Nowy ROBOCOP- niepotrzebny remake dla nastolatków

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Materiały prasowe
Materiały prasowe

Zacznijmy od tego, że nie należę do miłośników kina fantastycznego hejtujących zaocznie każdy nadchodzący film tylko i wyłącznie z tego powodu, że na ulubionym forum więcej było hejtujących nad „hype”ującymi.

Przeciwnie. Do każdego filmu podchodzę z dozą entuzjazmu i zaufania. Po pierwsze dlatego, że nie jestem krytykiem filmowym, a raczej zwykłym widzem, który lubi czasami pisać o kinie. Po drugie – czasu na kino i filmy mam niezmiernie mało, więc jak już jest okazja do obejrzenia jakiegoś filmu staram się z tego wynosić jak najwięcej. Tak też podchodziłem do remake’u „Robocopa”. Nadzieje zostały tu jednak zawiedzione.

Ale od początku – pierwotny „Robocop” był filmem Paula Verhoevena z 1987 roku. Detroit przyszłości było miastem upadłym, opanowanym przez gangi. Policja dała sobie spokój z walką z gangami i poddała się presji prywatnych firm stając się de facto prywatną armią chroniącą interesy wielkich korporacji. Tak, szanowni Państwo – taka była wizja z roku 1987. Tak – wtedy to było science fiction. Dziś to fakt. Może poza technologicznymi nowinkami. Owszem – film był mocno przerysowany i komiksowy. Z drugiej strony realistycznie przedstawiona przemoc, hienowate media i wizja Detroit jako upadłego miasta (dziś ta wizja jest prawdą) tworzyły obraz bardzo realny i ugruntowany w rzeczywistości. A że film był zgrywą z epoki Reagana? Dziś nikt o tym nie pamięta a film nie zestarzał się ani trochę.

Do czego zmierzam? Ano do tego, że „Robocop” nie potrzebował remake’u. Ten film broni się dobrze do dziś.

Ale pomówmy o nowym „Robocopie”. Co zostało z pierwowzoru? Niewiele. Tak – jest Detroit. Tak – jest glina zamordowany a potem ożywiony dzięki technologii, który powraca właśnie jako „Robocop”. Tak – jest też zła korporacja na czele której stoi banalny Michael Keaton. I są też roboty. W latach osiemdziesiątych robiły wrażenie. A Dziś? Teraz jednak – w epoce komputerowej animacji roboty z nowego „Robocopa” nie tylko nie robią wrażenia, ale są wręcz banalne. Ich projekty są wtórne względem tego co widzieliśmy w średnim „Pacific Rim”, w Transformersach czy niezłym, ale ze zmarnowanym potencjałem „Elizjum”.

Pierwotny „Robocop” był filmem w gruncie rzeczy smutnym – wciągał widza w pewien świat w którym zło już zatriumfowało i poza ukaraniem pewnych jednostek triumfowało wciąż będzie. Nowy „Robocop” bawi się w tanie pouczenia. Wojna przy pomocy robotów (dronów) to nieładnie. Odebranie ludziom wolnej woli to nieładnie. Konsumpcjonizm to nieładnie. I tak dalej. Naprawdę – nie ma nic więcej do powiedzenia na temat fabuły tego filmu.

Ale co tam fabuła – na współczesne science fiction w kinie idziemy raczej by pooglądać efekty specjalne. Niestety – także i tutaj „Robocop” zawodzi. Zamiast krwawego, brutalnego kina akcji otrzymujemy obraz PG 13, w którym nie pada bodaj ani jedna kropla krwi a sam Robocop używa (uwierzcie lub nie) paralizatora. Tak, to nie żart. To może starcia robot-robot robią wrażenie? Także nie – są oklepane, bez polotu i wizualnie nie robią na nas najmniejszego wrażenia.

Szkoda. Remake „Robocopa” miał potencjał – gdyby zachować krwistość oryginału i może zamiast remake’u zdecydować się na ciągłość fabuły otrzymalibyśmy obraz nie wybitny, ale dotrzymujący kroku pierwotnej trylogii. Niestety – film zawodzi po całej linii. Szkoda. Nie zachęcam do pójścia do kina – lepiej wypożyczyć starszą wersję, albo któryś z innych filmów science fiction, które ostatnio gościły na ekranach.

Arkady Saulski

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych