Wielkie role w „Chłopcach z ferajny” czy „Obsesji namiętności”. Niekonwencjonalna uroda, przenikliwe spojrzenie i świetny warsztat powodowały, że łatwo Rayowi Liottcie było wcielać się w osoby, które skrywają jakiś sekret i zwodzą widza. Co się stało, że ten obiecujący aktor gra dziś w wielu miernych filmach, a w znaczącym kinie pojawia się tylko w epizodach?
Otwieramy nowy cykl, w którym przyjrzymy się aktorom, którzy osiągnęli szczyt sławy w latach 90-tych i niespodziewanie szybko z niego spadli. Val Kilmer, David Caruso, Bill Pullman, Christian Slater, Kurt Russel, Neve Campbell, Liv Tyler, Angella Bassett, Juliette Lewis, Linda Fiorentino, Madeleine Stowe, Jennifer Jason Leigh. Pamiętacie jak rozpalali Waszą wyobraźnie? Zaczynamy od gwiazdy “Chłopców z ferajny” i “ Obsesji namiętności”.
Trudno mówić, że Ray Liotta jako aktor upadł, dzieląc los wielu wielkich nazwisk z lat 90-tych, które dziś znikły zupełnie z showbiznesu. Liotta gra w bardzo wielu filmach, pojawia się obok największych gwiazd, i tworzy całkiem interesujące epizody bądź role drugoplanowe. Jednak jego debiut ekranowy na początku lat 90-tych był na tyle mocny, że spodziewano się, iż Liotta będzie jedną z najpopularniejszych gwiazd kina. Zamiast tego został jednak aktorem charakterystycznym. A przecież stworzył on doskonałą główną rolę w „Chłopcach z Ferajny” Martina Scorsese i potem podkreślił pozycję w Hollywood w „Obsesjach namiętności” czy „Cop land”. Niewielu aktorów już za drugi swój film dostało nominację do Złotego Globu. A takie sukcesy pojawiły się w początkach kariery tego aktora.
Urodzony w Newark ( New jersey) Ray został w wieku sześciu miesięcy adoptowany przez rodzinę Liottów, która działała na niskim, lokalnym szczeblu politycznym. Dopiero w dorosłym życiu aktor odszukał swoją biologiczną matkę. Aktorstwo studiował University of Miami w Miami,gdzie stawiał pierwsze kroki w studenckim teatrze. Bardzo szybko znalazł w operze mydlanej NBC „Inny świat”. Liotta związał się na jakiś czas z NBC, i przeszedł z niej do filmów fabularnych. Oczywiście jak wielu aktorów zanim znalazł rolę podejmował się najróżniejszych zajęć. Po roli w dramacie „Kobieta Samotna” 3 lata czekał na kolejną propozycję. Opłaciło się. Rola w „Dzikiej namiętności” ( 1986) u boku Melanie Griffith i Jeffa Danielsa przyniosła mu światowy rozgłos i wielkie uznanie krytyków. Za kreacje sadystycznego męża głównej bohaterki dostał nominację do Złotego Globu i bardzo dobre recenzje.
W pewnym stopniu ta rola naznaczyła późniejszy wizerunek filmowy Liotty. Z jednej strony człowieka o lekko pospolitej, ale naznaczonej bruzdami twarzy, która plasowała go w gronie ekranowych przeciętniaków. Z drugiej osoby potrafiącej w mgnieniu oka przeobrazić się w potwora i wybuchnąć psychopatycznym szałem. Niekonwencjonalna uroda aktora, przenikliwe spojrzenie powodowała, że łatwo mu było wcielać się w kolejnych latach w osoby, które skrywają jakiś sekret, i zwodzą widza. Tego wizerunku nie przekreśliła rola w familijnym „Pola Marzeń” u boku Kevina Costnera i Burta Lancastera. Następnie Liotta zagrał w najważniejszym filmie swojego życia, wcielając się w słynnego Henry’ego Hilla w „Chłopcach z Ferajny”.
Wielu decyzja o jego angażu zaskoczyła. Jednak Liotta był wtedy wschodzącą gwiazdą i miał niepokojący wygląd, który mógł być wyrazem niepozorności Henry’ego Hilla, na podstawie życia którego film został oparty. Jednak nie zagrał on już więcej w żadnym filmie Scorsese, który jest znany z tego, że uwielbia pracować z tymi samymi aktorami, i nie jest szczególnie mocno wspominany w obydwu biografiach reżysera. Jest to zaskakujące, bo dotrzymał on kroku fenomenalnemu Joe Pesciemu oraz Robertowi de Niro. Czy Scorsese był zawiedziony aktorem? W żadnym razie, jednak nie widział go z jakiegoś powodu w swoich kolejnych historiach. Czy to oznacza, że Liotta od początku był aktorem charakterystycznym, który nie mógł liczyć na różnorodne role? Nie do końca, bowiem stworzył kilka od siebie różnych kreacji, które jednak nie przekuły się na poważniejszy sukces. Nasuwa się jednak pytanie czy Liotta dokonał dobrych wyborów w kluczowych dla jego kariery kolejnych kilku latach, i sam nie spowodował zaszufladkowania..
