Film Vegi nie będzie pierwszym popkulturowym dziełem z postacią przypominającą Andrzeja Leppera. "Żywina" Rafała Ziemkiewicza opowiadała o śmierci Andrzeja Leppera. Nie, chwileczkę - opowiadała o śmierci Stanisława Żywiny... Wydana w 2008 roku książka jest niczym proroctwo - wznowiona w roku 2011 tuż po śmierci lidera Samoobrony. A potem jeszcze kilka razy.
Dziś mogliśmy obejrzeć trailer filmu Patryka Vegi opowiadającego między innymi o śmierci lidera Samoobrony. Fakt, że kino polskie bierze się za temat tak aktualny i śliski, świadczy o dwóch rzeczach: albo Vega ma mocne "plecy" albo - myśli samobójcze. Pamiętajmy, że swego czasu w TVP pokazywany był serial z Bogusławem Lindą w którego ostatnim odcinku bardzo szczegółowo przedstawiono jak w więzieniu dochodzi do "wspomaganego" samobójstwa. Serial rzecz jasna zleciał z anteny od razu, z powodu "niskiej oglądalności" a odszukać odcinków czy fragmentów na youtube prawie nie sposób.
Czy to będzie powrót Vegi? Film o służbach specjalnych i śmierci Leppera ma ZWIASTUN
Teraz Vega uderza nas kolejnym filmem rozpruwającym rzeczywistość. Po znakomitym "Pitbullu" przed laty reżyser po drodze kręcił żenujące komedyjki, całkowicie marnując swój (i nasz) czas oraz swoje umiejętności. W sumie to jednak można go zrozumieć: każdy chce móc dzieci nakarmić, więc skoro takie kino "płaciło" to tylko głupi by nie brał.
Ale zejdźmy z Vegi, mniejsza z nim. Skupmy się na Ziemkiewiczu i jego "Żywinie".
Swego czasu uważałem "Żywinę" za najlepszą powieść Ziemkiewicza. Uważam tak nadal. Z jednej strony - historia dziennikarza "leminga" (wtedy tego określenia nie stosowano), z drugiej - trochę znowu opowieść ojcowsko-synowska (przypomniany wątek ojca porzucającego), z trzeciej na pewno love-story (postaci znowu poprzedzającą aferę rozporkową Anety K. z Samoobrony), wreszcie "kryminał" o śledztwie w sprawie śmierci tytułowego posła Żywiny. Efekt jest nietrudny do odgadnięcia - dziennikarz, Radek, odkrywa wielopiętrowy układ władający niewielką miejscowością z taką samą łatwością z jaką spina całą Polskę i ciężko nawet tu znaleźć jedno, wyraźne centrum dowodzenia czy środek ciężkości.
Zresztą - nic nowego tu Ziemkiewicz nie odkrywa. To, że Polską rządzą neo-feudalne, sięgające czarnej komuny układy i sitwy wie każde urodzone tu dziecko. Dużo ważniejsze jest ukazanie tego, jak ów układ odkrywa Radek, dotychczas tumaniony "propagandą sukcesu" i pogardą dla ciemnego ludu. Ten zapis wewnętrznej szarpaniny między tradycyjnymi wartościami krążącymi po żyłach we krwi z chęcią odrzucenia tej polskiej skóry na rzecz dziwacznej europejskości, światowości (zakończonej zresztą klapą) to highlight powieści.
Tym bardziej, że wciąż, przez całą powieść, trwamy z Radkiem w stanie wyparcia. Nawet po końcowej konfrontacji ze starym ubekiem jest ten starzec tak przekonujący, że sami mu wraz z Radkiem wierzymy. Że to wszystko wypadki, że to wszystko spiski, że to wszystko plotki, że to wszystko nieprawda. Chcemy tkwić w tej błogiej nieświadomości, pośród mroku nocy, nielicznych świateł ulicznych, wreszcie zmierzając wprost - pędząc na przydrożne drzewo.
Jest to więc cały czas najlepsza powieść Ziemkiewicza.
Arkady Saulski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/251251-starocie-saulskiego-zywina-prorocza-zywina-prawdziwa
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.