"Przyjmuję leki, poddałem się operacji i tli się we mnie wiara, że moja choroba się kiedyś cofnie. Takie rzeczy trzymają przy życiu" - mówi znany pisarz w wywiadzie dla "Tygodnika Powszechnego".
Pilch, który cierpi na Parkinsona został poddany elektrostymulacji, zabiegowi stosowanemu w Polsce dopiero od 2001 roku. To dało szansę na powrót do w miarę normalnego życia.
Jestem okablowany: w głowę wmontowane mam dwie elektrody, przeze mnie przechodzą przewody, a baterię, którą za trzy lata trzeba wymienić, umocowaną mam pod obojczykiem. Część operacji odbywała się w znieczuleniu miejscowym – do teraz słyszę odgłos wiercenia dziury w czaszce. Gdy wybudziłem się z narkozy, okazało się, że ręka prawa uspokoić się nie chciała, a lewa ani drgnęła. Przyszedł lekarz, pyknął w baterię, zwiększył napięcie i prawa ładnie dołączyła do lewej. Pobudzanie prądem wytłumia nadmierną aktywność tej części mózgu, która powoduje m.in. drżenie rąk -
relacjonuje Pilch w wywiadzie dla "Tygodnika Powszechnego".
Okazuje się, że pisarz potrafił do obserwacji ludzi wykorzystać nawet tak traumatyczne przeżycia, jak pobyt w szpitalu będącym skutkiem ciężkiej choroby.
W szpitalu nasłuchałem się przeróżnych historii. Np. o kobiecie, której usunięto zmianę nowotworową w mózgu. Operacja poszła gładko, nic nie uszkodzili. Ale gdy się z narkozy wybudziła, pytana o nazwisko, milczała. W pewnym momencie, ku zgrozie zebranych, zaczęła płynnie mówić po angielsku. Lekarzowi nie zgadzała się ta wzmożona eksploatacja angielszczyzny. Czyli: dalej nie wiadomo, gdzie w tym mózgu co jest i za co odpowiada. Potem ta kobieta musiała wykonać heroiczną pracę nad powrotem do języka polskiego -
opowiada literat.
Problemy zdrowotne nie były jednak w stanie odciągnąć Pilcha od pracy. Pisarz właśnie tworzy swoją nową książkę, która ma się ukazać pod tytułem "Zuza albo czas oddalenia". Powieść opowiada o dojrzałym pisarzu, który zakochuje się w młodej prostytutce.
gah/Tygodnik Powszechny
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/251731-jerzy-pilch-o-walce-z-choroba-wygralem-z-demonem