Scena ZBRODNI - "Prowadziliśmy ich tutaj i biliśmy na śmierć" RECENZJA

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. YouTube
fot. YouTube

W latach 1965 – 1966 w Indonezji doszło do zamachu stanu. Władzę w kraju objął generał Suharto, zaś za przebieg zamachu oskarżono komunistów. To doprowadziło do ludobójstwa na ogromną skalę. Według różnych szacunków zginęło od 500 tys. do ponad półtora miliona ludzi. Nie tylko realnych członków i sympatyków partii komunistycznej, ale też każdego kto przez nowy reżim uznany był za wroga – dotyczyło to inteligencji, bezrolnych chłopów, a także mniejszości chińskiej zamieszkującej kraj. Trwająca Zimna Wojna sprawiła, że państwa zachodnie nie interweniowały w przebieg wydarzeń, gwarantując bezkarność władz.

W zbrodniach brali udział nie tylko żołnierze i urzędnicy władz, ale też cywile – rekrutowano ich z drobnych gangsterów, ulicznych bandytów, którzy z czasem stawali na czele szwadronów śmierci. Żadnego z nich nie spotkała kara. Do dziś uznawani są w Indonezji za bohaterów, zaś oficjalna państwowa ideologia stawia wydarzenia z lat 60-tych za akt założycielski nowej Indonezji. Sami sprawcy stali się założycielami organizacji paramilitarnej Pemuda Pancasila (Młodzież Pancasila), która do dziś odgrywa istotną rolę w życiu politycznym Indonezji, zaś jej członkami są też rządowi prominenci.

Jednym ze zbrodniarzy z lat 60-tych jest Anwar Congo. Mężczyzna ten był drobnym przestępcą i konikiem, sprzedającym bilety do kina. Podczas masakr stanął na czele jednego ze szwadronów. Osobiście zamordował około 1000 osób – najczęściej stosował metodę duszenia ofiary drutem. Między innymi o nim opowiada film „Scena Zbrodni” („The Act of Killing”) Joshuy Oppenheimera.

tytuł
tytuł

Oppenheimer chcąc ukazać zbrodnię udał się do jej sprawców. Zaproponował im możliwość nakręcenia filmu „upamiętniającego” ich działania (czyli masowe mordy, przesłuchania i tortury), który to film ukazywałby ich czyny opinii publicznej na świecie. Nie po to by je potępić, lecz po to by je upamiętnić i przedstawić heroizm ich walki. Zbrodniarze zgodzili się bez wahania. W efekcie podczas pracy nad filmem (trwała ona realnie sześć lat – od 2005 do 2011 roku) nakręcili 1000 godzin materiału. Reżyserami i aktorami mieli być Congo i jego koledzy z dawnych czasów, uczestniczący w zbrodniach. „Scena Zbrodni” jest więc filmem dokumentującym ten proces. To jeden z najtrudniejszych filmów dokumentalnych jakie przyjdzie Państwu oglądać.

tytuł
tytuł

Congo i jego towarzysze do dziś cieszą się ochroną rządu i bezkarnością. Sama struktura polityczna Indonezji przypomina organizację para-mafijną. Przestępcy, gangsterzy, są ukazani jako „wolni ludzie”, którym potomkowie komunistów wystawiają złe świadectwo. „Co to za gangster, który współpracuje z rządem?” – pyta jeden z ministrów po czym zaczyna chwalić walkę Congo i jego towarzyszy. Masakry z lat 60 – tych były więc aktem założycielskim współczesnej władzy w Indonezji.

Sam Congo i jego koledzy opowiadają o tamtych czasach wspominając je jako złoty okres swojej młodości. Opowiadają o amerykańskich filmach, które ich inspirowały. Przesłuchania ofiar prowadzili jak gangsterzy z kina zza oceanu – podobnie się zachowywali i stylizowali. Mordów dokonywali różnymi metodami. Opowiadają o nich ze szczegółami.

„Prowadziliśmy ich tutaj i biliśmy na śmierć” – opowiada Congo prowadząc ekipę filmową na wydzieloną część dachu budynku, który obecnie jest magazynem torebek – „Jednak było za dużo krwi. Wszystko śmierdziało krwią. Z czasem wymyśliłem lepszą metodę”. Po czym Congo prosi towarzysza by ten usiadł pod ściana. Bierze drut i jedną jego część przywiązuje do rury, owija wokół szyi „skazańca” zaś drugą, przywiązaną do drewnianej belki trzyma w dłoniach i napina, dusząc „skazańca”. Uśmiecha się do kamery: „Widzicie?” – pyta.

Opowiada też o paleniu wiosek i mordowaniu całych rodzin. Tę scenę będą odtwarzać w filmie, który tworzą. Jego towarzysze do dziś cieszą się poważaniem władz – wydający wyroki jest obecnie dużym wydawcą prasowym, młodszy kolega kandydatem do parlamentu (otwarcie przyznaje, że robi to po to by lepiej okradać przedsiębiorców i sklepikarzy), jeszcze inny – zamożnym biznesmenem. Wszyscy chętnie opowiadają o torturach i mordach. Film który tworzą jest mieszaniną kiczu, okrucieństwa, fantazji i groteski. „Widziałem różne filmy – takie o okrucieństwie, zabijaniu. My pokażemy coś zupełnie nowego” – chwali się Congo – „Świat nie widział jeszcze filmu w którym obcinamy głowy maczetami”. Z czasem wchodzimy, poprzez kręcony film, w umysłowość Anwara Congo. Sceny zaczynają być coraz bardziej groteskowe. Jego towarzysz przebiera się w damskie ubrania, widzimy sceny jak z musicalu, oglądamy też koszmary dręczące Congo. On sam przyznaje, że trapi go bezsenność i koszmary. Pod sam koniec waha się – zaczyna rozumieć cierpienie swoich ofiar, jednak wciąż wypiera świadomość zbrodni.

Wreszcie po nakręceniu filmu oglądamy wraz z Congo scenę, podczas której w rytm piosenki „Born Free” dwóch aktorów odgrywających ofiary („komunistów”) wręczają Congo medal. „Za to, że wysłałeś mnie do Nieba, odznaczam Cię!” – Congo, wzruszony, przyjmuje odznaczenie.

Jednak to nie on jest jedynym „sprawcą” w filmie – łatwa byłaby taka trywializacja. Zbrodniarzy jest wielu, wypowiadają się oni z dumą i opisują mordy, jednak to Congo chce być centrum filmu. Tak też jest – jego drogę śledzimy najbliżej, choć nie jest on ani największym, ani jedynym mordercą.

Joshua Oppenheimer ma obecnie zakaz wstępu do Indonezji. Producentem filmu był Werner Herzog. Ogromna większość ekipy, pochodząca z Indonezji, pragnęła pozostać anonimowa.

Arkady Saulski

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych