JOHHNY CASH i zaginiony album. Czy warto było czekać? RECENZJA

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Z zaginionymi nagraniami Casha, to trochę jak ze starymi zdjęciami. Odnalezione na dnie starego pudła, dają mnóstwo radości. Odkrywamy jednak, że budynków ze zdjęć już nie ma, że takich ubrań już się nie nosi, a fryzury to już zupełnie nie do przyjęcia. Potem znów odkładamy zdjęcia do pudła. Czy tak będzie z odnalezionym albumem Casha? Znów odejdzie w zapomnienie?

Zaginiony album zawiera tuzin niepublikowanych nagrań studyjnych oraz bonusowy kawałek - piosenka „She Used To Love Me A Lot” w wersji Elvisa Costello - taki wabik dla tych, którzy Casha może zapomnieli, a lubią piosenki z tekstem. Costello swoją wersją uwiarygadnia cały materiał. Czy powinien? Tu się pomylili promotorzy płyty. Zastanówmy się… Czyżby pozycja spuścizny Johnnego Casha była aż tak mizerna, że potrzebuje wsparcia Costello? To tak, jakby zapomniane nagrania Hendrixa trzeba było wspomagać samplowymi wersjami firmowanymi przez Stevie Raya Vaughana lub Gary Clark’a, Jr. Nie spodobał mi się ten zabieg, a umieszczenie wersji Costello jako bonus, zabrzmiało jak dogrywka po skończonym meczu, którego wynik jest 12:0 ( przypomnę, ze wydawnictwo zawiera tuzin nowych kompozycji Casha ). Spaghetti western. Cóż odsłuch płyty trzeba będzie programować, bez wliczenia bonusowej kompozycji, żeby nie „mąciła” całości.

Dobrze. Znaleźliśmy zapomniane pudło na strychu domu dziadków. Zaglądamy do środka, a tam stare rękawiczki, szalik i kilkanaście starych zdjęć, z których zerka całkiem jeszcze młoda babcia i dziadek. Wzruszenie, łza w oku i wspomnienia. Same dobre. Inaczej być nie może w przypadku odnalezionych nagrań Casha. Dlaczego nawiązuje do pudła na strychu… Materiał ten odnalazł się w 2012 roku w czasie katalogowania spuścizny po rodzicach przez Johna Cartera Casha, który po ich śmierci postanowił przejrzeć ich rzeczy. Szkoda, ze dopiero teraz, a nie 10 lat temu, ale lepiej późno niż wcale, gdyż trzeba zgodzić się z Johnem Carterem - odnalezione nagrania wyprodukowane przez Billy’ego Sherrilla w latach osiemdziesiątych są urzekająco piękne. Tak. Piękne. Zwiewne i urocze. Chociaż brzmi to infantylnie, to jednak tak jest w rzeczywistości. Nowe-stare nagrania Johnnego Casha stanowią opozycję do ostatnich studyjnych płyt artysty, gdzie przeważał rozliczeniowy ton. W nagraniach z płyty „Out Among The Stars” tego nie ma, jest za to sporo nadziei i miłości.

Piosenki, które znalazły się na albumie „Out Among The Stars” były pierwotnie zarejestrowane w 1981 roku w Columbia Studios oraz w 1984 roku w 1111 Sound Studios. W ich powstaniu udział wziął ówczesny Dyrektor Artystyczny wytwórni CBS Nashvile, Billy Sherrill. W nagraniach tych utworów (w tym duetów z June Carter Cash i Waylonem Jeningsem) udział wzięli również: Marty Stuart (gitara i mandolina), Jerry Kennedy (gitara ) , Pete Drake (gitara ), Hargus „Pig” Robbins (fortepian ) oraz Henry Strzelecki (bas).

