Każdy wie, kim jest Stephen King i każdy trochę zazdrości mu sukcesu. 350 milionów sprzedanych książek, ponad 170 zrealizowanych filmów i seriali (wg IMDB.com) i to w przypadku faceta piszącego horrory… Za to przeciwnikom popkultury czy wolnego rynku, który ma decydować o kreowaniu literackich wielkości nóż się w kieszeni otwiera na sam dźwięk tego nazwiska – czemu, ach, czemu nam nie trafił się taki sukces?
King po lekturze książki Ziębińskiego sprawia wrażenie osoby, której sukces bynajmniej nie przewrócił w głowie i obdarzonej co prawda silnym ego, ale też elementarną przyzwoitością i skromnością, której próżno szukać u legionu awangardowych pisarzy, o których nikt nie słyszał. Do dziś wydaje edycje limitowane swoich książek w małych wydawnictwach czy oddaje prawa do niekomercyjnych ekranizacji za dolara. Przezwyciężył alkoholizm i nie uczynił z niego elementu mrocznego image kolejnego „pisarza przeklętego”. O skali uzależnienia dowiedziałem się dopiero od Ziębińskiego, bo nie od Kinga – ten raczej je wyparł ze świadomości, co zresztą tłumaczyć ma jego niechęć do „Lśnienia” Kubricka. Co dość zaskakujące, zarówno o alkoholizmie, jak o powrocie do trzeźwości opowiada metaforycznie według Ziębińskiego nie tylko „Lśnienie”, ale też „Dolores Claiborne”, „Mroczna połowa” i „Misery”.
Ziębiński nie ukrywa, że jest fanem Kinga i popkultury. Woli też horrory od pocieszających „bajek”, stąd kręcenie nosem na bajkowe i „cudowne” filmy „Skazani na Shawshank” i „Zielona mila”, podczas gdy „Martwa strefa” czy „To” to właściwie arcydzieła. Książka ma dość nietypową formę, ponieważ składa się z esejów omawiających nie biografię czy twórczość, ale… filmografię autora „Miasteczka Salem” – dzieła zarówno kinowe, jak telewizyjne, adaptacje, ale też zabawy Kinga w reżyserię i pisanie scenariuszy, wreszcie autorskie koncepcje seriali. Pełno tu smakowitych anegdot zza kulis ich powstawania, jak choćby ta o ciągle stop pijanym Kingu-reżyserze na planie „Maksymalnego przyspieszenia” i ekipie opróżniającej ochoczo puszki piwa. O dziwo, z tak pomyślanej książki wyłania się całkiem spójny obraz Kinga-człowieka, jego ewolucji twórczej, a także po części obraz popkultury – od lat siedemdziesiątych do dzisiaj.
W książce znajdziemy też informacje o tym, jak Kingowi udało się namieszać w rynku wydawniczym (e-book „Jazda na kuli” zamieścił w sieci w zamierzchłym roku 2000 a „Zielona mila” jako powieść w odcinkach wymusiła zmianę sposobu podliczania bestsellerów – każda z sześciu części znalazła się w pierwszej dziesiątce). Wypromował też np. niejakiego Clive’a Barkera, a jego potomkowie dziś dzielnie idą w ślady ojca (Joe Hill, Owen King). Ziębiński pisze też co nieco o wspomnianych filmach za dolara („one dollar babies) czy o „pirackich” adaptacjach z Bollywood („Misery” zerżnięto bezczelnie jako „Julie Ganapathy”).
Paradoksem jest, że owo „megamonstrum” literackie, jak określają Kinga różni niespełnieni zazdrośnicy ma w dorobku antykorporacyjną dystopię („Uciekinier” napisany pod pseudonimem Richard Bachman) czy satyrę na reaganowską prosperity („Sklepik z marzeniami”). Innym paradoksem jest, że ten najczęściej ekranizowany współcześnie pisarz zdaje się czasem słabo „czuć” kino i że lepiej, gdy za adaptacje dzieją się wizjonerzy kina niż on sam – Cronenberg, Carpenter czy Romero.
Trochę szkoda, że nie znalazło się w książce miejsce dla książek niefilmowanych, a ważnych (zwłaszcza „Mrocznej wieży” czy „Dallas’63”) – te przeniesione na ekran omawia Ziębiński dość obszernie, pokazując różnice czy podobieństwa. Zamiast tego mamy w charakterze suplementu informację o tle kulturowym, które ukształtowało Kinga. Nie jest to rzecz nieprzydatna, na polskim podwórku słabo znamy np. pisarza kryminałów Johna D. MacDonalda („ważniejszego niż Chandler”) czy serial „Strefa mroku” i dobrze pouzupełniać takie popkulturowe białe plamy.
Sławomir Grabowski
Robert Ziębiński, Stephen King – Sprzedawca strachu. Wydawnictwo Replika, Zakrzewo 2014.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/251030-stephen-king-za-kurtyna-nie-tylko-smakowite-anegdoty-recenzja
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.