"Zośka" z "Kamieni na szaniec" o swojej roli, "Zniewolony" otrzymywał głosy bez oglądania (?), Tool jednak nie wydaje płyty, za to chcą tego dokonać bracia Waglewscy. Powraca też Jack Bauer.
Jeden z najbardziej niepoprawnych politycznie i patriotycznych amerykańskich seriali powróci na ekrany. Oskarżany o propagandowe wspieranie polityki Busha w sprawie terroryzmu serial miał zakończyć się na ósmej serii. W sieci zadebiutował pierwszy zwiastun serialu "24: Live Another Day". Jego akcja rozgrywa się cztery lata po wydarzeniach z 8 sezonu serialu. Tym razem Jack Bauer trafi do Europy, gdzie będzie walczył z terrorystami, którzy chcą wywołać wojnę i zabić prezydenta USA. Jack jest persona non grata po przeżyciach z poprzedniego sezonu. Śladami superagenta podążają: Steve Harris – szef CIA, Kate Morgan – bezwzględna i pomysłowa agentka CIA, Jordan Reed – specjalista od nowych technologii w CIA i Erik Ritter – arogancki lecz inteligentny agent operacyjny. W 12 odcinkowej ( nowość) serii pojawi się też ponownie Chloe Chloe O'Brian...
Marcel Sabat, odtwórca roli "Zośki" w filmie Roberta Glińskiego "Kamienie na szaniec", zdradza Portalowi Filmowemu, w jaki sposób przygotowywał się do kreacji swojego bohatera.
Chcieliśmy pokazać przede wszystkim ludzi. Budowałem rolę pamiętając o tym, aby przedstawić człowieka, który ma swoje zalety, wady, pragnienia, takiego, który odbiera wiele bodźców z zewnątrz. Mógłbym wymieniać wiele tych cech. Mój zawód polega na kreowaniu postaci w dobrym znaczeniu tego słowa. Im więcej postać ma „kolorów”, tym lepiej się ją wtedy odgrywa. Z drugiej strony, jeśli się za dużo wie o swojej postaci, to też nie dobrze, bo wówczas nic nie zagra. Warto wtedy skupić się na kilku priorytetowych cechach takiej postaci. (...) Wydaje mi się, że wiedziałem tyle, ile udało mi się pozyskać wiedzy. Informacji o „Zośce” czerpałem głównie z książek, rozmów, czy z fotografii -
mówi młody aktor.
Sabat wyjaśnia również rozbieżności między książką Aleksandra Kamińskiego a filmem.
Jest to książka napisana ku pokrzepieniu serc. Sam „Zośka” przeczytał "Kamienie na szaniec" i powiedział, że nie do końca tak było. Uznał wtedy, że to bardzo ładna książka, jednak w pełni stanowi wizję autora. My, kręcąc film, inspirowaliśmy się nie tylko książką, ale także faktami, które zaczerpnęliśmy z innych źródeł -
relacjonuje filmowy "Zośka".
A już niektórzy zaczęli protestować, żądając żywych pomników...
Znowu o filmie, ale po drugiej stronie oceanu, choć akurat ta informacja z całą pewnością mogłaby trafić na półeczkę z etykietką "Kontrowersje". Jak donosi "Independent", dwóch członków Amerykańskiej Akademii Filmowej przyznało, że zagłosowało na film Steve'a McQueena „Zniewolony. 12 Years a Slave", chociaż go nie obejrzało. Podobno było to spowodowane mocnymi scenami, których hollywoodzkie delikaciki nie zniosłyby, mimo, że dzierżą dumne miano krytyków.
Dwóch członków Akademii przyznało, że nie widziało „Zniewolonego. 12 Years a Slave", gdyż doszli do wniosku, że będzie to film niepokojący. Ale powiedzieli, że mimo to na niego zagłosowali, ponieważ, wnosząc po jego znaczeniu społecznym, czuli się do tego zobligowani -
czytamy w „The Los Angeles Times" (cyt. za stopklatka.pl).
Jeśli to prawda, zindoktrynowani krytycy powinni wylecieć z Akademii na zbity pysk. Czasy, w których filmy oceniało się według klucza ideologicznego już dawno minęły.
Niedawno portal wNas.pl informował, że płyta grupy Tool, zgodnie ze słowami Adama Jonesa, jest już gotowa. Niestety okazało się, że to tylko... żart gitarzysty.
Adam Jones żartował z fanami podczas prywatnej rozmowy po koncercie Tool w Portland. Twierdził, że nie dość, że album jest skończony, to jeszcze ukaże się kolejnego dnia. Niestety, żart został wyjęty z kontekstu. Prace nad kolejnym longplayem nadal trwają i uwierzcie, kiedy skończymy, na pewno Was poinformujemy -
czytamy w oświadczeniu zespołu.
Mamy nadzieję, że komunikat był już pisany na serio i jeszcze w tym roku nowy krążek ujrzy światło dzienne. W końcu od ostatniego albumu minęło już 8 lat...
Tymczasem bracia Piotr (Emade) i Bartosz (Fisz) Waglewscy wracają do starego szyldu Tworzywo Sztuczne. Ostatni raz muzycy wydali płytę pod tą nazwą w 2004 roku, czyli dekadę temu. Łącznie Tworzywo Sztuczne ma w swoim dorobku 3 płyty: 2 albumy studyjne i jeden koncertowy. Wydane w 2002 i 2004 roku: "F3" i "Wielki ciężki słoń", jak na mało znany gatunek hip-hopu, zyskały sobie spore grono słuchaczy i przychylność krytyków. Chociaż Waglewscy występowali później jako Tworzywo Sztuczne, to jednak wszystkie albumy były sygnowane chwytliwymi ksywami: Fisz/Emade.
Nagrywamy Tworzywo. Premiera jesienią tego roku -
czytamy na fan page'u artystów.
To pierwsza płyta duetu od 3 lat.
gah
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/250584-kulturalny-flesz-dnia-bauer-wraca-zniewolony-tool-robi-sobie-jaja-fisz-i-emade-w-studiu