Aktor znakomicie wypadł w bardzo solidnym dramacie sensacyjnym „Obsesja namiętności” , u boku Kurta Russela i Madeleine Stowe. Rola psychopatycznego policjanta, zakochującego się obsesyjnie w kobiecie, której pomógł na patrolu należy do kanonów „Bad Cop Movies”, i różni się od komiksowego kreślenia postaci w przeciętnych „sensacyjniakach” lat 90-tych. Widać, że opromieniony sukcesami trzech z rzędu filmów próbował on pokazać różne wizerunki. Zagrał w średnio przyjętym filmie s-fi „Kolonia karna”, dramacie u boku Donalda Sutherlanda „Artykuł 99”, słabej komedii „Operacja słoń” i niewypale katastroficznym „Turbulencja” . Każdy kolejny film z udziałem Liotty nawet nie zbliżał się do sukcesu pierwszych filmów. W końcu w 1997 roku Liotta został obsadzony w bardzo ciekawej roli sfrustrowanego gliniarza w „Cop Land”. Film niespodziewanie był niedoceniony przez krytyków, choć grała w nim aktorska śmietanka na czele z Harveyem Keitelm, Robertem de Niro i otyłym do roli Sylvestrem Stallone. Znów Liotta stworzył złożoną rolę człowieka pełnego demonów, którą powielał w następnych latach. Niestety robił to na tyle często, że zaczął grywać w filmach trafiających od razy na rynek DVD.
Można powiedzieć, że „Cop Land” zamknął łaskawą dla Raya Liotty dekadę w kinie. W 1999 roku zagrał jeszcze ciekawą rolę Franka Sinatry w telewizyjnym filmie „Rat Pack”, by potem przyjmować głównie role drugoplanowe. Do dobrych występów można więc zaliczyć „Blow” obok Johnnego Deepa i Penelope Cruz, i oczywiście „Hannibala” z szokującą sceną, w której Lecter zjada żywemu policjantowi granemu przez Liottę mózg. Aktor coraz częściej pojawiał się zresztą w rolach policjantów. Raz ocierał się o postać z „Cop Land” jak w interesującym „Narc”, by innym razem banalizować postać („Phoenix”.) I choć kilka razy Liotta próbował przypomnieć o swoim talencie z początku lat 90-tych, to albo filmy z jego udziałem przepadały w box office’ach, albo jego role były mało znaczące na tle reszty postaci.
Wielkim powrotem dla niego miał być film twórcy „Przekrętu” Guya Ritchie „Revolver”. Niestety błyskotliwy Brytyjczyk był pod wpływem swojej ówczesnej żony Madonny i zrobił napuszony, bełkotliwy, kabalistyczny film aspirujący do miana filozoficznego kina akcji. Liotta przepadł w nim wraz z resztą obsady, która jednak nie miała do tracenia tyle co on. Liotta zagrał więc w dziwacznej „Tożsamości” i „Ściganych” z Harrisonem Fordem, gdzie powrócił do roli zagubionego gliniarza z problemami rodzinnymi. Obie role były mocne i zapadające w pamięć, i…zostawały przykryte przez inne występy aktora. By pokazać jak mało wybredny jest gwiazdor „Chłopców z Ferajny” wystarczy wspomnieć, że tylko w 2011 roku pojawił się on w, uwaga, 9 filmach, w tym tak „ambitnych” dziełach jak „Królowie Ulicy 2. Motor city”, gdzie sklecił z klisz rolę, a jakże!, gliniarza.
W ostatnich latach aktor, który na chwilę błysnął w telewizji uhonorowaną Emmy rolą w „Ostrym Dyżurze” próbuje brać udział w projektach ambitniejszym. Można jednak mieć wrażenie, że są to role, które przy okazji „wpadają” aktorowi. Tak było w przypadku świetnego filmu „Drugie oblicze”. Co jednak z tego, skoro w tym samym roku Liotta gra w tak fatalnym filmie jak „Zła Karma”. Gdy solidnie igra z wizerunkiem gangstera z „Chłopców z Ferajny” w „Iceman”, to zaraz robi filmy, których nie powstydziłby się dzisiejszy Jean-Claude Van Damme. W tym roku Ray Liotta dostał szansę popisać się rolą w „Sin City: A Dame to Kill For” Roberta Rodrigueza i Franka Millera. Pierwsza część komiksowej perełki duetu ponownie wypromowała zapomnianego Mickeya Rourke. Czy podobnie może być z Liottą?
Trudno porównywać do siebie kariery obu aktorów. Rourke upadł na same dno zarówno w życiu zawodowym jak i prywatnym. Ray Liotta nie jest znany ze skandali obyczajowych, narkotycznych czy alkoholowych imprez i twarzy na pierwszych stronach tabloidów. Wciąż gra on w porządnych filmach, choć tworzy w nich raczej epizody. Trudno nie odnieść jednak wrażenia, że jego kariera stoi w miejscu, a on sam oddala się o lata świetlne od największych ról na początkach swojej drogi aktorskiej. Obawiam się, że jeżeli nie wykorzysta on szansy danej przez Roberta Rodrigueza, to na zawsze pozostanie przebrzmiałą gwiazdą uroczych lat 90-tych.
Łukasz Adamski
—————————————————————
Polecamy wSklepiku.pl:„Encyklopedia Kina”
Nowe, aktualne wydanie cieszącej się ogromną popularnością „Encyklopedii kina”. Jedno z nielicznych na świecie obszernych i kompleksowych opracowań tematu, monumentalne dzieło kilkudziesięciu polskich filmoznawców i badaczy kultury.
Encyklopedię można wygodnie i szybko zakupić w naszym internetowym sklepie wSklepiku.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/250853-z-cyklu-gdzie-sa-gwiazdy-kina-lat-90-tych-ray-liotta
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.