Kompromitacja DUCHOVNEGO. Chwali się ukraińskimi korzeniami i gra dla Rosjan

Gwiazdor „Californication” wystąpił w reklamie rosyjskiego piwa, która na dodatek wygląda jak kremlowska propaganda. Na dodatek aktor przyznawał się niejednokrotnie się do Ukraińskich korzeni. W kontekście dzisiejszych bandyckich rosyjskich działań występ gwiazdora Hollywood żenuje podwójnie.

Trudno rozstrzygać czy Duchovny stał się już cynikiem jak Frank Moody z hitowego serialu czy może jest po prostu pożytecznym idiotą Kremla. Znając poczynania Duchovnego nie można go raczej posądzać o drogę Gerarda Depardieu i Stevena Seagala, którzy są pieskami Władimira Putina. Zapewne chodzi o wielkie pieniądze, jakie gwiazdy Hollywood zarabiają w reklamach, których nie oglądają Amerykanie ( świetnie pokazała to Sofia Coppola w „Między Słowami”). „Jest taki kraj, z którego pochodzi moje nazwisko. Czasami zastanawiam się, co by było, gdybym wszystko potoczyło się inaczej. Gdybym był Rosjaninem, miałbym wiele powodów do dumy”- mówi w reklamie Duchovny. Wcześniej jednak w kilku wywiadach podkreślał, że ma korzenie polskie i rosyjskie, ale w sumie jest Ukraińcem. Jak więc występ w wzorowanej na sowieckie agitki reklamie ma się do tego faktu?**

„Gazeta Wyborcza” podaje iż z reklamy zadowolony jest wicepremier Dmitrij Rogozin. "Jeśli zapomnimy, że to reklama, to cała reszta została zrobiona z wielką miłością" - napisał na Twitterze rosyjski polityk. Sam Duchovny po zgarnięciu czeku nie komentuje reklamy. Czy jednak w kontekście ostatnich wydarzeń na Ukrainie amerykański gwiazdor nie powinien choć stwarzać pozory przyzwoitości? Chyba nie będzie zaskoczeniem jak zobaczymy go w jakimś zbiorowym apelu potępiającym Rosję za zastrzelenie samolotu malezyjskich linii lotniczych. Jane Fonda również popierała w swoim czasie polską „Solidarność” i jednocześnie nie wyparła się miłości do Wietnamu Północnego…

Q