Karolina Cicha powoli zyskuje status instytucji polskiej niezależnej sceny. Ta literaturoznawczyni z wykształcenia, dawna aktorka Teatru Gardzienice, wokalistka i multiinstrumentalistka, należy do wąskiej grupy rodzimych wykonawców, co do których nigdy nie wiadomo co im strzeli do głowy na kolejnej płycie, ale na sto będzie czego słuchać. Kto tak potrafi oprócz niej? Do głowy przychodzą mi Wojcek „Za Siódmą Górą” Czern, zespół Oranżada i rozdarty między coraz więcej projektów Budzy ( z którym pani Karolina kiedyś zresztą śpiewała w duecie). Cicha ma już w CV piosenkę aktorską, przekładanie na język rocka poezji (autorski projekt z tekstami Różewicza, kilka utworów na płycie poświęconej Gajcemu), teraz z przytupem wkracza w świat folkloru.
Można takich dźwięków nie lubić, ale rozmachu nowemu projektowi artystki odmówić nie sposób. Cicha przypomniała sobie, że pochodzi z Podlasia i dała temu wyraz nagrywając utwory z tradycji KAŻDEJ grupy etnicznej zamieszkującej ten region. Każdorazowo w języku danej mniejszości. Śpiewa tu po polsku, litewsku, białorusku, ukraińsku, romsku, tatarsku, rosyjsku i w jidysz. To języki wymienione na okładce, bo w książeczce figuruje jeszcze jeden utwór ukryty – Psalm 23. w… esperanto. Pomysł jak najbardziej na miejscu, twórca tego międzynarodowego języka, Ludwik Zamenhof, dzieciństwo spędził w Białymstoku. Ogarnąć to wszystko od strony lingwistycznej – horror! Wgryźć się dodatkowo w muzykę tylu różnych kultur – horror podwójny. Dlatego Cicha zaprosiła do współpracy znaną postać sceny folkowej – Barta Pałygę, z którym wspólnie sygnuje album. Temu panu skądinąd też należy pogratulować pracowitości – niemal równocześnie ukazał się świetny album „Całe szczęście” jego macierzystej formacji Mosaik i płyta nagrana wspólnie z Karoliną. O jego horyzontach muzycznych nie wspomnę – Pałyga obsługuje tu osiem instrumentów (nawet nie wiem jak większość z nich wygląda) i udziela się wokalnie używając charakterystycznego dla Tatarów i Mongołów śpiewu alikwotowego (tu mały zgrzyt – trąci to trochę szamanizmem, od którego wolę trzymać się z daleka). Na tak ambitnym projekcie łatwo było się potknąć.
Cicha i Pałyga mogli wiernie kopiować brzmienie muzyki każdego ludu i nagrać w efekcie album niespójny. Na szczęście zrobili to po swojemu. Używając instrumentów ludowych, ale też nowoczesnej elektroniki, nadali całości jednolitą brzmieniową szatę. Nie przesadzę zbytnio jeśli powiem, że na „Wieloma językami” zrobili z Podlasiem to, co ćwierć wieku temu Peter Gabriel zrobił na albumie „Passion” z Bliskim Wschodem. Tyle, że Gabriel miał armię współpracowników i nowiutkie studio RealWorld. Cicha i Pałyga zrobili to niemal w całości we dwójkę, „with a little help from their friends”. W dodatku nagrywali na setkę. To nie jest album dla etnografów – ci na pewno boczyliby się na nieodpowiedni dobór instrumentów, dyskretne plamy klawiszowe czy perkusyjne sample. Tym bardziej na wokalne szaleństwa Cichej w wysokich rejestrach, przypominające Liz Fraser z nieodżałowanego Cocteau Twins (pani Karolino, może by tak kolejną płytę właśnie w ten deseń…?). Aranżacje są miejscami wręcz awangardowe. Rozedrgane smyczki pod koniec „Lubej” są trochę w duchu Davida Crossa z King Crimson, „Psalm 23” w manierze podelektronizowanego reggae (czy nie lepiej byłoby zostawić go a capella jako wspólny mianownik, kropkę nad I?). Nie mnie oceniać czy pani Cicha ma prawidłową wymowę w poszczególnych narzeczach. Lingwiści pewnie pokręciliby nosem tu i tam. Ale na miły Bóg, nie o to tu chodzi! Lepszej muzycznej wizytówki Podlasie już się pewnie nie doczeka.
„Wieloma językami” jest świadectwem fascynującej wielokulturowości tego regionu. Wielokulturowości prawdziwej, opartej na wielowiekowym współistnieniu (nie mylić ze współczesnym multikulti, w żadnym razie!). A w warstwie muzycznej – to po prostu bardzo dobra płyta, kapitalna transkrypcja materiału, który niejednokrotnie liczy sobie setki lat, na język muzyczny zrozumiały dla dzisiejszego słuchacza. Kto się zachwycił – może szukać dalej, zgłębiać temat, droga wolna! O to pewnie również chodziło Cichej i Pałydze.
Paweł Tryba
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/250268-wieloma-jezykami-muzyczny-pejzaz-podlasia-nasza-recenzja