Twórcy serialowej Gry o Tron postawili najbardziej fanatycznych fanów 4 sezonem w dość trudnej sytuacji. Serial, który przez pierwsze trzy sezony całkiem niezasłużenie zdobywał absolutne i totalne pochwały jest - znowu niesłusznie - krytykowany.
Skąd to się wzięło? O ile znam duszę typowego fanatyka fantastyki (a duszę polskiego fanatyka znam, przyznaję, dość dobrze) psychologiczny mechanizm był następujący: każdy kto przez pierwsze trzy sezony Gry o Tron krytykował ekranizację Martina (za wabienie bezsensowną golizną i seksem, za skrajnie przegadane sceny, zapełniające 50 ekranowych minut litym słowotokiem, za dziadostwo ziejące z ujęć, znamionujące niedostatki budżetowe, za głupawe projekty wielu strojów i miejsc, fatalnie nakręcone sceny pojedynków, walk etc.) był z miejsca przez fanatyków serialu - zwłaszcza tych znających literacki pierwowzór - zwymyślani od najgorszych. Dosłownie. Teraz jednak psychologiczne wahadło wybiło w drugą stronę i fanatycy (i naprawdę nie chcę tu nikogo obrażać, ale nazywajmy rzeczy po imieniu) uznali, że tak długie, mówiąc ministerialnie, robienie łaski twórcom wygląda już dość dziwacznie, i zaczęli serial krytykować niemal za wszystko. Efekt jest przekomiczny, zważywszy, że 4 sezon Gry o Tron to jest znakomity i wreszcie wygląda tak, jak serial ten powinien być od początku nakręcony.
Ukończyłem oglądanie dopiero niedawno i przyznam - byłem z odcinka na odcinek pod coraz większym wrażeniem. Owszem - poprzednie sezony miały swoje dobre momenty (trzy pierwsze odcinki sezonu 2 były znakomite) ale autorzy skutecznie przykrywali je ogólną słabizną. Tak - ja też jestem jednym z tych, którzy czytali Martina zanim to było modne. Też z drżącym serce wypatrywałem każdej, nawet najmniejszej drobnostki z planu, gdy ogłoszono kręcenie serialu. Przeżywałem rotacje obsadowe (kto wie, że Daenerys pierwotnie miała być grana przez inną aktorkę i nawet część ujęć nakręcono - zmiana nastąpiła później) - wreszcie dopadłem pierwszy sezon i z wielkim zawodem oglądałem. Nie zadziałał u mnie psychologiczny mechanizm wyparcia, który po tak długim oczekiwaniu w mych oczach wybielałby wszystkie wady, serialowe dziadostwa i fatalne rozwiązania narracyjne.
Jednak 4 sezon robi coś niebywałego - niemal zrywa konstrukcyjną ciągłość poprzednich sezonów, znika to co nie działało w tym serialu, pozostaje to co sprawne. Nie mamy już żadnych przegadanych scen - wreszcie w ramach reguły show not tell bohaterowie podejmują działania, realizują je zamiast o nich opowiadać. Dużo dzieje się w kadrze, mało poza kadrem. Goliznę zniwelowano niemal do zera. Role zagrane poprzednio dobrze teraz grane są jeszcze lepiej, zamieniono też część obsady (Daario Naharis jest w tym sezonie prawdziwie morderczy i czarujący - zniknęło gdzieś to aktorskie nie-waidomo-co z poprzedniego sezonu). Show kradnie też Pedro Pascal w roli księcia Oberyna. Przyznam, że Oberyn serialowy bardzo mocno różni się od tego z kart powieści - jest młodszy, bardziej inteligentny a jego umiejętności walki podziwiamy od pierwszej sceny.
Ale nie tylko to poprawiono - wreszcie mamy piękne sceny zbiorowe. Wcześniej śmieszyło gdy na przykład wielki targ niewolników z powieści Martina w serialu był placem mieszczącym piętnaście osób, albo miasto Quarth u Martina będące potężnym ośrodkiem kultury i handlu w serialu zamykało się jako zbiór trzech uliczek. Teraz podziwiamy wizję kręconą z rozmachem - kamera pokazuje to co chcemy zobaczyć. Mamy też szerokie plany, produkcja bardziej przypomina więc film kinowy, niż serial przeznaczony na ekran telewizora. I tak - rozumiem, że obecne zmiany wprowadzone są dzięki jeszcze większemu budżetowi. Jest to pewna nauczka dla każdego kto chce kręcić w przyszłości serial fantasy - producencie - nie skąp, tylko od razu daj tyle pieniędzy by dzieło wyglądało jak trzeba.
Zmiany fabularne. Tak - tutaj rozumiem oburzenie części fanów, gdyż zmiany wprowadzone w fabule serialu względem powieściowego pierwowzoru są drastyczne. Miejscami całkowicie odchodzimy od książek na rzecz fantazji twórców, ba - jedno wydarzenie wręcz wyprzedza to co napisane: twórcy ujawniają coś co Martin miał dopiero ujawnić. Mimo to rozumiem ten zabieg - 4 i 5 tom "Pieśni Lodu i Ognia" są bardzo statyczne. Po "Nawałnicy Mieczy" akcja porusza się bardzo niewiele do przodu, kluczowych, zmieniających bieg opowieści wydarzeń jest niewiele. Ścisłe trzymanie się tych scen powodowałoby, iż serial stałby się jeszcze bardziej statyczny (co przy tym natężeniu statycznych, przegadanych scen zamroziłoby akcję w fabularnej bryle lodu). Ponadto - akcja mocno wybiega do przodu względem powieści - mamy tu wydarzenia już nawet z 5 tomu! Nie wywołuje to jednak dysonansu - twórcy część wątków przesuną na sezon 5, co dopełni historii. Lepiej jest także jeśli chodzi o akcję - pojedynki nie były mocną stroną serialu (ale też bądźmy szczerzy - Martin także nie opisywał ich szczególnie urzekająco), lecz teraz choreografie walk są pomysłowe, dynamiczne i krwiste jak nigdy. To już naprawdę poziom dużej, kinowej produkcji i walki ogląda się z zachwytem.
Czy więc posypię teraz głowę popiołem i przyznam, że po trzech latach ostrej krytyki myliłem się i Gra o Tron jest "najlepszym serialem w dziejach"? Nie - nie jest. Okrutna prawda jest następująca: pierwsze trzy sezony Gry o Tron były słabe, fatalne. Czwarty sezon mocno odbija do góry, to naprawdę wreszcie ten serial na który czekałem. Gdybym więc był prawdziwym okrutnikiem wyciągnąłbym z czterech sezonów średnią i uznał produkcję za najwyżej przeciętną. Ale nie jestem. Gra o Tron naprawdę zaliczyła poważny skok jakościowy. Serial trzyma w napięciu (przez zmiany w fabule wprowadzone przez twórców - nawet tych, którzy znają powieści Martina), jest nakręcony dynamicznie i bez kompleksów czy braków budżetowych. To ta produkcja, której wszyscy oczekiwali. Późno? Tak.
Ale lepiej późno niż wcale.
Arkady Saulski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/251584-gra-o-tron-sezon-4-na-taka-gre-czekalismy-recenzja
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.