PINK FLOYD z nowym albumem, który dzieli fanów i muzyków FELIETON

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. materialy prasowe
fot. materialy prasowe

Solowe płyty Davida Gilmoura zawsze miały walor wyjątkowości. Były zajawką tego co mogło dziać się w Pink Floyd i uzupełnieniem dla tych, którzy nie lubili filozoficznego snobizmu Rogera Watersa. Głos Gilmoura i jego gitary, bez cienia aktorstwa kolegi basisty i jego tekstowych, zawiłych elokwencji. W kontekście nowej płyty, należy pamiętać o fakcie, że to Waters z własnej woli opuścił Pink Floyd, choć równie dobrze zasługiwał na wyrzucenie z zespołu.

Informacja o nowej płycie Pink Floyd "The Endless River", która ma zostać wydana w październiku 2014 roku, zelektryfikowała środowisko muzyczne do tego stopnia, że zaczęła wzbudzać skrajne opinie. Grupa przez lata stała się symbolem nienaruszalności do tego stopnia, że każda nowa nuta pod jej szyldem może zburzyć nieskazitelny obraz. Może zmącić, poprzez muzyczną niewiadomą, fundament artystycznej stabilności i geniuszu. Muzyka zespołu została zawłaszczona przez fanów, dziennikarzy i nowe pokolenia muzyków do tego stopnia, że odbierają oni prawo muzykom Pink Floyd do naruszania muzycznego sacrum.

Każdy ma prawo do analizowania muzyki Pink Floyd. Progres zespołu zakończył się po płycie "The Animals" do tego stopnia, że następne produkcje z Rogerem Watersem mogłyby być jego solowymi. Nagromadzenie traumatycznych treści wokalisty zdominowało grupę do tego stopnia, że jego solowe poczynania zawężają się do produkcji "The Wall", treściom z której ciągle dodaje coraz nowe znaczenia, często podlegające wręcz schizofrenicznej ocenie rzeczywistości. Kulminacją dla Watersa w Pink Floyd był album "The Final Cut" z 1983 roku, który był napisaniem ostatniej stronicy rodzinnego pamiętnika. Kontynuacja jego wizji, którą widzimy na kolejnych solowych płytach Watersa, w tym "Radio K.A.O.S", czy "Amused to Death", oddalała jego muzyczność od sedna Pink Floyd. Czy pozostali muzycy mieli na tyle słaby charakter, żeby sprzeciwić się Watersowi, czy też prawa do nazwy Pink Floyd nie były jasno sprecyzowane, żeby powiedzieć stop. Niewątpliwym sprzeciwem wobec dyktatorskiej dominacji, była niechęć w kompozytorskie włączanie się w pomysły Rogera, próba zniechęcenia go do tego stopnia, by sam zrezygnował z grania w zespole. Co się stało i to bardzo mało kulturalny sposób. Nic więc dziwnego, że do dzisiaj trudno się porozumieć Gilmourowi i Wartersowi, co do wspólnego grania. Pozostaje tylko okazjonalne.

David Gilmour płytami "A Momentary Lapse of Reason" i " The Division Bell" Pink Floyd pokazał, że obecność Rogersa Watersa nie była mu potrzebna, a kompozycje nabrały świeżości polotu, których dawno w tym zespole nie można było uświadczyć. Owszem były, ale osadzone na solowych produkcjach Gilmoura "David Gilmour" i "Abaut Face", czy Richarda Wrighta "Wet Dream". Po odejściu Watersa w 1985 roku, zniknęła tekstowa karkołomność, zrozumiała już tylko dla socjologów i antropologów, zniknęła muzyczna epicka nadbudowa, która tłamsiła muzycznego ducha w konieczności uzupełniania tekstów.

Czy można zatem odbierać prawo Davidowi Gilmourowi do wydania płyty pod szyldem Pink Floyd, jak to robi Mike Portnoy, były perkusista Dream Theater? Absolutnie, to ingerencja zupełnie nieuzasadniona. Portnoy cofa się o dwadzieścia lat i nadaje z poziomu ówczesnej rzeczywistości, kiedy w sądzie toczył proces o prawa do nazwy Pink Floyd. Bez Rogera Watersa nie ma dla Portnoya Pink Floyd. Emocjonalna wypowiedź perkusisty Dream Theatre wydaje się być tylko przykrywką dla innych emocji, którym oficjalnie nie folguje, by nie być pomówionym o infantylność. Portnoy, jak wielu podobnych mu zagorzałych fanów starego Pink Floyd, wpakował już muzykę legendy do muzycznego boxu, w którym nie ma już miejsca na nowe płyty. W tym kontekście można tylko ubolewać, że Gilmour nie miał tyle siły by pozostać przy wydawaniu płyt Pink Floyd regularnie. Pozostawił miejsce dla różnej maści tribute bandów i Rogera Watersa, który nazwę Pink Floyd związał tylko z "The Wall" i symboliką latającej świni.

Nagły powrót do wydania płyty Pink Floyd w październiku 2014 roku, nie jest chęcią wydawniczego reaktywowania zespołu. Wydaje się logiczne, że Gilmour sięga do pełnowartościowego materiału, który został zrealizowany przy okazji tworzenia płyty "The Division Bell" w 1994 roku. Oprócz upamiętnienia zmarłego w 2008 roku Richarda Wrighta, co jest szlachetne i na to przede wszystkim powinni zwrócić uwagę malkontenci, jest to dowód na twórcze angażowanie się Wrighta i Masona w zespół, co często negowali zwolennicy Rogera Watersa, chcący Pink Floyd bez swojego lidera, sprowadzić do rangi projektu Gilmoura.

David Gilmour, korzystając twórczego zaspokojenia po wydaniu solowej płyty "On an Island" w 2006 roku i zaintrygowaniu pracą nad płytą grupy The Orb " Metallic Spheres" z 2010, postanowił sięgnąć po materiał, który łączy stare z nowym. Dzięki temu fani The Orb, czy MGMT zrozumieją twórczość zespołu, który pewnie dla nich jawi się niczym dinozaur. Nie powinni się też obawiać ci, co podejrzewają, że dla samych fanów Pink Floyd może to być materiał niezrozumiały. Prawda, w oryginale instrumentalny i w jakiejś formie ambientowy, jednak jest uzupełniony o wokale i chórki, a praca producenta, jaką wykonuje Gilmour, ze współpracą Nicka Masona, na pewno nadaje tworzywu szlif Pink Floyd. Inaczej nazwa grupy nie byłaby wykorzystana.

Zwrot "łabędzi śpiew" Richarda Wrighta, jak określiła płytę "The Endless River" Polly Simon, żona Davida Gilmoura jasno stawia sprawę z jakiego rodzaju wydawnictwem będziemy mieli do czynienia. Czy do tego hołdu podczas ewentualnej trasy koncertowej pochyli sie również Roger Waters, tego nie sposób przewidzieć, należy jednak mieć nadzieję, że szacunek dla nieżyjącego muzyka będzie miał większą wartość niż boczenie się i swary.

Grzegorz Kasjaniuk

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych