Prezentujemy płyty, które miały ogromny wpływ na zmianę kształtu jazzu. To przykład nie tylko nowatorstwa stylistycznego, z którego słynie występujący po dziś dzień, pomimo skończonych 84 lat, Ornette Coleman, lecz również instrumentalnej wirtuozerii.
Trwająca od ponad 50 lat kariera wybitnego jazzmana zaczęła się pod koniec lat 50. W roku 1959 dostrzegła go wytwórnia Atlantic i podpisała z Colemanem umowę. Pierwszy jej owoc pojawił się, zanim na dobre wysechł podpis pod kontraktem.
W tym samym, 1959 roku ukazała się płyta o proroczym, zapowiadającym zmiany w jazzie, tytule „The Shape Of Jazz To Come”. Nie było tu już klasycznego bebopu i R&B. Ornette Coleman odrzucił typową strukturę akordową i zaproponował muzykę, którą wszyscy krytykowali, bo po prostu jej nie rozumieli. Album był pionierski dla rozwoju free jazzu. Ornette zostawiał krótkie melodyjki, a potem wszyscy muzycy wpadali w trwające kilkanaście minut szaleństwo improwizacyjne.
Podobną tendencję artysta zachował na wydanej parę miesięcy później płycie „Change Of The Century”, na której wspomógł go znakomity basista Charlie Haden.
Free jazz zdominował również krążek „This Is Our Music” z 1961 roku. Na nim Ornette zamieścił standard Gershwina „Embraceable You”. Z tej płyty pochodzą też klasyki w dorobku Colemana, choćby „Blues Connotation”, „Beauty Is A Rare Thing”, „Kaleidoscope”. Płytę zarejestrował legendarny już dziś kwartet - Coleman, Don Cherry, Charlie Haden, Ed Blackwell.
Album „Free Jazz: A Collective Improvisation” dał tytuł odmianie jazzu do dziś zwanej free jazzem. Cała muzyka na nim była improwizowana, co w historii gatunku zdarzyło się po raz pierwszy.
Na nim wzorował się John Coltrane nagrywając „Ascension”.
Zaledwie miesiąc później ukazał się utrzymany w podobnej stylistyce i utrzymany na równie wysokim poziomie freejazzowy materiał „Ornette!”.
Warto też dodać do tego zestawu płytę szczególną, powstałą w 1986 roku, która pochodzi z dyskografii Pata Metheny. „Song X” to materiał zawierający nagrania freejazzowe, z których Amerykanin raczej nie słynie, dokonane w ciągu zaledwie dwóch zimowych dni w 1985 roku wespół z legendą free jazzu Ornette’em Colemanem.
Wymienioną dwójkę wsparli geniusze swoich instrumentów, basista Charlie Haden i perkusista Jack DeJohnette, a także syn Colemana, Denardo, który zagrał na przeszkadzajkach. W zremasterowanej wersji płyty z 2005 roku, do pierwotnej listy utworów dodano sześć, które powstały podczas tej samej zimowej sesji nagraniowej. Cudo dla tych, którzy cenią w jazzie nieprzewidywalność, a ta daje Colemanowi tytuł mędrca jazzu, choć niektórzy zarzucali mu oszustwo i szerzenie anty-muzyki.
rep / WMP
——————————————————————————-
——————————————————————————-
Do nabycia wSklepiku.pl:„Ja, Urbanator. Awantury muzyka jazzowego”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/250748-ornette-coleman-legendarny-medrzec-czy-oszust-free-jazzu-top-5