Choć Disney przymierza się do kolejnej części przygód Indiany Jonesa, to i tak studio próbuje na nowo otworzyć serię, jak miało to miejsce w przypadku Jamesa Bonda czy Batmana. W następnej części zagra jeszcze Harrison Ford, ale będzie już miał 70 lat, co ogranicza pole manewru scenarzystów przy następnych częściach. Zastąpić go może jeden z najbardziej obecnie rozchwytywanych aktorów w Hollywood.
Po tym jak Disney kupił studio Georga Lucasa, eksploatuje prawa do filmów, które zrealizował twórca „Gwiezdnych Wojen”. W przyszłym roku na ekrany wejdą nowe części „Star Wars”, a wytwórnia szykuje się na powrót „Indiana Jones”. Jednak decydenci w Disney chcą by filmy o Jonesie przypominały serię o Jamesie Bondzie. To oznacza, że niekoniecznie jeden aktor musi grać słynnego archeologa. Na dodatek twórcy chcieliby, podobnie jak producenci ostatnich trzech filmów o Bondzie z Danielem Craigiem w głównej roli, móc umieścić Indianę Jonesa znów w czasach, gdy przygody archeologa były najciekawsze- czyli w czasie II wojny światowej. Obecna linearność opowieści o Jonesie i starzejący się główny aktor ograniczają pole do popisu scenarzystów.
Latino Review ujawnia więc, że „Indiana Jones 5” wciąż będzie miał twarz Harrisona Forda. Jednak już trwają spekulacje w jaki sposób zamienić go na młodszą wersję Indiany. Oczywiście najłatwiej by było wprowadzić w ostatnim filmie nową postać, która symbolicznie przejmie kapelusz do Indym ( czego nie udało się zrobić w ostatniej części jego synowi o twarzy Shia LaBeoufa), jednak to nie pasuje w kontekście kolejnych filmów, które musiałby być coraz mocniej współczesne. „Indiana Jones i Królestwo Kryształowej Czaszki” z 2008 roku rozgrywa się w 1957 roku, więc kolejne filmy będą tracić „klimat” znany z filmów Stevena Spielberga.
W tej chwili główną kandydaturą do roli jest nominowany do Oscara za „Poradnik pozytywnego myślenia” i „American Hustle” Bradley Cooper. Nie wiadomo czy jedno z najgorętszych obecnie nazwisk w Hollywood zdecyduje się na występ w legendarnej serii, jednak bez wątpienia wizualnie i aktorsko pasuje on do roli bezczelnego geniusza, który powala intelektem równie mocno co pejczem i pięścią. Cooper udowodnił też dobrze wypadając zarówno w rolach dramatycznych jak i komediowych ( "Kac Vegas"), że ma poważny potencjał aktorski i może pokazać jeszcze niejedną zaskakującą twarz w kinie. Z drugiej strony nie można zapominać, że Harrison Ford może przeżyć drugą młodość wcielając się ponownie w Hana Solo w kolejnych 3 "Gwiezdnych Wojnach". Może nie będzie musiał zrzucać tak prędko kapelusza?
Q
Koniecznie zajrzyj do wSklepiku.pl.
W ofercie naszego sklepu, oprócz gadżetów portalu wPolityce.pl, można znaleźć ciekawą i szeroką ofertę wydawniczą.
Gwarantujemy szybką wysyłkę i najniższe ceny!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/250721-to-on-bedzie-nowym-indiana-jonesem-seria-niczym-james-bond