Aktorzy nominowani do OSCARA za Wilka z Wall Street znów razem. Kim jest JONAH HILL?

Sporym zaskoczeniem dla fanów Saturday Night Live, który prowadził Jonah Hill pojawienie się w programie Leonardo di Caprio. Obaj aktorzy są w tym roku nominowani do Oscara w kategoriach aktorskich. Widać, że panowie mają do siebie ogromny dystans. Choć Hill jest głównie znany z komediowych ról, zdobył on już drugą nominację do Oscara w przeciągu dwóch lat. Kim jest aktor?

Hill nie pierwszy raz pokazuje jak mocno jest zdystansowany do własnego wizerunku. W zeszłym roku zagrał w przezabawnym apokaliptycznym obrazie „To już jest koniec”, gdzie wcielił się w rozpuszczonego, zapatrzonego w siebie, złośliwego gwiazdora Hollywood o nazwisku…Jonah Hill. Film jest świetną autoparodią młodych gwiazd Hollywood na czele z Jamesem Franco, Sethem Rogenem czy Dannym McBride, którzy w zupełnie ekshibicjonistyczny sposób wytykają grzechy showbinesu. Zanosi się jednak na to, że Hill może powoli zacząć wychodzić ze świata komedii.

Za jakiś czas zobaczymy kolejny wspólny występ Hilla i Di Caprio. 20th Century Fox nabył prawa do artykułu Marie Brenner "The Ballad of Richard Jewell", który ukazał się w "Vanity Fair" w 1997 roku. Dziennikarka pisała o ochroniarzu, którzy podczas Igrzysk Olimpijskich w Atlancie znalazł plecak z bombą. Oskarżono go o terroryzm i mimo oczyszczenia z zarzutów w sądzie, jego życie zmieniło się diametralnie.

Jonah Hill jest jednym z najbardziej perspektywicznych aktorów młodego pokolenia. Scenarzysta, komik, producent filmowy zdążył mimo młodego wieku (31 lat) zgarnąć już dwie nominacje do Oscara. W kinie zadebiutował 10 lat temu rolą w „Jak być sobą”. Na casting dostał się dzięki znajomością z dziećmi Dustina Hoffmana, z którymi studiował na New School University. Następnie grał w serii klasycznych komedyjek z Hollywood: "Supersamiec", "Wpadka", "Funny People", "Idol z Piekła rodem", „Facet od dziecka”. Przełomem w jego karierze okazała się rola ponadprzeciętnie inteligentnego ekonomisty w „Moneyball”. Przyniosła mu ona pierwszą nominację do Oscara. Ten „chłopak z sąsiedztwa” stara się jednak trzeźwo patrzeć na sławę.

To niesamowite, jak bardzo może zmienić się życie człowieka, prawda? Jeszcze wczoraj byłeś zwyczajnym facetem, a dzisiaj nagle wszyscy się tobą interesują. To takie dziwne, kiedy matki z wózkami albo starsze panie zaczepiają cię i pytają: "Czy to ty grałeś w tej komedii, która kończy się wielką imprezą?". Zastanawiasz się wtedy, jak to możliwe, że te kobiety widziały ten film. I jak to możliwe, że widziały go też towarzyszące im brzdące?

mówił w jednym z wywiadów.

Po tym filmie kariera zdolnego komika, który pisał scenariusze do „Simpsonów”, czy „Saturday Night Live” poszła w trochę inną stronę. Hill miał zagrać dużą rolę w „Django” Quentina Tarantino, jednak inne zobowiązania pozwoliły mu na epizod w tym filmie. Za rolę w „Wilku z Wall Street” Hill otrzymał ( jak sam przyznał w programie Howarda Sterna) tylko 60 tyś dolarów ( co jest kwotą bardzo małą jak na Hollywood). Nie było to dla aktora przeszkodą, bowiem powiedział, że dla Martina Scorsese mógłby zagrać za darmo. Z pewnością opłaciło mu się takie podejście. Druga nominacja do Oscara może znacząco przełożyć się na jego karierę.

Sukces? Sprawia, że stajesz się jeszcze bardziej ostrożny, wybierając kolejne role. Dla mnie najważniejsze jest to, by za każdym razem grać coś innego. Bardzo się cieszę, że mam możliwość mierzenia się z wyzwaniami, które aktorsko plasują się na przeciwległych biegunach.

przekonywał niedawno aktor.

Zarówno „Moneyball” jak i „Wilk z Wall Street” pokazały, że ma on spory talent do ról dramatycznych. Hill może więc być jednym z niewielu aktorów komediowych, którym udało się funkcjonować w zróżnicowanym repertuarze. Czy pójdzie drogą Toma Hanksa i Billa Murraya, czy może mimo obecnych sukcesów nie uda mu się wyrwać z szufladki jak Jimowi Carreyowi i Adamowi Sanderowi?

Q

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych