ANIA RUSOWICZ ma psychofankę. Wstrząsająca relacja artystki

Fot. YouTube
Fot. YouTube

Sława i podziw ze strony fanów to z pewnością śmietanka, o której spiciu - nie czarujmy się - marzy każdy artysta. Niestety czasem może to się odbić czkawką.

Boleśnie przekonała się o tym Ania Rusowicz. Artystka przyznała niedawno w jednym z wywiadów, że doczekała się... psychofanki. Kobieta, która deklarowała podziw dla jej twórczości

Jak wiele osób, założyłam sobie konto na Gadu-Gadu. Podczas rejestracji trzeba było podać dane, numer telefonu. Zaczęła pisać do mnie pewna dziewczyna. Miła - miałam wrażenie. Mówiła, że podoba się jej moje śpiewanie, zasypywała serdecznymi słowami. Pomyślałam: "Bratnia dusza". Pisała do mnie dużo i często. Zaczepiała za każdym razem, gdy byłam przy komputerze. Jeśli nie odpisywałam, irytowała się. Żądała, żebym była do jej usług. Zaniepokoiła mnie niesłychana nachalność. Nie przypuszczałam jednak, że może być groźna. Zaczęła mnie nękać telefonami. Milczałam, ale ona zwiększała presję. Dzwoniła o każdej porze dnia i nocy, jakby była w amoku. Czułam, że zaciska mi się na szyi pętla. Odrzucałam połączenia - wykręcała mój numer bez przerwy, po kilkadziesiąt razy z rzędu. W końcu ustawiłam opcję automatycznego odrzucania, zmieniłam numer. Po kilku dniach już go jednak miała -

relacjonuje w rozmowie z magazynem "Claudia" Rusowicz.

Okazuje się, że nieudane próby nawiązania bliższej relacji z artystką wcale nie zniechęciły stalkerki do dalszego gnębienia gwiazdy. Wręcz przeciwnie - furia nastąpiła ze zdwojoną siłą.

Gram koncert, a w głowie: Może ona jest w tłumie, obserwuje mnie. Rano wstawałam: w telefonie 150 SMS-ów od niej. Włączam komputer, a tam 200 e-maili: "Nigdy się ode mnie nie uwolnisz!". W chorej głowie tej kobiety moje życie stało się jej życiem. Myślałam już, że się skończyło, ale nie, wciąż zatruwa mi życie i odbiera energię. (...) Wolałabym napisać fajną piosenkę, zamiast zajmować się tą sprawą. Chcę się uwolnić od tej kobiety. Z drugiej strony szkoda mi tej osoby, bo nie ma swojego życia. Żyje moim. Dla mnie jest przegrana... Zatrudniłam adwokata, mam nadzieję, że mi pomoże i prokuratura wreszcie zajmie się moją sprawą. Marzę, żeby kiedyś spojrzeć na komórkę i nie mieć od tej dziewczyny żadnej wiadomości -

mówi wokalistka.

Jak widać, stalking to prawdziwa plaga w świecie "znanych i lubianych". Ot, taki paskudny pryszcz w celebryckiej sielance, z pozoru niedostępnej dla szarego Kowalskiego. Ale czego się nie robi, żeby zetknąć się z protezą jakiegokolwiek sacrum...

gah/Claudia

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych