FRYDERYKÓW ostatnia recenzja. Tu już tylko płacz i zgrzytanie zębów. Potem tylko potop

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. screenshot z YouTube
fot. screenshot z YouTube

Uroczystej Gali Fryderyki 2014 nie sposób było oglądać spokojnie. Polski przemysł muzyczny - a przynajmniej ten promujący się statuetkami - jest "pyszny" swoją pychą. Do granic absurdu. Widać, że artyści prezentujący się podczas Gali, jak i przeróżni celebryci, łakną tylko jednego - pławić się w "światłach wielkiej rampy". Cóż z tego, że to grzęda, a siedzący na niej muzycy sami sobie robią za celebrytów.

O tym, czy jest się czym ekscytować przy okazji Fryderyków pisałem przy okazji poprzedniej edycji. Problem "pławienia się we własnym sosie" tkwi w ocenianiu zgłoszeń do nominowania. W kategorii MUZYKA ROZRYWKOWA o nominację do Nagrody Fryderyk jest sporo zgłoszeń, ale efekt zupełni nie odzwierciedla tego co się dzieje na rynku muzycznym, tylko to, co się dzieje na playlistach radiowych, ale to przecież nie ten Awards.

Ważna jest muzyka, a ta w przypadku Fryderyków została zmarginalizowana z ogólnopolskiego wymiaru do blokowego podwórka. Cztery klatki schodowe, z każdej wybieramy mieszkańca. Mamy w Polsce scenę z debiutami, piosenkami, płytami, osobowościami, które wymagają wyciągnięcia na deski warszawskiej gali - tu jednak nie można zawężać się, biorąc za przykład Brit Awards, potrzeba koncepcji przystającej do naszych realiów - z naciskiem na te nurty, które są słuchane i rozwijają się. Inaczej FRYDERYKI ciągle będą sezonową imprezą - balem nad bale, pomiędzy wyborami miss i rozgrywkami Ligi Mistrzów, znaną zaledwie z nazwy, bo laureatów niestety zapomina się dosyć szybko, gdyż dużej części z nich nie kupuje się płyt, a zna tylko z radia.

Tak było w ubiegłym roku, tak było też i w bieżącym. Z jedną różnicą, tym razem na widownię Gali zostali dopuszczeni zwykli słuchacze, którzy mogli sobie popatrzeć z tzw. bliska... na muzycznych celebrytów, którzy kokosili się na swoich grzędach, trzepocząc barwnymi piórkami. Ten się tak ubrał, a tamta tak wymalowała...

Muzyka, jak zwykle przepadła, melodia płynęła gdzieś z boku, jako tło. Nawet przygotowane na tę okazję występy były niczym przerwa na reklamę. Edyta Bartosiewicz w repertuarze Maanamu, zagubiona w piosence, którą jak mogła próbowała dostosować do swojego życiorysu. Próba wpasowania się w klimat sprzed lat, który już nie wróci. Konstanty Kulka i Gaba Kulka, rodzina na pewno się cieszyła, ale efekt zupełnie nie przekonywujący. Do tego żenująca, choć pomysł dobry, prezentacja Szymona Majewskiego, z dowcipem sięgającym rozporka. Takie przymruż oczko, a publiczność zarechocze... i zarechotała. Z dowcipu Kayah, że królowa jest jedna ( piosenkarka zasłoniła twarz maską z wizerunkiem królowej Elżbiety ) już nie. Nie zrozumieli, albo Kayah zrobiła to zbyt niewyraźnie, w pośpiechu i z widocznym zażenowaniem...

Konferansjerzy byli godni tej imprezy, pewnie na rautach pism, gazet, czy na galach mody jest identycznie. Bezpłciowo. Wpisuje się w trend. Tylko, że nie dla fanów, nie dla Muzyki. Kokietowanie jednych przez drugich. Justyna Steczkowska do Dawida Podsiadły. Tomasz Kammel do Tymona Tymańskiego... Radio Zet wobec muzyki klasycznej... Tak, zupełnie nie pasujący do sytuacji goście wręczający statuetki. Przedstawiciele stacji radiowych, czasopism i ...Prezydent m.st. Warszawy. Pani Hanna Gronkiewicz-Waltz została tak umiejętnie przez organizatorów wstawiona w program imprezy, że wręcz nie wypada jej występu krytykować. Wygłosiła mowę poświęconą śp. Markowi Jackowskiemu, a Fryderyka wręczyła jego żonie i córce. Zatem nie o przemowie, ale o obecności pani Prezydent. Podziękowanie za pomoc w przygotowaniu gali, czy może...nie, na pewno nie... ale upolitycznienie muzycznej imprezy przed wyborami do Europarlamentu?

Zabrakło tylko pana premiera, który mógłby zaśpiewać "Hey Jude". Może za rok będzie nowa kategoria - covery śpiewane przez polityków? Może z akompaniamentem kompozycji "Nie wierzę politykom" zaśpiewanej przez Tomasza Lipińskiego, który upolityczniał się podczas kampanii wyborczej w 2007 roku? Perspektywa dla Fryderyków została odkryta. Ponownie jest Kongresowa, więc może powrócą też pierwszomajowe goździki i trybuna. Ku przyszłości!

Grzegorz Kasjaniuk

ps. Czy zabrakło wyróżnień konkretnych artystów? Czy są jacyś artyści dyskryminowani? Czy mamy dyktat wytwórni fonograficznych? Czy są jakieś gatunki muzyczne dyskredytowane? Czy gdyby Włodek Pawlik nie otrzymał Grammy, to otrzymałby Fryderyka? Czy statuetkę ma szansę otrzymać muzyczna osobowość jeszcze za życia? Czy jest za dużo kategorii, a może zbyt mała liczebnie Akademia Fryderyków? Czy można śmiać się, czy płakać? A potem potop?

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych