Wyobraźcie sobie węża pełzającego w trawie…Nagle to z pozoru leniwe zwierze gwałtownie spina się i atakuje. Nie pozostawiając ofierze żadnego wyboru - to właśnie uczucie towarzyszyło mi po obejrzeniu wchodzącego właśnie do kin filmu „Hardkor Disko”.
„Hardkor Disko” to produkcja debiutującego na dużym ekranie Krzysztofa Skoniecznego. Ten do tej pory znany głównie z ról teatralnych i filmowych, oraz interdycyplinarnego podejścia do sztuki i teledysków artysta postanowił się zmierzyć z odwiecznym problemem buntu. Wszystko to jak przystało na niekonwencjonalnego twórcę, realizowane przy niskim budżecie wręcz amatorsko, ale charakteryzujące się przekazem własnej artystycznej wizji świata. Jednym zdaniem: Prawdziwe kino offowe. Historia, którą opowiada Skonieczny jest wręcz klasyczna. Ot pewnego razu do pełnej kontrastów metropolii trafia tajemniczy chłopak. Marcin (Marcin Kowalczyk) - jest przedstawicielem „plemienia” ludzi wyobcowanych, bez swego miejsca na świecie, buntującym się przeciw ustalonym normom obyczajowym i łamiącym dotychczasowe schematy ( Ten archetyp znany jest nam chociażby z amerykańskich „Absolwenta” Mike′a Nicholsa czy „Easy Raidera ” Dennisa Hoppera i Petera Fondy.)
Główny bohater „Hardkor Disko” z nieznanych nam powodów pragnie zemsty. Czujemy, że jest „zły”, ale jednocześnie potrafi zaskarbić sobie sympatię widzów. Poznaje dużo młodszą od siebie Olę (Jaśmina Polak) i jej nowobogaccką rodzinę (w doskonałych rolach Matki – Agnieszka Wosińska, Ojca – Janusz Chabior). Zafascynowana Marcinem dziewczyna zaprasza go do świata, pełnego mocnych używek, imprez i nielegalnych wyścigów samochodowych. To życie na krawędzi emocji i …dobrego smaku. W tym hedonistycznym i pustym jak wydmuszka świecie, pojawia się misterny anioł śmierci, który krok za krokiem realizuje swój diaboliczny plan.
Można postawić tezę, że„Hardkor Disko” jest filmem wizualnie pięknym. Przemyślane i dopracowane ujęcia przykuwają wzrok, a w uszach dodatkowe bodźce wywołuje dźwięk mający swoje źródło w muzyce eksperymentalnej. Soundrack filmu płynnie przechodzi od rodziców - „pokolenia disko” (Haendel, Dwa Plus Jeden, Anna German, Bajm czy Dezerter), do muzyki „pokolenia hardkoru” (Mary Komasa, Sorry Boys, Łona/Webber, Slutocasters). Gdy chcemy zobaczyć dzieło pełne kontrastów, ale jednocześnie otwierające możliwości jego wielopłaszczyznowej interpretacji. Niezwykle stymulujące i nie pozwalający przejść obojętnie. Będące próbą szokowego portretu współczesnego młodego pokolenia, ale jednocześnie będące oparte na klasycznych wzorcach tragedii greckiej – dojrzymy to w „Hardkor Disko”.
Krzysztof Skonieczny plasuje się gdzieś pomiędzy Quantinem Tarrantino (w wersji zdecydowanie mniej krwawej), a często obnażającym polską hipokryzję Wojciechem Smarzowskim. Oglądaniu tego filmu towarzyszą zarazem niepokój i ciekawość - jak na debiutanta to naprawdę spore osiągnięcie. Niewątpliwe ten diament odnaleziony w popiele kina offowego wymaga jeszcze sporej obróbki. Czy Skoniecznemu uda się wypłynąć na szerokie oceany kinematografii? Wierzę, że tak będzie. W końcu grunt to bunt!
Adam Zawadzki. Współzalożyciel portalu BlogPublika.com. Dziennikarz. (m.in. współtwórca i autor portalu „W Sieci Opinii”, współpracownik „Gazety Polskiej Codziennie”, „Gazety Polskiej”, Radia Niepokalanów, Tygodnika Mazowieckiego „Nowy Dzwon”) Społecznik związany z organizacjami pozarządowymi.
——————————————————————————————-
——————————————————————————————-
Polecamy wSklepiku.pl książkę:„Słownik Filmu”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/250788-hardkor-disko-grunt-to-bunt-recenzja
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.