Syn JOHNA LENNONA zlekceważył BEATLESÓW

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. YouTube
Fot. YouTube

Mówi się, że niedaleko pada jabłko od jabłoni. Trudno stwierdzić, czy przysłowie pasuje do Juliana Lennona, syna Johna (tak, tego Johna). Z jednej strony Lennon junior ignoruje występ Beatlesów, z drugiej zachowuje się jak jego ojciec - jest niepoprawnym buntownikiem.

Niedawno ostatni żyjący "chłopcy z Liverpoolu" obchodzili piękny jubileusz - 50-lecie występu w "Ed Sullivan Show", który okazał się milowym krokiem w ich karierze i otworzył im drzwi do wielkiej sławy, która zresztą trwa do dziś.

Nic więc dziwnego, że starsi panowie dwaj: Paul McCartney i Ringo Starr, ostatni żyjący Beatlesi postanowili wspólnie uczcić to niezapomniane wydarzenie, od której minęło już pół wieku. Na scenie wsparły ich również inne gwiazdy, choć i tak nie zapełniły pustki po Johnie Lennonie i George'u Harrisonie.

Żadnej luki nie miał też zamiaru łatać syn tego pierwszego, Julian Lennon, który bezceremonialnie zignorował zaproszenie do wzięcia udziału w jubileuszu. Syn legendy nawet nie chciał słyszeć o jakiejkolwiek formie swojego uczestnictwa w przedsięwzięciu. Stwierdził, że ostatnią rzeczą, na jaką by się zdobył, byłoby uczestnictwo w - jak to określił - "beatlesowskim karaoke".

Oczywiście rozumiemy motywacje Juliana - nikt nie lubi stać i klaskać, zwłaszcza u Rubika. Ale u Beatlesów? Legendom się nie odmawia. Zwłaszcza, jeżeli nosi się dumne nazwisko Lennon. Choć z drugiej strony taka godność zobowiązuje - bardziej pasuje do buntownika, niż lizusowatego bywalca benefisów.

gah

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych