TVP Kultura powtarza filmy polskie z czasów PRL. Czasem są one dowodem na to, że w złych czasach mieliśmy dobre kino. Ale bywają też świadectwem dwuznaczności, a niekiedy łajdactw epoki.
Zawsze się zastanawiam, ile z tego rozumieli sami artyści. Oto przypomniano nam film „Anna i wampir” Janusza Kidawy. Pamiętam, gdzie i kiedy go obejrzałem: warszawskie kino Luna, rok 1983, popołudnie przed pójściem do pracy (dorabiałem jako student). Zrobił na mnie wrażenie.
Człowiek nie był zepsuty
setkami horrorów i thrillerów,
które stępiły naszą wrażliwość.
Pamiętam, że wcześniej szydziłem
z milicyjnych kryminałów.
Jednak wykreowane przez Kidawę
ponure sekwencje pośród
mgieł Zagłębia potrafiły przyprawić
o dreszcz. Namacalność
przaśnych realiów PRL powiększała
jeszcze lęki. Ale ta historia
działała także dlatego, że nie
ukrywano przed widzami, iż ta
opowieść o seryjnym mordercy
kobiet z lat 60. jest prawdziwa.
Podano nawet nazwisko:
Zdzisław Marchwicki. Znałem
je już wcześniej, bo wprawdzie
w PRL chroniono publiczność
przed złymi wiadomościami,
ale jakieś kryminalne reportaże
powstawały. Tym bardziej
miałem poczucie, że morderca,
niby przedstawiany w filmie
jako uosobienie przeciętności
w bereciku z antenką, a jednak
upozowany na bladego wampira,
może minąć mnie na ulicy.
Było coś jeszcze. Kidawa robił
raczej filmy „konstruktywne”.
Tu także głównym bohaterem pozytywnym był milicjant grany przez arcysocjalistycznego Wirgiliusza Grynia. Ale pojawiły się akcenty krytyczne, piętnowano władzę za ukrywanie prawdy przed społeczeństwem, milicja miała grzeszki, gdy próbowała działać zanadto na skróty. Padały prawie rewolucyjne (choć na tle epoki „Solidarności” już nie tak odkrywcze) słowa o uzasadnionej nieufności wobec oficjalnych komunikatów.
Tym łatwiej było kupić zakończenie. Wina Marchwickiego wydawała się oczywista. Dopiero po latach poznałem sztukę Wojciecha Tomczyka „Wampir”, który przedstawia proces Marchwickiego (a właściwie Marchwickich, bo skazano też dwóch jego braci) jako milicyjną mistyfikację. Wprawdzie mistrz współczesnego dramatu Tomczyk wiele rzeczy tylko przypuszcza, ale film dokumentalny Macieja Pieprzycy ujawnia również szwy zasadniczych wątpliwości co do winy skazanego i potępionego. Kiedy dziś ogląda się film „Anna i wampir”, przechodzi człowieka dreszcz podwójny. Bo tamte morderstwa nadal przerażają. A zarazem dzieło Kidawy jawi się jako część obrzydliwej, okrutnej prowokacji.
Końcowe napisy dziękują Komendzie Wojewódzkiej MO w Katowicach za konsultacje. Milicja nakręciła swój film, na dokładkę zachowujący pozory niezależności? Niewiarygodne, a jednak…
Piotr Zaremba
Wydanie odważnego tygodnika młodej Polski z płytą DVD gratis od poniedziałku, 14 lipca w sprzedaży. Cena bez zmian. POLECAMY!
W nowym wydaniu tygodnika „wSieci”: Marzena Nykiel pisze o medialnych manipulacjach w sprawie prof. Chazana, Łukasz Warzecha przestrzega przed nadawaniem wyższości prawu stanowionemu nad naturalnym, Wojciech Surmacz kontynuuje wątek śledztwa dziennikarskiego w sprawie kolejnych odsłon i bohaterów afery taśmowej, a Marta Kaczyńska, która dołączyła do zespołu felietonistów pisma, w swoim debiutanckim komentarzu przekonuje, że udany wakacyjny wypoczynek nie musi rujnować domowego budżetu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/251605-zaremba-we-wsieci-milicja-jako-rezyser
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.