4 czerwca mija ćwierćwiecze od czasów wyzwolenia naszej Ojczyzny spod jarzma ZSRR. Taki czas cieszy się swym bytem trzecia już z kolei Rzeczpospolita, wielce doświadczona przez historię, przed którą stoi nie mniej trudna, co i niespokojna przyszłość. Udało się jej „przeżyć” swoją przedwojenną poprzedniczkę, daleko jej jednak do nowożytnego pierwowzoru, który z kolei liczył sobie lat 226.
W obecnych czasach zaostrza się walka pomiędzy zwolennikami tradycjonalizmu, a nurtu, który mocno uogólniając, nazwałbym globalizacją. Oczywiste jest to, że nikt z nam współczesnych nie chciałby popełnić tych samych błędów, których dopuścili się nasi przodkowie, i życzyłby sobie, by nasze Ojczyzna mogła trwać dłużej, niż kolejnych 200 lat. Przyszłość, czy ktoś tego chce, czy też nie, jest determinowana przez minione wieki, przez które nasz naród, jak każdy inny, nabył cechy charakterystyczne tylko dla tej jednej, konkretnej nacji. W Polakach głęboko zakorzeniona jest, bardziej, bądź mniej świadoma, mniej, lub bardziej lubiana- sarmackość. Tak, dokładnie! Wszak kultura narodowa to wytwór epoki nowożytnej, a ta polska bezpośrednio wiąże się z „mitem” o fantastycznym rodowodzie polskich herbowych. W Polsce już od XVI wieku zaczął królować kult ziemiaństwa połączony z orientalizmem, chrześcijaństwem, republikanizmem i umiłowaniem wolności. Ta mieszanka odpowiedzialna za największe wzloty i upadki naszego kraju, stała się solą w oku zaborców z XIX i XX wieku, nieraz zwalczana też przez niektórych Polaków. Kultura szlachecka- pełna wszelkich możliwych kontrastów, nie zaginęła jednak mimo usilnych prób przeinaczania historii tudzież prób marksistowskich uwarunkowań pewnych aspektów I Rzeczypospolitej. Co więcej, od roku 1989 ma się całkiem dobrze. Jak jednak każde pojęcie, i sarmatyzm uległ zasadniczym zmianom, choć trzon tej, że pozwolę sobie użyć nomenklatury genderowskiej, ideologii – dalej zasadza się na specyficznym, nieco archaicznym i rycerskim sposobie pojmowania patriotyzmu. O tym, jaki jest nasz neosarmatyzm, i co wniósł do III RP, chciałbym Państwu w dniu 4 czerwca, opowiedzieć. Przenieśmy się zatem nie na Dzikie Pola, a na współczesne polskie autostrady, choć nie jestem pewien, które z nich mogą nadawać lepiej klimat naszej polskiej rzeczywistości.
Zdobycze XX i XXI wieku, za które w tym miejscu uznaje massmedia- telewizję, prasę, książkę, kino, muzykę, grę komputerową, dały szansę propagowania idei sarmackiej na znacznie szerszą skalę, niż w przypadku domowego zaciszu i pieczołowitego wpajania bezkrytycznego wizerunku Sarmaty i Rzeczypospolitej.W czasach PRL-u propaganda komunistyczna zderzyła się z mediami, które wcale nie obrzydziły w Polakach sarmatyzmu- dowód na to stanowią seriale przygodowe z wąsatymi szlachetkami w roli głównej. Sarmaci „podbili” czarno-biały ekran. No dobrze, ale co to ma wspólnego z III RP? Fakt, iż były to początki sarmackiej inwazji popkulturowej, realizowanej po dziś dzień między innymi za sprawą tych dzieł sprzed kilku dekad- TVP, TVP Historia, PL nie dają polskiemu widzowi zapomnieć o takich kultowych serialach jak „Przygody pana Michała”, „Czarne chmury”, „Oko proroka”, „Kanclerz”, „Crimen”. Fakt faktem, że w tej materii III RP pozostaje niewydolna- nie produkujemy żadnych seriali poświęconych I Rzeczypospolitej, choć plany takie istnieją- propagatorem idei takiego serialu, o raczej humorystycznym przeznaczeniu, jest pan Marcin Zimakowski, zwracający się do wielu stacji głównego nurtu, jak i tych regionalnych, ze słabym jak dotąd skutkiem. Produkcja miałaby koncertować się na postaci szlachcica Samuela, który byłby odpowiedzialny za wszelkie doniosłe zaszłości w XVII-wiecznej Rzeczypospolitej.
Bogata prasa historyczna sporo uwagi poświęca I Rzeczypospolitej, jej mitom, nieznanym faktom, wciąż odkrywanym tajemnicom i polemikom akademickim. Dużą poczytnością cieszą się dodatki do gazet głównego nurtu- „Historia Do Rzeczy”, „W Sieci Historii”, samodzielne tytuły jak „Focus Historia” czy internetowe portale dziennikarskie jak „Kresy.pl”, „Historykon” czy bodaj jedyna, aczkolwiek niedoskonała i wciąż rozwijająca się strona www.sarmacki.mixxt.com i należący do właściciela strony, redaktora Dominika Robakowskiego, „Kwartalnik Sarmacki”. W 2011 roku tygodnik „POLITYKA” wydał specjalny niezbędnik historyczny poświęcony I Rzeczypospolitej na okrągłą rocznicę zdobycia Smoleńska przez wojska polskie. Daty odgrywają w krzewieniu kultury sarmackiej niebagatelną rolę- inspirują i motywują do organizowania innych przedsięwzięć kulturowych, o których niżej.
