TRUMAN CAPOTE. Zaglądając w duszę geniusza RECENZJA

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Wspominaliśmy o tej arcyciekawej książce już na tym portalu, cytując smakowite wypowiedzi wielkiego pisarza na temat jego kolegów po piórze czy feministek. Za kilka stwierdzeń dziś Capote zostałby uznany za co najmniej oszołoma, którego zapraszanie na salony jest passé. Przeprowadzony w latach 1982-84 wywiad- rzeka mistrza gatunku Lawrence’a Grobela z jednym z najgenialniejszych, najbardziej kontrowersyjnych i niepokornych z pisarzy XX wieku przeszedł już do klasyki takiego rodzaju literatury. W końcu możemy się przekonać na przykładzie również tej rozmowy studenci dziennikarstwa uczą się arcytrudnej sztuki wywiadu.

Grobel rozmawiał z najwybitniejszymi artystami zarówno kultury wysokiej, jak i popkultury. Do jego największych osiągnięć należą jednak rozmowy z tak ekscentrycznymi, skrytymi i niechętnymi dziennikarzom artystami jak Marlon Brando czy właśnie Truman Capote. Choć obaj byli od siebie różni, to łączyła ich przenikliwa inteligencja i absolutna niezależność poglądów. Grobel nie raz opowiadał jak trudno było mu dotrzeć do Brando czy Capote, i jak musiał się mocno przygotować by dotrzymać im kroku. Jednak również oni nabrali wielkiego szacunku dla dziennikarza, który nie pozwalał im na typową dla nich manipulację rozmówcą. To przeciąganie liny między przenikliwym dziennikarzem i niechętnym mediom artystą widać wyraźnie w tej książce. Dostajemy z jednej strony wiele ciekawych, porwanych i układanych misternie przez Trumana opowiastek o kulisach życia ikon show biznesu czy świata polityki ( a Capote przyjaźnił się zarówno z lewicowymi politykami jak i Ronaldem Reaganem), doświadczamy uroczego gejzera narcyzmu autora „Z zimną krwią”, który potrafił o Hemingwayu powiedzieć, że był przeciętnym pisarzem, a Nobel dla Camusa to kpina. Z drugiej objawia nam się postać smutna, momentami groteskowa i nie potrafiąca nabrać krzty pokory. By uświadomić jak ostry w sądach o kolegach po piórze jest Capote wystarczy przytoczyć jego opinię na temat Williama Faulknera.

Nie jestem wielkim miłośnikiem Faulknera. Nie wywarł na mnie najmniejszego wpływu. Lubię ze trzy czy cztery jego opowiadania, ‚Słońce zachodzi’ i bardzo mi się podoba jedna jego powieść ‚Światłość w sierpniu’. W większości wypadków jest on jednak bardzo chaotycznym, niepanującym nad sobą pisarzem. Nie pasuje do tej kategorii pisarzy, których naprawdę szanuję. Znałem Faulknera bardzo dobrze. Był moim bardzo dobrym przyjacielem. To znaczy ja byłem jego przyjacielem na tyle, na ile można było nim być. Chyba żeby się było czternastoletnią nimfetką. Wtedy to dopiero byłaby przyjaźń! (…) Faulkner popadł w pewien niechlujny styl, nad którym nie miał prawdziwej kontroli. On pisał o czymś. Treść była jego mocną stroną. Przyjął pewien styl, lecz stało się tak przez pomyłkę i nie był to dobry styl”.

Rozmowa Grobela z pisarzem jest pełna takich dygresji. Jest to o tyle fascynujące, że Capote nie ma żadnych oporów by głosić sądy niepopularne, szokujące i uderzające w mity powstałe na temat znanych mu gwiazd. Autor „Inne głosy, inne ściany”, czy „Śniadanie u Tiffany’ego” nie tyle więc ujawnia plotkarskie tajemnice ze świata show biznesu (fantastycznie pokazano w dwóch filmach fabularnych  o Trumanie, że plotkarzem był on pierwszorzędnym), ile daje gawędziarski popis nieprzewidywalnego faceta, który ma gdzieś, co o nim sądzą inni. Choć Grobel trzyma w ryzach ekscentrycznego rozmówcę, to ten i tak snuje opowieść o swoim życiu i pracy, popadając w błyskotliwe dygresje, skojarzenia i przenośnie. Zaskakujące jest to, że więcej z książki dowiemy się o problemach osobistych Trumana, jego lęku przed kobietami, alkoholizmie, uzależnieniu od narkotyków, niż brudach z życia choćby jego przyjaciółki Marylin Monroe. A na pewno tego spodziewało się grono jej potencjalnych czytelników. Mogą oni poczuć zawód brakiem „pudelkowych brudów” z samego jądra życia gwiazd. Możliwe, że pisarz był powściągliwy w tej kwestii w rozmowach z Grobelem z uwagi na skandal, jaki wywołał fragment jego nigdy nie dokończonej książki „Wysłuchane modły. Powieść nie ukończona”, gdzie bywalcy salonów odnaleźli swoje losy i wściekle odwrócili się od Trumana. Bardzo ciekawie, ale z typową dla siebie nonszalancją odnosi się on do tej sytuacji w omawianej książce.

Capote całe życie stał między popkulturą Hollywood i kulturą nowojorskiej bohemy. Łączył w sobie plastik, z prawdziwą sztuką, banał z rzeczami ważnymi. Zawsze jednak każdy swój utwór naznaczał genialnym stylem. To wszystko wpływało na szalenie pokręconą i skomplikowaną osobowość homoseksualisty, libertyna, hedonisty, który gardził feministkami równie mocno jak Kościołem katolickim, choć chyba wierzył w chrześcijańskiego Boga. Niemniej jednak klucz do zrozumienia Capote nie jest aż tak trudny do odnalezienia. Warto przeanalizować szczególnie opisy jego dzieciństwa i traumy z nim związane. Bez wątpienia wpłynęły na późniejszą percepcję całego świata człowieka, który mimo błyskotliwej inteligencji i umiejętności bezczelnej autopromocji został przygnieciony przez ciężar arcydzieła „Z zimną krwią”, nigdy nie pisząc nic równie dobrego. Wielu twierdzi, że to właśnie nigdy nie dokończona książka, która miała być ostatecznym potwierdzeniem wielkości Trumana go zabiła. Pisarz zmarł z powodu niewydolności rozwalonej alkoholem wątroby w wieku 60 lat.

Wiele o tym kim był Truman mówi wstęp książki napisany przez laureata Pulitzera, pisarza Jamesa Michenera.

Następnie w naszej okolicy pojawił się Truman Capote, by wygłosić jakiś odczyt na uczelni, lecz kiedy chwiejnym krokiem wszedł o ósmej wieczorem na podium, był już podpity i rozpoczął od obrażania studentów dość kwiecistym językiem. „Dlaczego-pytał- jeżeli chcecie być pisarzami, nie siedzicie w domach i nie piszecie czegoś, zamiast tłoczyć się w tej Sali po to, żeby słuchać takiego starego gamonia jak ja?”. Po czym zatoczył się i upadł u stup podium, skąd zażenowany dyrektor Instytutu Filologii Angielskiej wraz z dwoma pomocnikami zwlekli jego bezwładne ciało ze sceny. Koniec wykładu.

Na szczęście sięgając po opowiadania, powieści czy reportaże Trumana nie dostrzegamy końca jego talentu. I to jest wielkość dramatycznej postaci, którą przygniotła jej własna wielkość.

Łukasz Adamski

tytuł
tytuł

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych