Bardzo irytuje mnie, gdy słyszę, że "Miś" Stanisława Barei jest rzekomo o "absurdach PRL". Absurdach, naprawdę? Czy taka uproszczona, płytka interpretacja to wyraz słabego aparatu poznawczego krytyki czy może pragnienie ukrycia tego o czym "Miś" zdaje się być naprawdę?
Dobra, Saulski, to o czym niby "Miś" jest mądralo?
Ano jest o tym, czego ani lewica ani prawica w Polsce nie chciałaby za mocno słyszeć. O Polaków skundleniu.
Jakich Polaków widzimy w tym filmie, kręconym przecież w tej samej epoce w której nakręcono heroiczne kampanie Wołodyjowskiego i Kmicica. Co ma Kmicić do Ochódzkiego? Bo Kmicica już nie ma, a Ochódzki wciąż tu jest.
O tym właśnie jest ten film - o strasznym skundleniu Polaków. Deprawacja mas nie pierwszy raz w historii stała się niestety naszym udziałem - już pod koniec XIX wieku polskość mogła być tylko regionalizmem. I naprawdę oszczędzę Państwu szczegółów tego jak wskutek długiego wysiłku i pracy niepodległościowych elit nad narodową tkanką udało się do 1918 roku Polaków z bagna degeneracji wyciągnąć i otrzepać. Wtedy udało się Polaków wymyślić na nowo, wyhodować z tego samego korzenia.
Jednak II wojna światowa (niewiele brakowało) stałaby się końcem Polaków jako narodu. I nie mówię tu tylko o zagładzie elit. Mówię tu o całkowitym złamaniu pnia. A w złamanie z łatwością weszli komuniści - i to oni Polaków wymyślili na nowo.
Dopiero z czasem odrodziła się w świadomości Polaków istotna rola Kościoła Katolickiego, jednak wtedy Polacy byli już w pewnym sensie na nowo ukształtowani. Dlatego jak mawiał bodaj KIsielewski - ojcami założycielami współczesnych Polaków są prymas Wyszyński i Wiesław Gomułka. Są współcześni Polacy już nie potomkami Szwoleżerów, lecz (to też nie moje określenie jednak nie mogę sobie przypomnieć kto posiada do niego copyright) "peerelczykami" łączącymi wykształcone w PRLowskiej siermiędze cwaniactwo z ludowym katolicyzmem.
Dobra, co to ma do filmu Barei?
Ano to, że Bareja owego peerelczyka w "Misiu" zobrazował perfekcyjnie, co do linii. Każdy bohater filmu jest takim właśnie Polakiem-cwaniakiem, z Ryszardem Ochódzkim na czele. A Szwoleżerowie? Tak, są w filmie - konkretnie to jeden - powojenny emigrant przyjmujący Ochódzkiego w Londynie. Ryszard przed domem zbiera kamień z ulicy by potem dać go emigrantowi niczym największą świętość. Najpierw myli Jelenią Górę z Jasną Górę by potem stwierdzić: "Kamień. Pan wie, kto po nim stąpał."
Taki jest ten "Miś" - film, który definiuje kim są obecni Polacy. Szkoda tylko, że od tamtych czasów stoczyliśmy się jeszcze niżej. Nawet kardynał Wyszyński pokręciłby głową z dezaprobatą - peerelczycy teraz chcą być europejczykami, nie mieści się już więc oddanie wobec ich ostatniego przyjaciela - Kościoła.
Arkady Saulski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/251039-mis-obraz-polskiego-upokorzenia-felieton
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.