Sarmacja podbija rynek wydawniczy nie tylko za sprawą prasy, ale również literatury. Sięgając do danych dr Michała Mochockiego z artykułu „Sarmacki zwrot kulturowy po roku 2000” dostrzegamy pokaźną liczbę ok. 50 pozycji literackich, jakie ukazały się po 89’, w tym głównie po 2000 roku. Prym wiedzie tu Jacek Komuda, który na swoim koncie ma już 12 tomów powieści i zbiorów opowiadań historyczno-fantastyczno-kryminalnych. Gdy dodamy do tego tysiące publikacji historyków, czasem popularnonaukowych, bądź fabularyzowanych, tę specyficzną literaturę piękną uznać możemy za kroplę w morzu. Morzu potrzeb, gdyż jak inaczej uznać tryumf neosarmatyzmu, o którym dalej tutaj piszę? Zapotrzebowanie na historię w ogóle jest ogromne! Nie tylko z racji pielęgnowania tradycji, ale i przystępnej w odbiorze (dla odbiorcy mediów) szarży husarii, którą co najmniej wszyscy faceci niezależnie od wieku z przyjemnością dostrzegą, jak nie na kartach powieści, to w sali kinowej.
A właśnie, kino! Tu niestety mój sarmacki zapał musi ustąpić ponurej rzeczywistości. Celowo rozgraniczyłem telewizję i kino w związku ze zgoła innym celem działania tych mediów. Telewizja ma tę przewagę nad kinem, iż uczniowie setek szkół w naszym kraju nie zarzucają lekcji, by stracić je przed mniejszym ekranem. Kino natomiast stanowi obecnie wabik na cwaną młodzież, szczególnie w przypadku filmów historycznych. Sarmackich ekranizacji w wersji kinowej na dobrą sprawę w III RP nie ma. „Ogniem i mieczem” faktycznie stał się filmem, który obejrzało najwięcej Polaków w historii, nie mniej jednak w związku z kontynuacją i zakończeniem filmowej adaptacji „Trylogii”, tytuł ten ideowo i kulturowo zaliczyłbym do czasów PRL-u, technicznie zaś, do III RP i bynajmniej słowo „technika” nie powinno napawać optymizmem. Mimo wybujałego funduszu film ten nie spotkał się z takim uznaniem jak poprzednie dwie części. Nie był tak efektowny, co w zestawieniu z ilością przeznaczonych środków finansowych może po dziś dzień budzić niesmak , a już w 1999 roku na pewno zwiastował zapoczątkowany tym filmem, a dokładniej „bitwą” pod Żółtymi Wodami, kryzys sarmackiej kinematografii. Wypada tu wspomnieć o przyjemnej w odbiorze ekranizacji „Pana Tadeusza”, nie jest to jednak film stricte sarmacki, aczkolwiek ukazujący ostatni popis kinematografii polskiej w tej tematyce. Żal mi zajmować miejsce na wspominanie polsko-włoskiej „mega” „produkcji” w reżyserii Renzo Martinelli’ego, nie byłbym jednak obiektywnym, gdybym nie wspomniał o filmie, którego Tytułu Nie Wypada Wymawiać. Ekranizacja z 2012 nie ma nic wspólnego z Sarmacją, stanowi jej jawną obrazę, czego dowodem jest nominacja tego wytworu kulturowego aż do 8 „Węży”, czyli uhonorowań dla najgorszych polskich filmów. Niewypałem zakończył się rodzimy projekt „Victoria”, którego miejsce zajął wspomniany wyżej film, jak również amerykańska inicjatywa koprodukcji o Kazimierzu Pułaskim, na którą PISF „nie wyda ani jednego dolara”.
W muzyce Sarmacja z kolei ma się świetnie, wielu muzyków i zespoły kontynuują tę tematykę, którą tak rozsławił Jacek Kaczmarski (Sarmatia, 1993). Dużym zainteresowaniem pośród pasjonatów I RP cieszy się bard Jacek Kowalski, w tym jego poezja śpiewana poświęcona konfederacji barskiej (Konfederacja barska po kowalsku, 1998, Dumy staropolskie, 2012). Piosenki poświęcone szlachcie i husarii przewijają się przez dyskografię takich grup: „Horytnica”, „Pospolite Ruszenie” czy „Husaria”.
