Odnoszę wrażenie, że cała literatura popularna zalicza raz na jakiś czas pełne koło, jak na karuzeli, z tą różnicą, że owa karuzela ma coraz bardziej poluzowane śrubki i obroty wychodzą wskutek tego z obrotu na obrót bardziej koślawe.
Weźmy na przykład literacką kontrowersję. Erotyka w literaturze pojawia się od jej zarania, jednak z czasem przybiera formy coraz bardziej groteskowe. W efekcie to co szokowało w „Krokach” Kośińskiego wróciło w głupkowatych Greyach i ich kopiach. Z drugiej strony literatura zaglądająca pod kołdrę historii (co skądinąd zawsze chwalę) z braku łóżek do podglądania wzięła się już za ploteczki, plotki o plotkach i całkiem zmyślone historie z życia elit i gwiazd dawnych epok. I wreszcie te dwie karuzele na pełnych obrotach zrywają się ze swoich baz i zderzają w eksplozji jaką jest powieść „Piękna Bestia” Alberto Vázqueza-Figueroa.
Podtytuł książki brzmi: „Opowieść seksualnej niewolnicy Jędzy z Belsen”. Tak żeby czytelnik wiedział czego się spodziewać. A więc jest o zbrodniach nazizmu (wiadomo - najgorszego ustroju w historii ludzkości, bo przecież żadnych zbrodni komunizmu czy kolonializmu nie było), ale jest też o tym co czytelnicy lubią najbardziej - czyli o seksie. A jeśli połączymy nazizm i seks, a nie kręcimy akurat filmu o Heidi - wilczycy z SS to wychodzi nam średnio-strawne powieścidło, chcące zdobyć popularność szokując nas seksem, perwersją i okrucieństwem.
Ach, żeby to było jeszcze okrucieństwo wysmakowane, jak to u Kresa, który w swoich powieściach bohaterów a szczególnie bohaterki poddawał najwymyślniejszym sadystyczno-seksualnym torturom. Tam jednak mieliśmy do czynienia ze wspaniałą frazą, maestrią języka, wreszcie same okrucieństwa były akcentami, wykrzyknikami mającymi podkreślać treść właściwą.
Tutaj? Mamy właściwie sztukę dla sztuki. Owszem - powieść oparta jest w ogromnej mierze na faktach, jednak wybór literackiej formy ten atut wytrąca już w przedbiegach. To nie są „Doktorzy z Piekła Rodem” - praca reporterska przeprowadzona z morderczą precyzją, rekonstruująca niebywałe zbrodnie popełniane w imię nauki. Nie. Ta powieść ma być zapisem wspomnień dawnej więźniarki Irmy Grese - autentycznej strażniczki z obozu koncentracyjnego, oraz sadystycznej wariatki lubującej się w seksie i okrucieństwie.
I Jezu Chryste Przenajświętszy czego tu nie ma. Jadąc od początku - pedofilia, erotomania, wyuzdany seks homo, hetero, jaki chcecie. Zbrodnie nazistowskie, morderstwa ciężarnych kobiet, opisy amputacji, tortur, okaleczeń, Chryste, mógłbym tak wymieniać do jutra.
Zaraz, zaraz, powie czytelnik - ale przecież to wszystko miało w rzeczywistości miejsce w czasie wojny! Miało, no przecież nie neguję że miało (czy w takim natężeniu to akurat oddzielna dyskusja). Jednak ubranie tego wszystkiego w powieściową formę ma na celu nie odkrycie i ukazanie prawdy, lecz raczej - zdobycie czytelnika czynnikiem szoku.
Mamy z niedowierzaniem, niesmakiem, obrzydzeniem i fascynacją przewracać kolejne strony. Mamy chcieć więcej a później odwracać wzrok.
Dlatego opowieść o „Pięknej Bestii” zostawiam sobie na później i w innej formie - może gdy powstanie (zapewne już powstała) bardziej naukowa lub przynajmniej - popularnonaukowa kodyfikacja jej zbrodni.
A na ten moment lepiej wrócić do naukowych opracowań i książek.
Arkady Saulski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/251350-piekna-bestia-literatura-bardzo-niepiekna-recenzja
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.