BOB DYLAN podejrzany prorok, czy muzyk, który przeżył cudowne nawrócenie?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. materialy prasowe
fot. materialy prasowe

Muzycznie o Dylanie już wszystko opowiedziano, ale jest sfera, która ciągle budzi zainteresowanie. Religijność artysty. Na tyle niedopowiedziana, że ciągle wzbudzająca emocje wśród fanów.

Bob Dylan - żywa ikona muzyki, artystycznej bohemy również. Muzyk, który przeszedł przez wiele etapów muzycznych i religijnych doświadczeń. Kilkadziesiąt studyjnych płyt Dylana, jest tylko pretekstem do omawiania jego postaci. Kwestia popularności muzyka to nie tylko jego tajemniczość i skrywanie życia osobistego, ale przede wszystkim fakt, ze był świadkiem wielu przełomów w muzyce i co najważniejsze, ich uczestnikiem. Ciągle na topie.

Żeby dotknąć duchowości muzyka, trzeba sięgnąć do początków, do etymologii Boba Dylana. Inaczej nie można, nie da się.

Dylan urodził się jako Robert Allen Zimmerman. Wychowywany w tradycji judaistycznej, zbuntował się i próbował ucieczki w inny świat. Zaczytywał się autobiografią Woody'ego Guthriego "Bound for Glory" i "W drodze" Jacka Kerouaca. Zaczął nazywać się Bob Dylan, na cześć poety Dylana Thomasa.

Rodzisz się - to się zdarza - w złym miejscu, pod złym nazwiskiem, nie tym ludziom co trzeba powiedział po latach muzyk.

Bob Dylan potwierdził wpływ Thomasa na wczesne lata w swojej autobiografii, gdzie nawiązywał do faktu, że mógł wziąć nazwisko poety, jako część swojego pseudonimu. Potwierdził to jego biograf Robert Shelton:

Choć w tym względzie jest wielu sceptyków, to jednak może to nie być przypadek.

Można spekulować, dlaczego Bob Dylan przez lata nie chciał wyjaśnić w pełni swojego pseudonimu. Wydaje się, że ma to związek z faktem, że poglądy z jego młodości nie mają odzwierciedlenia w życiu i twórczości muzyka od końca lat sześćdziesiątych, kiedy spektakularnie pożegnał się z epoką folku i przeszedł na elektryczne granie.

Tematyka śmierci w poezji Dylana Thomasa miała uznanie w środowisku piewców ideałów kontrkultury lat 60-tych. Zaliczał się do nich Dylan. Epoka ta jednak przeminęła. Śmierć nie fascynuje dziś Dylana w dekadenckim znaczeniu, a tylko w znaczeniu chrześcijańskim. Dylan w dzieciństwie nie był wierzący, religia była mu obca – judaizm był dla niego tylko tradycją.

Muzyczna ewolucja spowodowała, że chcąc się rozwijać, zaczął być otwarty na szukanie przyczyny sprawczej w życiu. Pod koniec lat siedemdziesiątych nawrócił się i przyjął chrzest. Nagrał potem trzy albumy o treści religijnej: „Slow Train Coming”, „Saved” i „Shot of Love”. Kompozycje "Masters of War", "Gotta Serve Somebody", "Gates of Eden", zawierają bezpośrednie odniesienia do Ewangelii. Dylan wygłaszał także ewangeliczne deklaracje w latach 70, kiedy doświadczył cudownego nawrócenia.

Kulminacją jego publicznego odnoszenia się do wiary był rok 1997. Zagrał wtedy koncert dla papieża Jana Pawła II podczas 23 Kongresu Eucharystycznego w Bolonii, który zgromadził sporą grupę znanych muzyków. Artysta wykonał dla wiernych i papieża "Knockin' on Heaven's Door", "Blowin' in the Wind" i "Forever Young". Rozmawiał przez chwilę z Ojcem Świętym, który potem wygłosił kazanie z odwołaniem się do tekstów Dylana. Trzeba jednak przy okazji zwrócić uwagę na słowa, wtedy jeszcze kardynała Josepha Ratzingera, który opisał to spotkanie w książce "Jan Paweł II, Mój Ukochany Poprzednik":

Gdy Dylan i inni grajkowie, których nazwisk nie pamiętam, przybyli, Ojciec Święty wydawał się niezwykle zmęczony, wyczerpany. Byłem sceptyczny, miałem ku temu powody i nadal je mam. Czy posiadamy jakiekolwiek prawo dopuszczać do głosu tego typu podejrzanych proroków?

Dylan obecnie nie jest chętny do dawania świadectwa dotyczącego swojej duchowości, pojawiają się tylko plotki na ten temat, a nawet nagrania z wywiadu, w którym rzekomo muzyk przyznaje się nawet do podpisania paktu z szatanem. Po co? Bo podobno bez tego nie możliwości zrobienia kariery muzycznej w USA. Znowuż nagrania z jego chrześcijańskiego etapu twórczości są objęte szczególną restrykcją związaną z ochroną praw autorskich i nie można ich w oryginale uświadczyć w serwisie YouTube.


Bob Dylan już przeszedł do historii, choć ją nadal zapisuje. Obecnie w Polsce na koncercie w Dolinie Charlotty. W 2011 roku był uznawany za faworyta do Literackiej Nagrody Nobla. Ostatecznie przegrał ze Szwedem Tomasem Transtroemerem.

rep

Autor

Nowy portal informacyjny telewizji wPolsce24.tv Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych