„Pachnidło” ma wszystko, czego potrzeba filmowi dobremu. Był znowu w telewizyjnej Jedynce. Ja widziałem go raz – i wystarczy.
Nakręcono go według modnej powieści. Ba,
także twórca filmu Tom Tykwer to reżyser
modny, przedstawiciel ambitnego kina europejskiego.
Historia niezwykłej plastycznej
urody trzyma w napięciu. To jeden
z tych udziwnionych nieomal kryminałów,
aranżowanych w historycznym kostiumie
XVIII-wiecznej Francji. Kostium też jest zaaranżowany
zręcznie, nowocześnie, ale bez
drażniących prezentyzmów. Znać sznyt literatury.
Grają najlepsi aktorzy. Dlaczego zatem
nie chciałem obejrzeć tego po raz drugi?
Uwaga! Tu nie obejdzie się bez nawiązania
do treści. Unikam tego, tym razem się nie da.
To opowieść o mordercy, człowieku niewątpliwie
pozbawionym uczuć, choć pokazywanym
zgodnie z nowymi modami w sposób
ambiwalentny.
Szuka jednego jedynego dzieła, które ma być kwintesencją piękna, po trupach. Mimo tak ohydnego bohatera historia jest opowiadana subtelnie. Aż do momentu, kiedy w wyjątkowo odpychającej scenie, ma się rozumieć metaforycznej, świat, a przynajmniej pewne francuskie miasto, przechodzi na stronę sprawcy pod wpływem dziwnego, zmysłowego impulsu wywołanego przez tytułowe pachnidło. Niepokój z powodu krętych ścieżek poszukiwania piękna absolutnego akurat mnie powinien przekonać. A jednak owa scena wydała mi się tak odrażająca, że zatęskniłem do dydaktyzmu à la kodeks Haysa. Coś podobnego przeżyłem, oglądając przedostatni film Sidneya Lumeta, który umarł przed trzema laty. „Uznajcie mnie za winnego” z kolei opowiedział nam realistyczną historię procesu mafii, w którym gamoniowaty drobny opryszek wystrychnął na dudka wymiar sprawiedliwości. Doprowadzając do uwolnienia nie tylko siebie, ale wrednych grubych ryb. Lumet, jak pamiętamy, ekspert od sprawiedliwych wyroków, autor „Werdyktu” i „Dwunastu gniewnych ludzi”, poprowadził nas tak, abyśmy utożsamiali się z opryszkiem, a nie z prokuratorem, który chce nas chronić. Czy zwariował na stare lata, czy to przewrotna manipulacja, która ma dać do myślenia? Mnie mój ulubiony reżyser wkurzył.
Tu przewrotność ma całkiem inną naturę, Tykwer nie markuje prostych morałów. Mamy tylko otwierać zadziwieni oczy. Finał, a właściwie finały, mają kilka warstw. To dlaczego mnie zabawa na trupach młodych dziewcząt wydała się niesmaczna, nawet jeśli ma się z niej wziąć głębsza refleksja? Dlaczego jest nieprzyjemna niczym w dziele owego artysty od pachnidła? Wiem, że to metafora ludzkiej ułomności, że można by ją nawet wciskać na siłę w konserwatywne schematy. Dlaczego więc irytuje? Bom słaby i coraz bardziej zalękniony światem?
Piotr Zaremba (wSieci)
Już od 17 marca br. w sprzedaży nowe wydanie odważnego tygodnika młodej Polski. W numerze między innymi: jak miłość do luksusu i pieniędzy zniszczyła Lecha Wałęsę, skutki kryzysu ukraińskiego oczami Jarosława Kaczyńskiego, o wynikach polskiej reprezentacji i bezpieczeństwie na stadionach mówi Zbigniew Boniek, a Witold Gadowski pisze o internetowych brygadach Putina. Do całego nakładu pisma w cenie 5,90 zł dołączona jest książka „Pasja według objawień błogosławionej Anny Katarzyny Emmerich”.
W całym nakładzie, w cenie tygodnika (5,90 zł) dodatek specjalny – książka „Pasja, według objawień błogosławionej Anny Katarzyny Emmerich”. Nowy numer „wSieci” w sprzedaży od 17 marca, także w formie e-wydania. Tygodnik „wSieci” jest też dostępny w nowych, wygodnych formatach EPUB, MOBI i PDF, które idealnie dopasowują się do urządzeń takich jak telefony, tablety i czytniki e-booków. Szczegóły na http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/250648-wsieci-zaremba-przed-telewizorem-pachnidlo-czyli-wstret
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.