W cieniu gitary. JIMI HENDRIX i żenujący obraz jego rodziny

 fot. wikimedia commons
fot. wikimedia commons

Kto mógł znać lepiej Jimiego Hendrixa niż jego młodszy brat? Co jadł, czym się bawił, jakie były jego pierwsze dziewczyny, jakim człowiekiem był człowiek, który zmienił brzmienie świata, zanim tego dokonał? Wspomnienia Leona Hendrixa to lektura fascynująca, ale odkrywająca też ponure oblicze rodzinnych relacji gwiazd rocka.

Jimi Hendrix? Wiadomo – największy gitarzysta wszech czasów, facet, który w ciągu czterech lat postawił do góry nogami całą popkulturę, a muzykę wystrzelił w kosmos nowych brzmień i niespotykanej wcześniej ekspresji. „Voodoo Child”, „Purple Haze”, „Manic Depression”, „Crosstown Traffic”… Co kawałek to ciągle odkrywana na nowo klasyka.

To wiedzą wszyscy. Wszyscy zazwyczaj mają też pewne pojęcie o tym, że Hendrix dożył zaledwie 27 lat, z czego kilka ostatnich w stanie występujących przemiennie: kompletnego odurzenia narkotykami i przebłyskami niepodrabialnego geniuszu. **Ale kto miał np. świadomość, że kilkuletni Buster – jak Hendrixa nazywano w rodzinie – rozkręcił radio, by znaleźć skrywającą się w jego wnętrzu muzykę? Albo, że pierwszym instrumentem jaki miał w ręku było zdezelowane ukulele, które znalazł na śmietniku? Inaczej nie grałby nigdy na niczym – jego rodzina była tak biedna, że zazwyczaj brakowało na jedzenie - nie mówiąc o jakichkolwiek instrumentach muzycznych.88 Albo to, że wierzył w UFO, którą to wiarę podkręciły zapewne późniejsze przygody z LSD i każdym innym dostępnym narkotykiem.

Weszliśmy tylnym wejściem, a potem poprowadzono nas labiryntem korytarzy aż do niewielkiej garderoby na zapleczu. Od razu rzucił mi się w oczy interesujący bufet na stole pod ścianą. Oprócz kanapek na talerzach, paczek chipsów i miski z owocami, znajdowały się tam torebeczki z kokainą i ziołem.

Tak pierwsze wejście do garderoby swojego brata opisuje brat Jimiego, Leon Hendrix.

Jego wspomnienia, to porywając sinusoida skrajności. Od totalnego ubóstwa na ulicach Seattle, po sybarycki luksus gwiazd rocka w Los Angeles u schyłku lat 60. W tym świecie nie było punktów pośrednich – żyło się albo na samym dnie, albo na absolutnym szczycie. Albo chodziłeś pieszo, albo jeździłeś limuzyną. To, co zobaczył Leon, jest doskonałym studium tzw. Klubu 27 – wybitnych artystów, którym nie udało się dożyć nawet trzydziestki: Jim Morrison, Janis Joplin, Kurt Cobain, Amy Winehouse…Czytając tę książkę trudno nie zrozumieć, że nie mogli pożyć dłużej. Kim bowiem był Hendrix? Czarnym dzieciakiem, urodzonym przez nieustannie balansujących rodziców, którzy w momencie jego narodzin mieli coś koło dwudziestki. Pracy i pieniędzy nie mieli do tego stopnia, że kolejne dzieci musieli oddawać do rodzin zastępczych, a sama ich rodzina rozpadła się po kilku zaledwie latach. Gdyby Jimi nie został geniuszem gitary, robiłby zapewne to, co jego młodszy brat: handlował narkotykami, dokonywał drobnych kradzieży i większość z dłuższego być może życia, spędziłby w więzieniu. Jeśli nie chciał być przestępcą, musiał zostać gwiazdą rocka – jeśli został gwiazdą rocka, nie mógł nie przyjąć ich stylu życia z całą, właściwą dwudziestolatkom energią. Był za młody, a życie toczyło się za szybko, by znaleźć w nim czas na refleksje.

Paradoksalnie, czas pokazał, że na swój sposób miał rację. On zmarł młodo osiągnąwszy wszystko i jest dziś pomnikiem – jego młodszy brat Leon o jego śmierci dowiedział się odsiadując wyrok i kolejne niemal pół wieku spędził walcząc z rodziną o udział w zyskach po Jimim. On nie żyje od 1970 roku, oni tymczasem procesują się do dziś – osłaniając dość smutny i żenujący obraz ich rodzinnych relacji. Jimi Hendrix tymczasem wciąż ma 27 lat i nadal jest największym gitarzystą wszech czasów.

Wojciech Lada

Autor

Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych