„Na moim nagrobku będzie napisane, że umrę w 2014 roku”- mówi bohater grany przez Robina Williamsa. Solidny, ale nie wychodzący ponad przeciętność film nabrał wartości po samobójczej śmierci Williamsa, który odszedł niecałe trzy miesiące po premierze. Robin Williams wciela się w człowieka, który po wiadomości, że jest śmiertelnie chory zamierza popełnić samobójstwo. W filmie jest nawet scena samobójczej próby bohatera. Williams zabił się również po wyroku usłyszanym od lekarza…
Henry Altmann (Robin Williams) jest wiecznie sfrustrowanym i wściekłym na otoczenie prawnikiem, lekko przypominającym Michaela Douglasa z "Upadku". Skłócony z żoną, synem i tolerowany wyłącznie przez brata, jedzie na rutynową wizytę do lekarza, który ma mu powiedzieć jak wyleczyć migrenę. W gabinecie zastaje zastępującą jego lekarza i zmagającą się z emocjonalnymi problemami Dr Sharon (Mila Kunis), która musi mu podać makabryczną wiadomość: Henry ma tętniaka mózgu. Podczas awantury z rozwścieczonym Henrym lekarka przyciśnięta do muru wykrzykuje, że zostało mu tylko 90 minut życia. Henry, choć wie, że czas jest absurdalnie zbyt krótki, zamierza w jego granicach naprawić życiowe błędy.
Film Phila Aldena Robinsona był jednym z trzech ostatnich w jakich Williams zagrał. „Choleryk z Brooklynu” jest jednak ostatnim filmem, który zmagający się z depresją Williams miał okazję obejrzeć. I właśnie pod tym kątem warto się przyjrzeć tragikomedii, która de facto jest dosyć pospolitą i typową dla optymizmu Hollywood prorodzinną historią o miłości, odkupieniu win i starciu się z ostatecznością. Właśnie przez cukierkową wymowę film miał przeciętne recenzje i nie był wielkim kasowym sukcesem. Jak dziś spojrzeliby na niego amerykańscy krytycy? Williams nie tylko cierpiał na depresję jak Henry na mizantropię i frustrację, ale dowiedział się jak bohater filmu o nieuleczalnej chorobie, jaka go dotknęła. Zarówno Henry jak i Robin to faceci z pozoru spełnieni. Jednak wewnątrz są rozbitymi ludźmi, którzy mają coraz mniejszą ochotę by kontynuować egzystencje „na tym padole”. Niestety życie pokazało, że nawet najbardziej optymistyczna opowieść, mająca na celu inspirować i podnosić na duchu, może nie wystarczyć nawet jej kreatorom w prawdziwym życiu. A może właśnie odrzucenie filmu przez krytyków pchnęło pogrążonego w bankructwie i serii porażek artystycznych Williamsa do założenia sobie pętli na szyję?
Trudno mi oceniać walory artystyczne filmu, który bez Williamsa albo jego samobójstwa niedługo po premierze pewnie nie byłby szczególnie mocno w tym miejscu analizowany. Choć szczerze lubię tak antynihilistyczne i prorodzinne, grające na prostych emocjach, moralitety z Hollywood i nie odrzucam ich a priori. „Choleryk z Brooklynu” jest rzeczywiście zbudowany z klisz typowych dla tego rodzaju tragikomedii, co powoduje, że jest przewidywalny. Niemniej jednak za kilka rzeczy można go pochwalić. Znów o wielkim talencie do ról dramatycznych przypomniał zdobywca Oscara Williams, który całe życie cierpiał, że producenci wciąż go postrzegają głównie jako komika. Mila Kunis dowiodła, że jest więcej niż seksbombą o słowiańskich rysach. Jednak to rola Williamsa, który już przecież zagrał w filmie o mrokach samobójstwa ( „Między niebem a piekłem”) będzie pewnie na zimno jeszcze analizowana. Czy przyjmując ją miał już myśli samobójcze? Czy może liczył, że ta pozytywna historia zmieni również jego walkę z depresją? Jakie aktorskie siły wydobył z siebie grając scenę, w której jego bohater próbuje popełnić samobójstwo? A może to było wręcz przekroczenie słynnej Metody, nakazującej spawanie się aktora z rolą? Czy Williams myślał o radykalnie „anty samobójczej” wymowie filmu, podcinając sobie żyły i wiążąc linę na szyi w swoim w domu w Los Angeles?
„Choleryk z Brooklynu” choć artystycznie nie do końca na to zasługuje, przejdzie do historii jako ostatni tak symboliczny film Robina Williamsa. Pozytywny film, któremu życie dopisało ponury epilog. Życie bywa brutalnie paradoksalne. Warto przekonać się o tym podczas seansu.
4/6
„Choleryk z Brooklynu”, reż: Phila Alden Robinson. Film można obejrzeć od 2 września na cienaman.pl
Łukasz Adamski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/251969-choleryk-z-brooklynu-film-ktorego-epilog-dopisalo-zycie-recenzja
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.