Pisałem już na wSumie.pl, że nie jestem fanem serialu „Gra o Tron” opartego na bestsellerowym cyklu George’a R. R. Martina. Jestem natomiast wielkim miłośnikiem powieściowego pierwowzoru. Cykl Martina to robota doprawdy wyborna a przy tym dzięki serialowi znów popularna i szeroko czytana. Zawdzięczamy jej też coś jeszcze – drastyczny wzrost oczekiwań wobec literatury fantasy. Bądźmy szczerzy – zasadnicza większość czytelników, nawet tych deklarujących samych siebie hardkorowymi fanami nie miała wobec fantasy zbyt wysokich wymagań. W gatunku królowała miernota, choć czyż nie możemy tego samego powiedzieć o literaturze w ogóle?
Nie chcę jednak tutaj wylewać mych gorzkich żalów lecz wskazać na coś innego – popularność sagi Martina sprawiła, że po jej kilkukrotnym przeczytaniu czytelnicy zaczęli patrzeć szerzej na ten gatunek, oczekiwać czegoś więcej niż tylko barwnych opisów, licznych walk i jakże często obśmiewanych w publicystyce Andrzeja Sapkowskiego aktów miłosnych. Fantasy weszło na wyższy poziom – owszem, wciąż królowała pulpa, ale gatunek zaczęto identyfikować z głębią, wielowątkowością, aniżeli z kiczem i tandetą. Jako swego czasu wielki fantasy miłośnik czuję niesłychaną satysfakcję, iż mój niegdyś ulubiony gatunek doczekał się szacunku na który zasługuje, zaś sami autorzy – wskutek wzrostu oczekiwań czytelników, sami od siebie zaczęli wymagać więcej.
Tym samym mamy na przykład w Polsce znakomity „Cienioryt” Piskorskiego, zaś na zachodzie i od jakiegoś czasu w kraju też mamy powieści Joe Abercrombie’ego – pisarza, który być może przerasta nawet samego Martina. Dlatego chcemy naszym czytelnikom przekazać właśnie mały sekret – warto po Abercrombie’ego sięgnąć i zacząć go czytać, zanim to stanie się modne!
Świat wykreowany przez Abercrombie’ego jest nie tylko skomplikowany, bogaty i realny – jest też pięknie opisany. Świat „Pierwszego Prawa” to miejsce bezwzględne, być może nawet bardziej niż Westeros Martina. Jak opisać taką krainę i nie zwariować? Na ratunek przychodzi czarny humor, którego w powieściach Abercrombie’ego pełno. Autor w swoich fabułach opisuje zarówno wielkich tego świata jak i działania jednostek mielonych przez wielkie koła zębate historii. Pod tym względem jest Abercrombie bliski Martinowi – widać w jego literaturze jak decyzje płynące z góry niszczą byt poddanych, skazując ich na krwawe tułaczki.
Każda powieść Abercrombie’ego jest pewnym eksperymentem – autor opisuje wydarzenia z różnych perspektyw i w różny sposób, ucieka się też do narracyjnych sztuczek. W efekcie otrzymujemy za każdym razem powieść zaskakującą i to nie tylko jeśli chodzi o zabiegi fabularne.
Zauważyłem, że Abercrombie’ego czytelnicy albo kochają, albo nienawidzą. Coś w tym jest – ten autor nie pozostawia nikogo obojętnych, nie ma w nim tej „letniości” tak powszechnej w fantastycznej pulpie obecnej tysiącami na księgarskich półkach.
Tak więc czytajcie Abercrombie’ego. Czytajcie – zanim będzie to modne.
Na trylogię „Pierwszego Prawa” składają się: „Samo ostrze”, „Zanim zawisną na szubienicy”, oraz Ostateczny argument królów”. Luźne historie ze świata „Pierwszego Prawa”: „Zemsta najlepiej smakuje na zimno”, „Bohaterowie”, „Czerwona kraina”.
Arkady Saulski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/250431-joe-abercrombie-czytajcie-go-zanim-stanie-sie-to-modne
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.