Doktryna Wolffa - cudowna FANTAZJA. Recenzja

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. Materiały promocyjne
fot. Materiały promocyjne

Bardzo trudno mi tę powieść ocenić. Z jednej strony zwieńczeniem kilkuletniego cyklu i znakomitą literaturą wojenną/political fiction, z drugiej obecna sytuacja międzynarodowa sama nakłada pewien filtr na jej ocenę.

UWAGATEKST PONIŻEJ ZDRADZA SZCZEGÓŁY FINAŁU. PROSIMY OSOBY NIE ZNAJĄCE WCZEŚNIEJSZYCH TOMÓW O ICH LEKTURĘ I WTEDY POWRÓT TUTAJ. NA TEN MOMENT NAPISZĘ TYLKO, IŻ „DOKTRYNĘ…” PRZECZYTAĆ WARTO I TO ŚWIETNA POWIEŚĆ.

ZOSTALI PAŃSTWO OSTRZEŻENI.

Ciężko tę książkę ocenić jakąś jednolitą kategorią. Z jednej strony mamy tu do czynienia przecież z materią fikcji literackiej, która z definicji każe nam „zawiesić niewiarę”, z drugiej strony w obecnej sytuacji ciężko oderwać ocenę od rzeczywistości. Zwłaszcza, że scenariusz opisany przez tajemniczego, polskiego autora Vladimira Wolffa jest nad wyraz prawdopodobny, choć niestety pod sam koniec – zdecydowanie zbyt optymistyczny. Ale dojdziemy do tego. Specyficzna forma książki zmusiła mnie do podzielenia tej opinii na dwie części. Pierwsza jest oceną tylko i wyłącznie fabuły i warsztatu, gdzie zawieszam swoją niewiarę i oceniam książkę jedynie przystawiając doń miary literackie. Druga dotyczy książki w kontekście współczesnych realiów i tam zawarte jest wszystko to co mnie w niej gryzie. Ogólna ocena jest wypadkową tych dwóch punktów widzenia.

Ocena literacka

„Doktryna Wolffa” jest ostatnią powieścią Vladimira Wolffa – polskiego autora, ukrywającego się pod pseudonimem. I tak, serio, nikt nie wie kim Wolff jest, nawet wydawca – pytałem. Od kilku lat Wolff to czołowy, polski autor sensacji w pewnym sensie człowiek, który wymyślił ten gatunek dla Polaków tak jak Sapkowski wymyślił dla nas fantasy. Książki Wolffa reprezentują rozmaity poziom – jedne są wybitne, inne przeciętne lub wprost słabe, jednak widać u niego ciągłą pracę nad warsztatem. „Doktryna…” to ostatni tom przygód Andrzeja Wirskiego – polskiego żołnierza, bohatera kilku konfliktów, który wplątany zostaje w wielki światowy konflikt i okazuje się być jedynym człowiekiem, który jest w stanie go zakończyć, udowadniając też prawdę, iż Andrzej to nie imię, tylko styl życia. Śledziliśmy losy Wirskiego przez kilka tomów i teraz, gdy III wojna światowa znajduje się w apogeum, Wirski przebywa ranny w Rosji, w towarzystwie grupy amerykańskich szpiegów. Jego zadanie? Schwytać Władimira Putina i tym samym zakończyć międzynarodowy konflikt, który wywołał.

„Doktryna Wolffa” to nie jest powieść. Raczej długi, ostatni rozdział poprzedniego tomu „Horyzontu Zdarzeń”. Mniej już tu mamy scen rozgrywających się w gabinetach, narad światowych przywódców, spisków i polityki, więcej akcji i czystej wojny. Książka naprawdę wsysa od pierwszego zdania i nie sposób się oderwać. Tak, truizm, ale co poradzę na to, że po prostu musiałem wiedzieć „co jest dalej”. Wolff staje tu na szczycie swoich literackich możliwości. Wojna być może nie jest opisana tak poetyckim językiem, jak choćby u Tomasza Pacyńskiego w jego „Wrześniu” (po raz kolejny nawołuję – autorze, który chcesz pisać o współczesnych wojnach – przeczytaj sobie „Wrzesień” Pacyńskiego. Dziesięć razy. I noś zawsze przy sobie), to raczej suchy, żołnierski język depesz z frontu. Sprawdza się. Wolff nie bawi się w filozofowanie, opisuje emocje żołnierzy i chęć przeżycia. Wreszcie nienawiść po stracie bliskiej osoby i ślepą chęć zemsty. Z kolei sekwencje dotyczące losów Wirskiego są tym razem wyjątkowo statyczne zaś jego losy – jakoś za mocno układają się w ciąg szczęśliwych przypadków. Kilka sekwencji jest, owszem, poprowadzonych mistrzowsko, ale jednak nasz bohater ma zbyt wiele szczęścia. Trudno, licentia poetica, autor tak zarządził i już. Nie czyni to wcale z „Doktryny…” powieści słabej, zwłaszcza, że inni bohaterowie nie mają tyle szczęścia (jak choćby amerykański komandos starający się odbić Aleksa Nawalnego – słowo daję – najlepsza sekwencja akcji w literaturze Wolffa, poprowadzona trochę w formie eksperymentu narracyjnego). To co niezwykle mi się podoba to trzeźwość Wolffa – ten człowiek naprawdę wie, jakie reguły rządzą światem (czyli, że właściwie reguł nie ma) i jego obserwacje ani przez sekundę nie są naiwne. Zero sentymentów, Wolff opisuje rzeczywistość międzynarodową taką jaka jest, czyli cyniczna, brudną i niegodziwą, z drobnymi tylko odpryskami dobra i nadziei.