Zarejestrowany materiał był przygotowany w nieszczególnych dla Casha latach. Po spadku popularności w latach 70., nie miał już takiej swobody wydawniczej, na jaką miałby ochotę. Poza tym jego nawrócenie na chrześcijaństwo ciągle miało silny wydźwięk nie tylko w twórczości, ale także czynnej ewangelizacji. Uczestniczył z posługą w wielu spotkaniach Billy’ego Grahama - protestanckiego kaznodziei. Czy dlatego wytwórnia Columbia Records postanowiła nagrany materiał odłożyć do archiwum? Wtrącić swoje „trzy grosze”? Sugerować muzykowi inne rozwiązania twórcze? Jeżeli wtedy wydawało się decydentom, że takie nagrania jak „Baby Ride Easy” i „Don’t You Think It’s Come Our Time” poprzez małżeński wymiar są zbyt konserwatywne, to czas pokazał jak się bardzo mylili. Wymiar małżeńskiej miłości okazał się ponadczasowy, a nagrania brzmią…pięknie. W muzyce country pierwsza połowa lat 80. była mocno liberalizowana, co na pewno odczuł Cash na własnej skórze. Pokazał jednak charakter, nagrania wykradł z wytwórni i wrzucił na strych, na dno „pudła”, na potem.

Rozumiem, że nie mogło na płycie zabraknąć utworów z przesłaniem - Johnny Cash był także sumieniem Ameryki. Czy musiały jednak trafić na tę płytę? Czy Cash burzyłby rytm country, którym większość nagrań jest przesiąknięta, na rzecz publikowania manifestów? Mogło być gorzej. Jako odpowiedź musi nam wystarczyć decyzja jego syna, który jest jedynym gwarantem wypełniania muzycznego testamentu swojego ojca. Rodzina to rodzina. Patrząc obiektywnie takie kompozycje, jak „She Used To Love Me A Lot” nie są zanurzone w ponuractwo, ani w dekadencką refleksję. Działał geniusz artysty, na pewno był wynikiem mocnego przeświadczenia, że nadzieją w opisywanej beznadziei jest Jezus Chrystus. Chrześcijańskie podejście do muzyki, pozwoliło mu u schyłku życia z utworów antychrześcijańskich, antyreligijnych, obojętnych czy zbyt powierzchownych wyciągnąć dobro, min. z kompozycji Depeche Mode „Personal Jesus”, Nine Inch Nails „Hurt”, Soundgarden „Rusty Cage” czy U2 „One”.

Out Among The Star” pomimo wyciągnięcia z „kapsuły czasu” nie jest wspomnieniem wyciętego lasu. To niesamowicie wiarygodny i świeży materiał, choć nagrany w „dzwonach” i z niemodnym uczesaniem. Nagrania: „Out Among The Stars”, „Baby Ride Easy”, „She Used To Love Me A Lot”, „After All”, „I’m Movin’ On”, „If I Told You Who It Was”, „Call Your Mother”, „I Drove Her Out Of My Mind”, „Tennessee”, „Rock and Roll Shoes”, „Don’t You Think It’s Come Our Time” i „I Came To Believe” ukazują człowieka, który potrafił poskromić pychę i stawić czoła przeciwnościom, jakie stawiała jego psychika oraz nawroty rock’n’rollowych pokus. W 1983 roku pomiędzy dwiema sesjami składającymi się na to wydawnictwo, wpadł w uzależnienie od środków przeciwbólowych, które zażywał po wypadku na własnej farmie. Jak z tym walczył? W 1988 roku po operacji wszczepienia bajpasów zrezygnował z przyjmowania leków przeciwbólowych, bojąc się powrotu do nałogu. „Out Among The Stars” to przypomnienie prawdziwego Casha, bez zbędnych ornamentów, które niestety próbował mu dorobić Elvis Costello w „She Used To Love Me A Lot”. Choć może jest potrzeba, by przybliżać tamte nagrania współczesnej radiofonii? Czy dj’e sięgną po tę kompozycję? Radia nie słucham, dla mnie nie ma takiej potrzeby.

Płyta „Out Among The Stars” jest czwartym pośmiertnym albumem Casha od 2003 roku. Warto było na tę płytę czekać.

Grzegorz Kasjaniuk

—————————————————————————————————

—————————————————————————————————

Kup książkę wSklepiku.pl!

Tajemnice artystów i ich dzieł”

tytuł
tytuł

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych