego flesza.
Kevin Smith ( “Sprzedawcy, “Dogma”) w końcu pokazał swoje nowe dzieło. Po dwóch słabych filmach ikona niezależnego kina w końcu zachwyca widzów i część krytyków. Jego horror „Tusk” został pokazany na festiwalu w Toronto i dostał owacje na stojąco. Pierwsze recenzje zarówno profesjonalnych krytyków jak i recenzentów w mediach społecznościowych można zamknąć w dwóch słowach „popieprzony i przezabawny”. Możliwe, że luz Smitha nie jest udawany. Przed projekcją filmu powiedział widzom, iż jest w takim etapie swojej kariery, że „ma wszystko już gdzieś”.
„The Hollywood Reporter” odnotowuje, że to zdanie idealnie symbolizuje „Tuska”. Film jest zupełną wariacją styli i mieszanką komedii oraz slasherowego horroru. Film obrzydza, bawi, szokuje i zdumiewa. Na dodatek błyszczy w nim Johnny Deep jako zwariowany kanadyjsko- francuski detektyw oraz Michael Parks w roli jednego z największych psychopatów ostatnich lat. Według recenzenta „Indiewire” Smith swobodnie łączy ze sobą kilka gatunków filmowych, wątki autobiograficzne, klimat kina klasy i w końcu stosuje unikalną narrację. Wszystko czyni „Tuska” filmem pokręconym. „Tusk” jest cudacznie niezapomnianym przeżyciem- pisze recenzent. W głównych nowego filmu twórcy „Zack i Miri kręcą porno” występują Justin Long Haleya Joela Osment ( dzieciak z „Szóstego Zmysłu, Michaela Parks i Johnny Deep.
Od czasu „Pogrzebu” Abel Ferrara nie był na takim świeczniku jak dziś. Kontrowersyjny twórca „Złego porucznika” zaprezentował w tym roku aż dwa filmy. „Welcome to New York” o seks skandalu z Dominique Strauss-Kahnem z Gerardem Depardieu w głównej roli oraz „Pasolini” z Willemem Dafoe o włoskim skandaliście bestialsko zamordowanym przez męską prostytutkę. Oba filmy zebrały bardzo mieszane recenzje. Pierwszy obraz był wręcz masakrowany przez krytyków jako obrzydliwy film przekraczający normy w pokazywaniu seksu na ekranie. I właśnie o „Welcome to New York” poszła wojna między Ferrarą a dystrybutorem IFC. Ferrara napisał otwarty list, w którym ujawnia, że dystrybutorzy zmuszają go by dostarczył film w kategorii „R”, która jednak pozwalałaby pokazać go w Showtime. Kategoria „R” to w USA jednak z najwyższych kategorii kinowych. Objęte są nią filmy przeznaczone wyłącznie dla widzów dorosłych. Jednak istnieją kategorie wyższe, które są przeznaczone dla filmów wyjątkowo brutalnych, zawierających ocierające się o pornografie sceny seksu czy obecność przekleństw i scen z narkotykami w scenariuszu. Taką też może dostać film Ferrary. Dystrybutorom zależy na obniżaniu kategorii wiekowej filmów, bowiem im film skierowany do szerszej grupy wiekowej, tym większe pieniądze zarabia. Ferrara jest jednak nieugięty na sugestie by ocenzurował swoje dzieło.
“Welcome to New York” nie jest dystrybuowane w USA przez tego dystrybutora. Jestem tym zniesmaczony. Wiedzieli od pierwszego dnia, że oddałem im ostateczną wersję filmu i nie zamierzam jej zmieniać.
mówi w rozmowie z „The Hollywood Reporter” niepokorny nowojorski reżyser.
**Możliwe jednak, że dystrybutor kupił film na podstawie 10-minutowego trailera, nie sprawdzając jak szokujący jest cały obraz. Kategoria „R” już obniża sukces komercyjny. Wyższe kategorie są niemal gwarantem, że film zarobi jeszcze mniej. Z tego powodu „Wilk z Wall Street”Martina Scorsese został i tak stonowany by nie wpaść na najwyższe cenzorskie kategorie.
Mam k….dosyć ataku korporacji na wolność artystów. Oni wypowiadają wojnę filmom. 90 proc. rynku jest w rękach 5 facetów z korporacji. To są sępy i wampiry, i wysysają krew z życia filmowców.
mówi w gorzkich słowach Ferrara. Następnie twórca błyskotliwego filmu o wampirach „Uzależnienie” wypala niczym bohaterowie jego kina:
Pieprzyć ich. Pieprzyć IFC. Każdy szanujący się filmowiec powinien spalić to kino.
mówi Ferrara, odnosząc się do kina w Nowym Jorku, które jest własnością IFC. Choć IFC utrzymuje, że i tak zamierza wprowadzić film Ferrary do kin, reżyser jest nieugięty i porównuje sytuacje do tego co przeżywał bohater jego najnowszego filmu Pier Paolo Pasolini.
Jeżeli czegokolwiek możemy się nauczyć od Pasoliniego, to tego, że on umarł za swoje filmy. Przemontowywanie filmów to ich niszczenie.
mówi gorzko Ferrara. Cóż, czasy się zmieniają, ale Abel Ferrara zawsze pozostaje ten sam. Przeszłość jednak do końca umarła i duch niezależności wciąż unosi się nad amerykańskim kinem.
Na koniec coś z mainstreamowego kina. Okazuje się, że Denzel Washington jednak ostatecznie odciął się od roli w kolejnej marvelowskiej ekranizacji. Aktor był wymarzony kandydatem do roli „Czarnej Pantery” w kolejnej ekranizacji komiksu Marvela. O rolę zabiegają zresztą czarnoskóre hollywoodzkie gwiazdy: Djimon Hounsou, Chadwick Boseman i John Boyega. Kto by jednak nie chciał zobaczyć w niej dwukrotnego zdobywcy Oscara Denzela Washingtona?!
Jestem na to chyba za stary. Wiem, że chcą zrobić "Black Panther" i to jest bardzo fajny pomysł.
mówi w cytowanym przez stopklatka.pl wywiadzie aktor. Portal dodaje jednak, że aktor może pojawić się w roli podobnej do tej, jaką grał Robert Redford w „Kapitan Ameryka 2. Zimowy Żołnierz”. Washington ma dziś 59 lat i byłby najstarszym członkiem Avengers, gdyby przyjął rolę Black Panther. Na razie najstarszym jest Robert Downey Jr, który w wieku 49 lat błyszczy jako Iron Man. Jednak stopklatka.pl przypomina, że 69-letni Michael Douglas wciela się w postać Hanka Pyma właśnie w „Ant-Man”. A może właśnie wiek Denzela wniósłby coś ciekawego do uniwersum Marvela? Skoro „Niezniszczalni” dają czasu w jeszcze późniejszym wieku, to może widzowie chcą hard corowych dziadków na ekranie?
Q
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/252078-tusk-jest-popieprzony-i-przezabawny-a-ferrara-wypowiada-wojne-flesz-dnia
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.