Nie zabrakło nawiązań do dawnej Rzeczypospolitej w grach komputerowych. Niestety za wyjątkiem gier amatorskich, polska branża komputerowa nie doczekała się rodzimej produkcji. Motyw sarmacki pojawia się w grze: „Empire: Total War” studia The Creative Assembly z 2008 roku, jak również w rosyjskiej produkcji „Polskie imperium: od krzyżaków do Potopu” Lesta Studio wydanej rok później. Fanów serii „Mount and blade” z pewnością ucieszyły samodzielne dodatki bazujące na tym samym silniku graficznym: „Ogniem i mieczem” oraz „Ogniem i mieczem: Dzikie Pola”, produkcji TaleWorlds w których to wcielamy się w postać XVII-wiecznego najemnika mogącego opowiedzieć się po stronie Moskwy, Krymu (nie, to nie jest jednoznaczne), Szwecji, Kozaczyzny bądź Najjaśniejszej.
Największą atrakcję kulturową, do której nie nawykli jeszcze nasi rodacy, stanowi rekonstrukcja historyczna, znana powierzchnie za sprawą corocznej imprezy w Grunwaldzie. Obecnie wiek XVII, który najlepiej jest kojarzony z Sarmacją, jest jedną z najpowszechniej odtwarzanych epok w Polsce obok Średniowiecza i czasów napoleońskich. Według dr Mochockiego w roku 2013 mieliśmy w Polsce ok. 25 grup zrzeszających pasjonatów sarmatyzmu (czyt. gęstej strzelaniny, dobrego miodu i jazdy konnej). Powstają coraz to nowe stowarzyszenia, ostatnio: Chorągiew Husarska Księcia Jeremiego Wiśniowieckiego, Podlaska Chorągiew Husarska, Lubelska Chorągiew Husarska. W Poznaniu przygotowuje się do rekonstrukcyjnej działalności Konfederacja Szlachty Wielkopolskiej. Zainteresowanie budzi też piechota chłopska- ta stanowi z kolei domenę Chorągwi Jakuba Wejhera Z Trójmiasta. Taka ilość osób parających się wiekiem XVII skutkować musi hucznymi imprezami kulturowymi. Takie faktycznie mają miejsce! Znana jest szczególnie impreza organizowana na zamku w Gniewie (od zeszłego roku we wrześniu, w rocznicę rzeczywistej bitwy), której gospodarzem jest najsłynniejsza w Polsce grupa- Chorągiew Husarska Marszałka Województwa Pomorskiego. Osławiło ją nie tylko świetne widowisko, znani internautom propagatorzy historii jak: Jarosław Struczyński (w Grunwaldzie od lat odgrywający rolę Wielkiego Mistrza), czy Andrzej Ciosański (kapitan Jędrek z Zamku Chojnik), ale i zainteresowanie grupą przez magazyn „National Geographic Polska” w 2012 roku. Wielką furorę wywołał krótkometrażowy filmik z udziałem gniewskiej husarii i Żółtego Regimentu pt. „Gniew Husarii”, ukazujący przygotowania do walki i szarżę prawdziwej, niekoniecznie skrzydlatej jazdy. Podobna produkcja to „Lisowczyk”, również efektowna i przyjemna dla oka.
Wracając jednak do tematyki imprez, należy wspomnieć, iż prócz gniewskiego festiwalu „Vivat Vasa” warto wybrać się na oblężenie zamku w Tykocinie. Od 2006 roku, gdy nastąpiła pierwsza edycja tego przedsięwzięcia, do Tykocina przylgnęło określenie „podlaskiego Grunwaldu”. Inne oblężenie odbywa się w Zamościu- i tam nawiązuje się do czasów „Potopu”. Tegoroczna impreza miała miejsce tam 31 maja. Swoiste novum zainicjowane w związku z zeszłoroczną 330. rocznicą odsieczy wiedeńskiej stanowi Dzień Tradycji Rzeczypospolitej w Pułtusku. W tym roku odbędzie się ponownie, pod koniec lipca. I tym razem nie będzie mogło zabraknąć przemarszy wojska, pokazów sztucznych ogni, oraz turnieju husarskiego. Wspomniane dotychczas imprezy mają charakter cykliczny. Warto jednak dodać, iż w związku z ważnymi rocznicami, celebracja przebiera nieraz postać festynu, czy imprezy rekonstrukcyjnej, jak dowidzi przykład Pułtuska- pretendującej do miana stałego udziału w życiu kulturowym. W 2010 roku mieliśmy w Warszawie do czynienia z 400setną rocznicą bitwy pod Kłuszynem, rok później- oblężenia Smoleńska. Obie odbyły się w Warszawie i ku mojemu ubolewaniu, były to jednorazowe epizody w polskiej rekonstrukcji.
Opisane przeze mnie przypadki wpływu sarmatyzmu na III RP nie wyczerpują listy wielu przedsięwzięć kulturowych. Jest ich znacznie więcej, nie miejsce to jednak, by czynić ich spis. Jak widać, pamięć o Sarmacji trwa i trwać będzie, przynajmniej w opisanej przeze mnie sferze. O tym, jak neosarmatyzm kształtuje nasze życie codzienne i politykę, napiszę innym razem.
Grzegorz Szymborski, redaktor Kwartalnika Sarmackiego, w 2013 roku zadebiutował powieścią historyczną "Wolność niejedno ma imię".
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/251301-neosarmatyzm-w-polskiej-popkulturze-esej