(Nie)potrzebni OGDOWSKIEGO - literatura wojenna bardzo POTRZEBNA

fot. Materiały promocyjne
fot. Materiały promocyjne

Marcin Ogdowski na rynek literacki, po znakomitym „ZAfganistanu.pl”, wszedł wraz z „Ostatnim Świadkiem”. Nie była to klasyczna powieść wojenna, tylko raczej dramat skupiający się na pozamilitarnych aspektach wojny. Teraz Ogdowski wraca „(Nie)potrzebnymi” – kolejnym dramatem o skutkach wojny. To nie tylko bolesna analiza PTSD. To bardzo mocny kandydat do tytułu powieści roku.

W „Ostatnim Świadku” Ogdowski (korespondent wojenny, dziennikarz) nie tylko ukazywał nam nieznane dotychczas aspekty wojny afgańskiej. Forma literacka pozwalała mu też na mówienie o tym o czym mówić nie mógł jako dziennikarz. Tym samym mieliśmy niemal dokumentalny obraz medialnych manipulacji i publicznego samosądu na żołnierzach po „masakrze Nabud Khel” (nawiązującej przecież do prawdziwej sprawy Nangar Khel). Teraz Ogdowski wraca do Afganistanu – choć trzon jego nowej powieści toczy się w Polsce, przeplatany tylko skromnymi fragmentami Afgańskimi. A o czym są „(Nie)potrzebni”? To dramat. W czterech aktach. Zaczyna się od trzęsienia ziemi, a potem napięcie tylko rośnie. Ogdowski znowu przedstawia nam problematykę o której czytać raczej nie chcemy – pyta nas: czy wiemy co dzieje się z „naszymi chłopcami” gdy wracają do domu z tej wojny? Czy wiemy co czeka rannych, okaleczonych? Czy myślimy o nich, o ich rodzinach, bliskich?

Nie myślimy.

To teraz zaczniecie, mówi Ogdowski, i zabiera nas w przerażającą podróż po bazach, szpitalach i domach. Rannych, zabitych i okaleczonych. A ofiarami, zgodnie z mottem poprzedniej powieści, tej wojny są wszyscy. Rodzicie żołnierza-samobójcy. Jego była żona. Dziennikarz, który bada tę sprawę. Media. Politycy. Wreszcie ostatnia ofiara – prawda.

A jednak – dramaty weteranów są jakby tłem, pretekstem do ukazania z jednej strony toczącej się wokół tej wojny polityczno-medialnej gry, z drugiej tego jaką rolę w społeczeństwie odgrywają weterani. Autor mógłby łatwo w takim ujęciu rozdawać „baty” – uwznioślać lub potępiać. Pokusa przecież jest silna, ale Ogdowski się jej nie poddaje. Nawet politycy – w poprzedniej powieści słusznie ukazani jako bestie cyniczne, tutaj mają swoje chwile empatii. Owszem – polityczna gra jest bezwzględna, jednak z czasem każdy przechodzi Rubikon za którym cyniczne wykorzystanie wojny dla wzrostu słupków i nawet osiągnięty w tym sukces nie stłumią sumienia.

„(Nie)potrzebni” to też masa przemyconych faktów na temat wydarzeń wokół wojska. Pamiętają Państwo dymisję gen. Waldemara Skrzypczaka? Tutaj poznacie szczegóły tej sprawy. A śmierć odnalezionego w górach byłego żołnierza wojsk specjalnych? Ogdowski ujawnia kulisy i tej sytuacji, tego dramatu. W ogóle jest to powieść z kluczem – wiele postaci jest autentycznych, Ogdowski dokonał tylko zmiany nazwisk. Wreszcie inna niż w „Ostatnim Świadku” jest struktura. Autor wybrał bardzo silnie obecny w naszej świadomości literackiej podział na cztery pory roku. Tutaj jest on symboliczny, jednak przejścia między porami, po głębszej analizie, ukazują poszczególne fazy jakie przechodzi osoba cierpiąca na PTSD. Czy jednak można wojenne przejścia zamknąć tylko w tym prostym skrócie i „chorego” odesłać do lekarza? Ogdowski wyraźnie pokazuje, że nie. Bo od terapii dużo ważniejsze jest w tym wypadku wsparcie rodziny, społeczeństwa a nawet państwa.

Zawsze gdy mowa o wojnie obierane są dwie drogi. Droga naiwnego pacyfizmu, uwypuklająca aspekt wojennego okrucieństwa i dramatu, także tego powojennego. Druga droga to droga wyparcia, nakazująca mówienie o naiwnym heroizmie i rzekomej wojennej wzniosłości. Ogdowski odrzuca oba te podejścia. Już drugi raz mówi o wojnie takiej jaka ona jest. Ani okrutna, ani łagodna, ani ładna, ani szlachetna, ani dobra, ani zła. Jest taka, jaka jest.

Przestańmy więc emocjonować się wojną jako taką, a patrzmy na ludzi, którzy z niej wracają. Tym bardziej, że koniec afgańskiej misji lada chwila. I coś mi mówi, że Ogdowski także i to wydarzenie zakończy literackim akcentem.

Brakowało w Polsce takiej literatury - mocnej, rozliczeniowej, mówiącej o sprawie tak ważnej społecznie i politycznie. Nie było zarazem powieści rozkładającej akcenty w tak subtelny sposób. I to właśnie ta subtelność jest najbardziej uderzająca. Ogdowski nie epatuje nas cierpieniem bohaterów. Kieruje za to nasz wzrok tam, gdzie niekoniecznie chcemy patrzeć i mówi: „To się dzieje naprawdę.”

Arkady Saulski

tytuł
tytuł

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.