Ale. Ale jest jedno duże ale. To ale nie jest zarzutem wobec książki, jest raczej towarzyszącą mi wciąż podczas lektury, nawracającą refleksją. I o tej refleksji muszę napisać. W mocnych, żołnierskich słowach.

Ocena kontekstowa

Ta książka to fantazja. Tak, fantazja. Fantastyka, tak skrajnie nierealistyczna, że ocierająca się już nie o Science Fiction, tylko o fantasy. Jak się to ma do tego co napisałem powyżej? Do trzeźwej oceny rzeczywistości? Tak:

W tej fantazji Polska staje się nie przedmiotem gry międzynarodowej, lecz jej ważnym podmiotem. Kluczowym rozgrywającym, który dzięki szybkim reformom, rozwojowi armii i mądrej politycy jest w stanie nie tylko oprzeć się rosyjskiej nawale, ale nawet przejść do morderczej kontrofensywy, zdobyć Kreml (to nie żart) i ścigać samego Władimira Putina. Naprawdę, podczas lektury co chwilę się uśmiechałem, gdy nasze pancerne zagony rozbijały dywizję za dywizją w pył, ścigały się do Petersburga, a potem Moskwy (i na koniec, dosłownie ścigały z Amerykanami na Kreml). Nie mogłem powstrzymać śmiechu, gdy nasi agenci wywiadu tworzą komórkę pod samym nosem FSB w sercu bestii. Tarzałem się po podłodze, gdy amerykańscy, czołowi politycy walili pięścią w stół z wściekłości, gdy nasi żołnierze zdobywają kolejne punkty oporu szybciej i skuteczniej od US Army, jednocześnie zgarniając lepszą pozycję w rozgrywce międzynarodowej. „Sami wyhodowaliśmy tę hydrę” mówi chyba nawet w którymś momencie jeden z Amerykanów.

To naprawdę wszystko niesamowicie śmieszne.

Dlaczego? Ano dlatego, że i ja i Wolff wiemy w jakiej kondycji naprawdę znajduje się polskie państwo i jego armia i wystarczy, że włączymy telewizor by widzieć tego malutkiego Putina z powieści Wolffa realnie rozgrywającego obecnie cały świat. Wiemy obaj, że Polska prędzej stanie się kolonią międzynarodowych banków niż potężną Polską od morza do morza. Nie wiem dlaczego, ale fantazja Wolffa bardzo przypomina mi propagandę sanacji z doby międzywojnia, gdy to także my – Polacy – mieliśmy przecież przywołać do porządku tego śmiesznego Hitlerka (Putinka) ze skromną tylko pomocą naszych wielkich sojuszników. Na szczęście powieść Wolffa to tylko fikcja, zaś tamto, niestety, realna, urabiająca masy propaganda.

Dobra, zejdźmy z tego. Jest to Wolffa fantazja i ma do niej prawo. Szczerze? Mi także marzy się Polska od morza do morza. Silny gracz, rozgrywający arenę międzynarodową dla dobra kraju i jego obywateli. I jest „Doktryna…” czymś w rodzaju mokrego snu patrioty. Jak to w takich wypadkach bywa – snu bardzo przyjemnego.

Wolff jednak widzi, że wizja jest w pewnym momencie aż zbyt cukierkowa i odziera wielu bohaterów z życia i szczęścia. Samo zakończenie zaś wprost nawiązuje do „Na zachodzie bez zmian” Ericha Marii Remarque’a. Czy podoba mi się? Mam mieszane uczucia. Z jednej strony jest ciekawe, z drugiej wiele wątków, a właściwie – większość z nich – jest urwana, nie odnajduje jakiejkolwiek konkluzji. Tak naprawdę nie wiemy nic. Ale być może właśnie o to chodziło? Świat jest płynny i wciąż trwa. Są w nim konflikty, wojny, i pewna zmienna-niezmienność.

Ocena finalna

Nie jest to najlepsza powieść Wolffa – to miano należy się „Horyzontowi Zdarzeń”, który pokazał pełnię możliwości autora we wszystkich aspektach. Jednak jest „Doktryna Wolffa” naprawdę wspaniałym zwieńczeniem cyklu o Wirskim. Jak się ma mój śmiech do ogólnej oceny? Nijak, był mówiąc Grassem, „tym co musi być powiedziane”, ale w żaden sposób nie odziera Wolffa i tej powieści z jakości, ani nie odbiera przyjemności z lektury. Wręcz ją zwiększa. Szkoda, że to tylko fantazja.

Arkady Saulski

tytuł
tytuł

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych