Twórca „Złego Porucznika”, który w ostatnich latach rzadko wzbudzał gorące emocje, z wielkim przytupem przypomniał o sobie na tegorocznym festiwalu. Krytycy są podzieleni po szokującej, perwersyjnej opowieści o seks skandalu byłego szefa Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Podobno najlepszą od lat rolę zagrał Gerard Depardieu.
Na premierze filmu, który jest pokazywany poza konkursem pojawiły się tłumy widzów. Niektórzy komentatorzy zwracają uwagę, że film o Dominicu Straussie-Khan ( choć jego nazwisko nie pada), byłym polityku socjalistów, który miał startować na prezydenta Francji, i został oskarżony o gwałt na czarnoskórą pokojówkę na Manhattanie nie miał szans na oficjalną selekcję na francuskim festiwalu. Czy tak było w rzeczywistości? Po recenzjach widać, że we Francji odbiera się go głównie przez temperaturę polityczną.
„Welcome to New York” dystrybuowany nie tylko w kinach, ale również internecie. Niebawem będzie można go obejrzeć w sieci za 7 euro. Niczym najlepsze filmy Ferrary z lat 80-tych i 90-tych („ Uzależnienie”, „Król Nowego Jorku”, „Pogrzeb”, „Zły porucznik”) zbiera skrajnie różne recenzje. „Variety” porównuje film do „Wilka z Wall Street”. Chodzi zapewne o ostre sceny seksualne, które w filmie Ferrary szokują. Według recenzenta Depardieu stworzył najlepszą od lat kreacje aktorską. Ciekawa jest reakcja mediów francuskich, które odbierają go przez pryzmat politycznego skandalu. „Le Monde” sugeruje filmowi ukryty antysemityzm. Inni wyśmiewają za to pismo, zwracając u uwagę, że jej dziennikarza robią wszystko by po prostu zohydzić film Ferrary. Krytyk filmowy z „Le Monde” zwraca jednak uwagę, że sceny orgii są obrzydliwe. „Depardieu epatuje gołą, wieprzowatą cielesnością i swoim monstrualnym brzuchem. Aby tym bardziej zrazić do filmu, dziennikarz wali poniżej pasa, mimochodem przypominając, że jego reżyser miał problemy z narkotykami”- relacjonuje opinie krytyka Tadeusz Sobolewski w „Gazecie Wyborczej”.
Inny krytyk "GW" nie jest dla filmu łagodny.
Porównania do "Wilka z Wall Street" są oczywiste, ale i kompletnie nietrafione: obraz Ferrary ani nie ma wizualnej, ani aktorskiej klasy filmu Scorsesego. Jałowa i wysilona staje się też w "Welcome..." metafora zepsucia i hedonistycznego pędu po przyjemność. A Depardieu, który zainwestował w film również własne pieniądze? Wyjątkowość jego roli polega głównie na bolesnym, fizycznym obnażeniu (Ferrara: "Nie kazałem zachowywać się Gerardowi jak obleśny wieprz: kazałem mu grać, a on to wszystko wymyślił"). Gigant francuskiego kina, od niedawna z rosyjskim obywatelstwem, staje się tu świadomie karykaturą samego siebie. Ale niewiele więcej.
pisze Paweł T. Felis. Podobnego zdania jest krytyk "Rzeczpospolitej".
Grający Deaveraux czyli odpowiednik Straussa-Khana, zwalisty Gerard Depardieu przez pierwszą część filmu kopuluje w różnych układach z rozlicznymi paniami podstawianymi mu w hotelu. A wreszcie rzuca się na czarnoskórą pokojówkę, usiłując ją zgwałcić. Potem jest już śledztwo, zatrzymanie, próby tuszowania sprawy przez żonę polityka, która co prawda męża nienawidzi, ale chce bronić jego i swojej kariery.
zauważa Barbara Hollender, która nazywa film „mizernym” artystycznie. Jednak na stronie rogerebert.com, gdzie piszą znakomici krytycy filmowi z całego świata pojawia się o wiele głębsza analiza filmu. Ben Kenigsberg zauważa, że Ferrara inaczej dawkuje hedonizm głównej postaci niż Martin Scorsese w „Wilku…”. „Ferrara dba o to byśmy usłyszeli chrząkania, mlaskanie i zwierzęcy płacz Devereaux”- pisze krytyk. Również on zauważa, że nagi, zwalisty, przesadnie tłusty Depardieu wygląda groteskowo. Jednocześnie, to już zdanie z lewicowej francuskiej gazety, uzmysławia on degeneracje kapitalizmu.
Jak zwykle u Ferrary jest w filmie wymiar duchowy. W pewnym momencie Devereaux mówi psychiatrze, że nie chce się zmienić, bowiem nikt nie pragnie być zbawiony.
dodaje Kenigsberg i zachwyca się nad symboliką ostatniego ujęcia filmu. Inni recenzenci filmu również zwracają uwagę na wielką rolę Depardieu. W „The Guardian” postawiono nawet tezę, że Rosjanin ( ale to brzmi!) powinien za nią dostać nagrodę w Cannes. Niestety film był pokazywany w kinie koło plaży poza główną selekcją festiwalu. Warto zwrócić uwagę, że w filmie gra też córka Roberta De Niro, czarnoskóra piękność Drena de Niro.
Czy „Welcome to New York” będzie wielkim powrotem jednego z najbardziej kontrowersyjnych reżyserów amerykańskich, który w ostatnich latach nie miał zbyt dobrej passy? Zawsze niepokorny, niepoprawny upadły katolik, który od lat poszukuje w rynsztoku Boga niebawem zaczyna zdjęcia do biograficznego filmu o Pier Paolo Pasolinim. Możliwe, że film, który podzielił i zszokował Cannes jest dowodem, że Abel Ferrara ma nam jeszcze wiele do powiedzenia.
Q
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/251169-abel-ferrara-szokuje-w-cannes-perwersyjnym-filmem-z-depardieu
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.