ANDRZEJ GRABOWSKI dowiedział się z gazet, że ma... syna

Fot. Mohylek/CC/Wikimedia Commons
Fot. Mohylek/CC/Wikimedia Commons

Nie ma to jak informacje wyssane z brudnego palca redaktorów bulwarówek. Przekonał się o tym Andrzej Grabowski i jego żona, Anita Kruszewska.

Para, która pobrała się w 2009 roku nie planowała powiększenia rodziny. Okazało się jednak, że sama plotka wystarczyła, by skomplikować im plany. Przez złe języki Kruszewskiej, wziętej charakteryzatorce filmowej, przeszło koło nosa wiele ciekawych propozycji zawodowych.

Dowiedziała się o tym po fakcie. Ktoś jej powiedział, że była brana pod uwagę, ale nie dostała zlecenia, bo niedawno urodziła dziecko, więc pewnie nie ma czasu -

mówi magazynowi "Rewia" znajomy żony Andrzeja Grabowskiego.

W końcu doszło do tego, że para zaczęła otrzymywać propozycje wzięcia udziału w kampaniach reklamowych firm produkujących produkty skierowane do najmłodszych: od ubranek po zupki.

Sytuacja stała się na tyle kłopotliwa, że para postanowiła w końcu zainterweniować. Trudno bowiem uznać za normalną sytuację,w której człowiek dowiaduje się z gazetek za złotówkę, że ma... dziecko. Ba, mało - syna o dumnym imieniu Aleksander.

Proszę napisać, że nie mamy syna. Myślę, ze byłoby to nieodpowiedzialne. Nie jesteśmy młodzi, a dziecko trzeba przecież nie tylko urodzić, ale jeszcze wychować -

zaapelowała na łamach "Rewii" Kruszewska.

Obawiamy się, że na tabloidy nie podziała nawet stanowczość godna Gebelsa z "Pitbulla" czy Kowala z "Odwróconych", więc za chwilę wrócą do swoich praktyk niczym Ferdynand Kiepski do picia.

gah

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.