HIOB z Saratoga Springs. Recenzja ZNIEWOLONEGO

Jeden z najlepszych reżyserów filmowych ostatnich lat robiący filmy w USA, Brytyjczyk Steve Mc Queen, już od dawna miał pomysł realizacji filmu o afroamerykańskich niewolnikach. Zaczął nawet pisać własny scenariusz, gdy ktoś podsunął mu powieść „12 Years a Slave” autorstwa Salomona Northupa. Mc Queen pieklił się, że to nie on znalazł tę książkę. Razem z Johnem Ridleyem napisali na jej podstawie scenariusz filmu „Zniewolony” (tytuł oryginalny: „12 Years a Slave”). Ich dzieło mogliśmy zobaczyć na polskich ekranach od 31 stycznia 2014 roku.

CZYTAJ RÓWNIEŻ recenzje Łukasza Adamskiego: ZNIEWOLONY Piekło niewolnictwa bez patosu NASZA RECENZJA

Książka pochodzi z 1853 roku i jest autobiografią czarnego mieszkańca Saratoga Springs w stanie Nowy York, wolnego człowieka, dobrego męża i ojca dwojga małych dzieci – Margaret i Alonso. Solomon Northup był wykształcony, pracował jako rzemieślnik i muzyk, znakomicie grał na skrzypcach. Pod pretekstem występów został zwabiony do Waszyngtonu, porwany i sprzedany jako niewolnik do Luizjany, stanu który kultywował wówczas niewolnictwo. Tam rozpoczęło się dwanaście lat udręki, ciężkiej niewolniczej pracy na farmach przy zbiorach bawełny, budowaniu domów, ścinaniu trzciny. Odtwórca roli Salomona Northupa Chiwetel Ejiofor (znany np. z roli w „Amistad” Stevena Spielberga) znakomicie odtwarza wszystkie stany duchowe w podobnej sytuacji: od przerażenia, strachu, poczucia beznadziei po próby zachowania godności i wiarę, że pewnego dnia stanie się znów wolnym człowiekiem. Bardziej niż na dialogu czy słowach skupia się na grze twarzą, spojrzeniem, ostrożnym gestem. Znakomita jest scena przy grobie niewolnika zmarłego przy zbieraniu bawełny, gdzie grupa współtowarzyszy niedoli śpiewa mu na pożegnanie soulową pieśń „Roll, Jordan, roll” – „Płyń rzeko Jordan”, pełną nadziei na wybawienie. Załamany i zmęczony Solomon, nie wypowiadając ani słowa prostuje się, zmienia na twarzy, zaczyna śpiewać ze wszystkimi, odzyskuje siłę wewnętrzną i godność. A wszystko to pokazane w jednym kilkunastosekundowym ujęciu.

Od początku filmu patrzymy na rzeczywistość oczami filmowego bohatera. Znajdujemy się jakby w środku pola trzciny i przedzieramy się przez nie. Kamera widzi tylko wysokie rośliny i przemieszcza się jednostajnym ruchem do przodu. Widzimy świat oczami Salomona Northupa. I tak jest w wieku ujęciach filmu. Ciekawy jest montaż początkowych scen (montażysta: Joe Walker) odwołujący się do skojarzeń i pamięci bohatera. Nie jest to chronologicznie opowiedziana historia. Jak leitmotiv powraca wątek próby napisania listu do bliskich z prośbą o ratunek. Już na początku filmu pojawia się ujęcie talerza z jeżynami w bliskim planie, potem pokazanych jest wiele prób zrobienia atramentu z soku z tych owoców, wystrugania pióra, zdobywania papieru podkradanego z zakupów robionych dla pani Epps.

Skatowane ciało jako bohater filmu

Motyw pisania jest tu bardzo ważny, kojarzy się z wybawieniem, pozwala zachować nadzieję i godność (niewolnik miał pracować, a nie pisać). Pokazana na początku filmu przypadkowa noc spędzona z nieznajomą niewolnicą przywołuje wspomnienia szczęśliwego domu rodzinnego w Saratodze i tragicznych wydarzeń, które uczyniły z Salomona niewolnika. I gdy reżyser Mc Queen zdobywa empatię i pełną identyfikację widza z bohaterem, zaczyna epatować brutalnością. Otumaniony narkotykami przez fałszywych „impresariów” Northup budzi się skuty kajdanami w piwnicy w Waszyngtonie i od razu dostaje krwawe baty od handlarza niewolników. Naturalistycznie pokazana przerażająca chłosta będzie się zresztą w filmie wielokrotnie powtarzać. Rany na plecach niewolników pokazane są realistycznie w bliskich planach. Jednak nie ta brutalna tortura fizyczna jest najgorsza do zniesienia. Reżyser Mc Queen pokazuje okrucieństwo, przemoc, zniewolenie i upokorzenie również w sferze ducha. Motyw ten pojawił się już w pierwszym długometrażowym filmie Mc Queena „Głód”, paradokumencie historycznym z 2008 roku, gdzie pokazana jest angielska służba więzienna, stopniowo odzierająca z człowieczeństwa przetrzymywanych w więzieniu bojowników IRA. Torturuje ich pałkami i niemiłosiernym wyszydzaniem. Nagie, skatowane ciało jest tu, tak jak i w „Zniewolonym” bohaterem filmu.

Okrucieństwo duchowe pokazane jest poprzez kolejne stopnie obojętności i sadyzmu, przypominające przechodzenie przez kolejne kręgi piekła. Swoją niewolę Solomon zaczyna od posiadłości ziemskiej pozornie dobrego pana Forda (Benedict Cumberbatch), który chętnie korzystał z racjonalizatorskich pomysłów Northupa, podarował mu skrzypce, był „ludzki” dla swoich niewolników, ale nie zdołał zapobiec rozdzieleniu niewolnicy Elizy i jej ukochanych dzieciaków i gdy jej lamenty przeszkadzały pani Ford, oddalił ją. Funkcjonował w systemie pan-niewolnik, bo nie znał innego systemu, uważał to za naturalne. Nie obronił również Salomona przed złośliwym nadzorcą Tibeatsem (Paul Dano), gdy ten najpierw dręczył niewolnika podczas pracy, a później poprzysiągł mu śmierć za to, ze Northup ośmielił się oddać mu baty.

Znakomicie wygrany jest czas filmowy w scenie, gdy powieszony przez Tibeatsa na drzewie Solomon czeka na przybycie pana Forda, ledwo sięgając stopami ziemi. Czas filmowy wlecze się niemiłosiernie, cierpienie jest niemal namacalne, a świat w tle okazuje pełną obojętność. Pani Ford wychodzi na werandę przygląda się i odchodzi, a niewolnicy pracują spokojnie dalej. Dopiero po długim czasie miłosierna czarna samarytanka ukradkiem poi wodą nieszczęśnika. Równie obojętny jest w istocie pan Ford, który ratuje Northupowi życie, jednak natychmiast sprzedaje go dalej, żeby pozbyć się kłopotu.

Kolejne kręgi niewolniczego piekła

Montaż skojarzeniowy, kompozycja leitmoivowa, subiektywne spojrzenie kamery, naturalistyczne obrazowanie to niejedyne cechy filmowego stylu McQueena. Niezwykle ważne jest dla tego reżysera użycie detalu i filmowe symbole.

Solomon Northup trafia do o wiele okrutniejszego Edwina Eppsa (Michael Fassbender), który codziennie nakazuje chłostę swoich niewolników, którzy nie wykonali normy zbierania bawełny. Dominujący w pierwszej części motyw zranionych uczuć niewolnicy Elizy (Adepero Oduye) i jej odebranych dzieci zostanie tu zastapiony motywem chorej namiętności pana Eppsa do niewolnicy Patsey (znakomita Lupita Nyong’o). McQueen pokazuje coraz to bardziej zwyrodniałe uczucia, okrucieństwo narasta. Solomon oprócz próby skatowania go i zranienia nożem spowodowanej zazdrością o Patsey zazna też sytuacji wcielania go siłą w rolę kata. Zniewolenie i upokorzenie sięgnie zenitu. Dojdzie jeszcze zdrada, gdy nadzorca Armsby doniesie Eppsowi o próbie przesłania przez Northupa listu z wołaniem o pomoc.

Na plantacje Eppsa spada plaga, zaraza stonki kukurydzianej. Ujęcie filmowane w wielkim planie – zbliżenie żarłocznego owada trzymanego długo w obiektywie, to przykład charakterystycznego stylu operatorskiego Seana Bobbita, stałego współpracownika Mc Queena. Takie charakterystyczne zbliżenia pojawiały się już w „Głodzie”, gdzie powtarzały się ujęcia zakrwawionej ręki policjanta opłukiwanej wodą w umywalce lub trzymającej papierosa. Takie ujęcia mogą być alegoriami rozkładu (robal) i przemocy (poraniona dłoń). Także wielokrotnie pojawiające się skrzypce zyskują walor symboliczny. Najpierw Solomon gra dla siebie z radością, potem w scenach upokarzających zabaw dla niewolników. Po chłoście na Patsey, batach będących jak kropla przelewająca czarę goryczy, naciągane wielokrotnie do oporu struny pękają, a Northup niszczy skrzypce.

Dopiero wtedy pojawia się wybawiciel, kanadyjski abolicjonista (Brad Pitt). Solomon Northup, który jak Hiob stracił wszystko, nie traci wiary. Bóg, obecny poprzez wspaniale filmowaną przyrodę i słowa o sprawiedliwości, przywraca amerykańskiemu Hiobowi ze stanu Nowy York wszystko na nowo. W czasie napisów końcowych jeszcze raz słyszymy soulową pieśń „Roll. Jordan, roll”.

Każdy film, chcąc nie chcąc, wpisuje się w tradycję kulturową. Ostatnio pojawiły się filmy rozrachunkowe z motywem niewolnictwa w tle – „Kamerdyner” Lee Danielsa i „Django” Quentina Tarantino. Trzeba pamiętać, że filmów, gdzie pojawiały się wątki związane z niewolnictwem było mnóstwo: „Amistad” Spielberga, „Lincoln”, „ Savannah”, „Przeminęło z wiatrem” i wiele, wiele innych. Motyw ten obecny jest w kulturze amerykańskiej od zawsze, również w kulturze „wysokiej”, jak chociażby w „Absalomie, Absalomie” czy „Światłości w sierpniu” – prozie Faulknera. Również naturalistyczne odtworzenie przemocy też już było, na przykład w „Chacie Wuja Toma”, „czytance” starszego pokolenia.

Niezwykle zatem trudno było zrobić czy osiągnąć coś nowego, jakiś niezwykły efekt. A jednak właśnie przez symboliczność i wielopoziomowość pokazania przemocy to się Mc Queenowi udało. I to zasługa nie tylko reżysera, ale i jego wiernego zespołu – operatora Seana Bobbita i aktora Michaela Fassbendera („Wstyd” i „Głód”). Na Oscara zasługuje rola charyzmatycznego Chiwetela Ejiofora jako Solomona. Skupiona na uczuciach historia Northupa zyskała wymiar uniwersalny, stała się opowieścią ponadczasową o pojawiającym się zawsze i wszędzie, w różnych kostiumach, zniewoleniu i przemocy.

Małgorzata Kulisiewicz

12 Years a slave ( Zniewolony) reż: Steve McQueen, dystr: Monolith

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.