SIN CITY: DAMULKA WARTA GRZECHU. Stare grzechy nie rdzewieją. Recenzja

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Rozumiem dlaczego film Roberta Rodrigueza i Franka Millera poniósł klęskę w USA. Choć specjalnie nie ustępuje doskonałej „jedynce” sprzed dekady, to jednak nie zachwyca równie mocno. Owszem jest to wciąż mroczny, stylowy i skąpany w kadrach komiksu Millera majstersztyk kina noir z fenomenalną rolą Mickeya Rourke. Niestety jest to też powtórka z rozrywki, która nie ma efektu świeżości, choć brudne speluny „Miasta Grzechu” w 3D robią jeszcze mocniejsze wrażenie.

Film w przeciwieństwie do opartego na oryginalnym komiksie „Sin City” tym razem nie bazuje tylko na opublikowanych tomach kultowej opowieści Franka Millera. Autor, który przez lata nie pozwalał nikomu sfilmować swojego specyficznego komiksu dopóki nie zobaczył próbki talentu Rodrigueza, tym razem dopisał na potrzeby filmu aż dwie historie. Druga odsłona „ruchomego komiksu”, bo tak należy nazwać ten w całości zrealizowany w studio film, jest również adaptacją opowiadania „Kolejna zwykła sobotnia noc" z tomu „Girlsy, gorzała i giwery" oraz albumu pod tym samym tytułem co film. **Znów więc widzimy tych samych twardzieli z zakazanymi gębami, którzy próbują przetrwać w „Mieście Grzechu”, gdzie „we właściwej uliczce znajdziesz wszystko”.

Dwight ( Josh Brolin, nie mający iskry Clive’a Owena) zostaje wciągnięty przez ukochaną femme fatale Avę ( Eva Green) na granicę przepaści, Marv ( Mickey Rourke) szuka możliwości „zadrapania” się w walce z najgorszymi sukinsynami z ciemnej doliny, zaś cwaniak Johnny (Joseph Gordon-Levitt) rzuca wyzwanie wszechmocnemu demiurgowi senatorowi Roarkowi (Powers Boothe). W tle zaś cała plejada ociekających seksem, pewnych siebie amazonek, które posługują się mieczami samurajskimi lepiej niż Tarantinowska Panna Młoda, i strzelają celniej niż Bessonowska Lucy i Nikita razem wzięte. Znów więc mamy drapieżną Gail ( Rosario Dawson), pragnącą zemsty za zabójstwo Hartigan ( Bruce Willis) Nancy (Jessica Alba) i… Lady GaGę za barem. Każda z damulek jest warta grzechu, choć to Ava przypomina najbardziej niebezpiecznie kobiety z kina noir, będąc mieszkanką Rity Hayworth z Nicole Kidman z „Malice”.**

Trudno się do czegokolwiek pod kątem narracyjnym czy technicznym w filmie Rodrigueza i Millera przyczepić. Kapitalnie jest sfilmowany świat białej krwi i krwisto czerwonej szminki na ustach wyuzdanych „Damulek”,i tryskająca posoka z czarno białych ciał naładowanych testosteronem facetów. Facetów wyjętych z nocnych koszmarów, albo marzeń feministek. Kilka odzywek bohaterów wejdzie do kanonu niczym pyskówki detektywa Marlowe, zaś ożywienie genialnej kreski Millera zachwyci najbardziej wybrednych fanów komiksów. Rodriguez/Miller grają na sprawdzonych nutach i przypominają, za co widzowie pokochali ich wizjonerską opowieść. Jednak zupełnie niespodziewanie „Sin City. Damulka warta grzechu” okazała się być jedną z największych porażek finansowych ostatnich lat. Skąd druzgocąca porażka w Box Office, skoro wszystko w filmie jest na swoim miejscu? Rodriguez i Miller stworzyli dekadę temu film wyjątkowy. Zmienili sposób ekranizacji komiksu, przenosząc w oszałamiający sposób stronnice świata Millera, które były uważane za niemożliwe do przełożenia na język filmu. Na dodatek wskrzesili i na nowo opakowali kino noir, które umarło w latach 50-tych ubiegłego wieku. „Sin City” było przełomowe, nowatorskie i z każdym kadrem coraz mocniej wbijało w fotel. Druga część pod tym kątem nie ustępuje poprzedniemu filmowi. Ba, dobrze wykorzystane 3D jeszcze potęguje estetyczne wrażenie.

Jednak trudno nie oprzeć się wrażeniu, że wszystko, co widzimy jest wtórne. Siłą rzeczy druga część tak nowatorskiego filmu straciła swój główny walor, czyli właśnie zaskoczenie estetyką i stylizacją. Czy jest to mój zarzut do twórców? Nie, bowiem wykonali swoje zadanie perfekcyjnie, i dziś nic poza odcinaniem kuponów im nie zostaje. Może więc po prostu widzowie mają przesyt pełnego zgnilizny, niegodziwości i mroku „miasta grzechu”. „Piekłem? Nie wiesz, co to jest piekło. Nikt nie wie. Piekłem nie jest bycie pobitym, czy pociętym, czy wyciągniętym przed jakieś pedalskie jury. Piekło jest wtedy, gdy budzisz się każdego, cholernego dnia i nie wiesz, po co tu jesteś. Po co w ogóle żyjesz.”- mówi w jednej z historii Millera Marv. Może widzowie mają dosyć tego piekła? Mnie dwie części filmowego „Sin City” wystarczą w zupełności.**

4/6

Łukasz Adamski

„Sin City 2: Damulka warta grzechu”, reż: Robert Rodriguez, Frank Miller, dystr: Kino Świat

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych