PO APOKALIPSIE Przegapione końce świata NASZA RECENZJA

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Maureen F. McHugh to za oceanem autorka z osiągnięciami (Hugo, Locus), dopiero teraz szerzej przedstawiona polskiemu czytelnikowi. „Po apokalipsie”, zbiór opowiadań z 2011 roku, niezupełnie mieści się w konwencji postapo, niektóre opowiadania to klasyczne SF. Miłośnicy zombie też nie mają tu czego szukać, te pojawiają się tylko w pierwszym opowiadaniu – pewnie jako wabik na czytelnika. Łącznikiem zbioru nie jest ani bohater, ani wspólny świat, tylko bardzo swobodnie potraktowana tematyka postapokaliptyczna.

W rozpoczynającym książkę „Naturaliście” antyspołeczny bohater obserwuje zachowanie zombie, podsuwając im schwytanych ludzi jako przynętę. Zombie spacerują, ludzie szabrują, samoloty bombardują odizolowane rezerwaty, a w finale Sąd Najwyższy skazuje prezydenta USA za ich utworzenie. Samo zombie zaś to efekt działania bliżej niesprecyzowanego wirusa. Ameryka po wybuchach bomb atomowych jest tłem dwóch opowiadań: „Zagubiony chłopiec: dziennikarz w terenie” i „Po apokalipsie”. W tym pierwszym ważniejsze od pretekstowego wybuchu jest studium amnezji i podwójnej osobowości (zdiagnozowanej jako fuga dysocjacyjna) pewnego chłopca. Natomiast fabuła opowiadania tytułowego wygląda jak kalka „Drogi” McCarthy’ego: zamiast ojca z synem mamy matkę z córką, krajobraz też podobny, tylko bohaterowie niespecjalnie szlachetni – córka jest przerażona światem, a matka nią pogardza („ja w jej wieku uciekłam z domu, a ona trzyma się mojej spódnicy!”), traktując właściwie jako balast. Żadne tam „niesienie ognia”, tylko zwierzęca chęć przeżycia. W tym opowiadaniu pojawia się jeden z niewielu uczciwych i odpowiedzialnych mężczyzn w całej książce – ci są zazwyczaj są albo niedojrzali, albo okrutni.

Dwa utwory za tło mają epidemie, którymi nas raczej na wyrost straszono parę lat temu. Ptasia grypa w „Specjalnej ekonomii” zabija ćwierć miliarda Chińczyków, a choroba prionowa w „Efekcie działania siły odśrodkowej” jest w trakcie powolnego uśmiercania wszystkich poza wegetarianami. Te pierwsze mam za jedno z ciekawszych w zbiorze, a historia dziewczyny pracującej w chińskiej korporacji Nowe Życie dobrze pokazuje dzisiejszy azjatycki neofeudalizm. Widać u autorki antykorporacyjne skłonności, ale bez nadmiernej fiksacji – owszem, grzechem korporacji jest zadłużanie nowych pracowników i korupcja, ale sama praca ma „przyjemy naukowy charakter” (produkcja biobaterii), a zatrudnieni mają co jeść i gdzie się leczyć. Problemem jest niedziałanie w chińskim (narodowym!) interesie, bo korporacja współpracuje z Amerykanami i dla nich generuje zyski. Z drugiej strony tylko Amerykanie mogą wyciągnąć na jaw korupcję, u Chińczyków akceptowalną społecznie. No a dziewczyna nie siedzi na przysłowiowym tyłku, tylko robi co może, by się oddłużyć.

„Efekt działania siły odśrodkowej” jest opowiadaniem z założenia homofilnym (para kochających inaczej kobiet wychowujących nastolatkę) – ostrzegam albo zachęcam. Nastolatka, która próbuje ułożyć relacje z matką umierającą na chorobę prionową, z partnerką obecną matki, partnerką byłą, obecnym partnerem tejże byłej… trudno się dziwić, że kompletnie sobie nie radzi z trzema mamusiami, a one z nią.

Pozostałe opowiadania mają z apokalipsą jeszcze mniej wspólnego – chyba że obecność pustyni i tłumów imigrantów i życie outsidera wystarcza dzisiaj za postapokaliptyczne tło. Plastyczka wytwarzająca na zamówienie lalki-niemowlęta (na podobieństwo zmarłych dzieci) w „Bezużytecznych rzeczach”, mieszkająca w Nowym Meksyku, trafia przypadkiem na trop zdrady małżeńskiej. Lalki takie sama ma za aberrację, ale klient ma zawsze rację, a żyć trzeba. Przerwy w dostawie prądu w szpitalach w „Królestwie ślepców” tez nie są początkiem końca świata, a dziwnym zachowaniem systemu komputerowego, który, być może, uzyskał jakąś samoświadomość. Bohaterka „Miesiąca miodowego” pozwala na testowanie na sobie leków, co omal nie kończy się tragicznie, ale czego się nie robi dla pieniędzy. Zresztą motywacja ekonomiczna dosyć często przyświeca bohaterom opowiadań McHugh. Zamiast przygód i ratowania świata bohaterowie ledwo wiążą koniec z końcem i imają się najdziwniejszych zajęć. Dla współczesnego Amerykanina kryzys ekonomiczny, puste konto i zadłużenie to taka sama apokalipsa jak zombie czy wojna jądrowa. Być może za ileś lat rozpoznawalne od razu będzie piętno czasu powstania utworów, powstałych niedługo po niedawnym kryzysie gospodarczym. Trudno jednak nie zauważyć, że mieszkańcy Czarnobyla i okolic mieli jednak bardziej przechlapane niż bohaterowie opowiadań McHugh.

Pojawia się w książce wiele postaci kobiet, często nastolatek lub dziewczyn na progu dorosłości, przez co odniosłem wrażenie, że to do nich głównie kierowana jest ta książka, przygotowująca na nadejście nowego niewspaniałego świata. Na mężczyzn nie ma co liczyć, ci są zazwyczaj albo brutalni, albo niedojrzali. Ale sztafaż „męskiej” hard SF również nie jest autorce obcy: o problemach z „życiem” czy „świadomością” systemów komputerowych („Królestwo ślepców”) czy metodach uzyskiwania bioenergii („Specjalna ekonomia”) pisze ona na tyle przekonująco, że mój niespecjalnie ścisły umysł łyknął to bez zastrzeżeń.

Maureen F. McHugh, Po apokalipsie. Replika 2014.

Sławomir Grabowski

tytuł
tytuł

Książka do nabycia wSklepiku.pl!

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych