Trzy lata temu czołowi prześmiewcy Ameryki, Trey Parker i Matt Stone, którzy od 15 lat oburzają „South Parkiem” każdą opcję i łamią wszelkie normy poprawności politycznej, zrealizowali odcinek poświęcony fenomenowi Facebooka. „You Have 0 Friends” powstał w tym samym roku co oscarowy „Social Network” Davida Finchera i Aarona Sorkina o założycielu najpopularniejszego portalu społecznościowego na świecie. W „You Have 0 Friends” wyśmiewano głównie powszechne „ciśnienie”, by mieć konto na Facebooku, które zaczęło wyznaczać status w rówieśniczej grupie, poziom „fajności” i w końcu zastąpiło podstawowe więzi społeczne.
Bohaterem odcinka był najracjonalniejszy z czwórki dzieciaków z miasteczka w Kolorado – Stan. Jako jedyny bronił się przed założeniem konta, które w końcu założyli mu na siłę jego ziomale. To spowodowało wiele komplikacji, jakie w końcu zakończyły się fizyczną wojną z „fejsem”, który pod żadnym pozorem nie pozwalał zlikwidować konta. Epizod poruszył jeszcze jedną kwestię związaną z Facebookiem. Otóż Stan usłyszał litanię pretensji ze strony ojca Randiego, którego rzekomo niechętnie zaprosił do znajomych. Ojciec geolog nie mógł też zrozumieć, dlaczego syn nie lajkuje jego linków. „Niegrzeczne jest niepolubienie statusu cioci, Stan!” – krzyczał do syna. Tego dla chłopca było za wiele. Być na portalu z „obciachowymi starymi”, którzy podniecają się niezdrowo nową zabawką i jednocześnie kontrolują sieciowe życie ich pociech? Kto by przypuszczał, że po raz kolejny twórcy najbardziej kontrowersyjnej kreskówki dla dorosłych wszech czasów okażą się prorokami.
Kolos na jakich nogach?
„Dzisiejsze nastolatki nie tylko masowo opuszczają Facebooka, ale na dodatek wstydzą się mieć z nim cokolwiek wspólnego. Niegdyś zatroskani portalem rodzice, od kiedy nauczyli się z niego korzystać, teraz prawie błagają swoje dzieci o umieszczanie postów na temat swojego życia”. Nie, tego cytatu nie było w scenariuszu odcinka „South Park”. To również nie jest żaden żart z popularnych stron internetowych publikujących zmyślone i odjechane newsy. To konkluzja tekstu z portalu The Conversation, gdzie antropolog prof. Daniel Miller z University College London opisał badania, w których brał udział. Okazuje się, że młodzi ludzie coraz częściej pozostawiają swoje konta na Facebooku tylko po to, by podtrzymywać kontakty ze starszymi członkami rodziny. Według badań, które zostały przeprowadzone w Wielkiej Brytanii, Turcji, Brazylii, Chinach, we Włoszech, w Indiach oraz Trynidadzie, najmocniej z „fejsa” uciekają brytyjskie nastolatki w wieku od 16 do 18 lat. Oczywiście młodzi ludzie nie porzucają netu, odnawiając kontakty z rówieśnikami „w realu”. Młodzież znajduje sobie nowe zabawki, których jeszcze nie „obczaili” ich rodzice.
Choć młodzież opuszcza portal, mimo że według badań większość z nich uważa Facebooka za lepiej zintegrowany niż inne popularne portale, to nowym miejscem ich aktywności są inne portale i aplikacje, które umożliwiają błyskawiczny kontakt. Oczywiście na pierwszym miejscu wśród sposobu komunikowania się ze znajomymi jest ukochana zabawka Radka Sikorskiego, czyli Twitter, oraz coraz popularniejszy w Polsce Instagram. Nieznane są natomiast nad Wisłą jeszcze Snapchat i WhatsApp.
Raport brytyjskich antropologów nie jest jedynie mglistym zwiastunem kłopotów Facebooka. Problemy założonego przez ekscentrycznego Marka Zuckerberga serwisu opisała agencja Piper Jaffray. Według jej wyliczeń tylko na wiosnę 2013 r. odsetek młodych, którzy wskazali Facebooka jako najważniejszy dla nich portal społecznościowy, spadł z 42 (badanie z jesieni 2012) do 33 proc. W tym czasie Twitter i Instagram odnotowały wzrosty o 3 proc. (z 27 do 30 proc.) i oraz 5 proc. (z 12 do 17 proc.). Oczywiście te dane nie są specjalnie szokujące i nie zmieniły pozycji założyciela Facebooka, który uplasował się jako 23-latek w 2008 r. na liście Forbesa z majątkiem wycenianym na 1,5 mld dol. Nie można też zapominać, że gdy w maju 2012 r. Facebook jako firma pojawił się na amerykańskim NASDAQ, stał się najwyżej wycenianą w dniu debiutu spółką giełdową w historii giełdy. To wciąż jest kolos. Jakie ma jednak nogi?
Nie będę tam, gdzie mama
Gdy pod koniec zeszłego roku Facebook pochwalił się, że ma już 1,19 mld użytkowników, jego dyrektor finansowy jednocześnie przyznał, że właśnie najmłodsi użytkownicy są najmniej aktywni. „Business Insider” zapytał trzynastolatków, dlaczego brak im entuzjazmu na portalu, który do niedawna elektryzował świat. „Nie chcemy być tam, gdzie są nasze mamy” – powiedział jeden z bohaterów tekstu. Zeszły rok nie był też dobry dla serwisu na giełdzie, gdzie serwis odnotowywał poważne spadki. Czy te wyniki oznaczają powolny zmierzch Facebooka? Zdania na ten temat są podzielone. Niektórzy analitycy przekonują, że Facebook nie odpowiada już na potrzeby młodych ludzi. W ich opinii obchodzący 4 lutego dziesiąte urodziny portal dojrzał wraz ze swoimi pierwszymi użytkownikami i za późno spostrzegł zmianę w mentalności nastolatków, którzy już nie tyle chcą wrzucać na „ściany” swoje zdjęcia, ile wolą, by po 10 sekundach znikały samoistnie (Snapchat). Czytając wiele relacji nastolatków z amerykańskich i brytyjskich gazet, którzy narzekają, że są obserwowani na Facebooku przez swoich rodziców, sąsiadów, ciotki, wujków i w końcu nauczycieli, odezwałem się do znajomej, trzynastoletniej dziewczyny z prowincjonalnego miasta w Polsce. Czy dzieciaki w naszym kraju mają takie same problemy z ukochanym do niedawna portalem społecznościowym jak ich rówieśnicy z Nowego Jorku i Londynu? Czy nauczyciele ze szkoły w kilkunastotysięcznym miasteczku również poznali uroki Facebooka jako narzędzia kontroli uczniów poza szkołą? „Nasza pani od polskiego ciągle wchodzi na nasze konta i kontroluje, co udostępniamy, jakie piszemy komentarze, i ogólnie naszą całą aktywność. Nie tylko ona. Nasz wychowawca również ma konto i nas sprawdza, i potem te niewłaściwe zachowania na »fejsie« omawiamy na godzinie wychowawczej” – opowiedziała nastolatka. Znam także relacje nauczycielki, która wprost przyznała, że celowo zaprasza do znajomych jak najwięcej swoich uczniów, by mieć nad nimi kontrolę poza budynkiem szkoły. Czy ktoś ma odwagę, by odrzucić zaproszenie wychowawcy i szczególnie rodzica?
Nie czytaj! Oglądaj!
Według badań nastolatki przechodzą na portale, w których jeszcze mniej trzeba… pisać i czytać. Stąd właśnie najwięcej z nich przeniosło się na Instagram, gdzie publikuje się głównie zdjęcia. To według ekspertów przyszłość mediów społecznościowych, czego dowodem są liczne kanały na YouTube, na których młodzi ludzie, zamiast tracić czas na wbijanie literek i ich czytanie, po prostu nagrywają co mają do powiedzenia. Nie przez przypadek Twitter, którego istotą jest wysyłanie wyłącznie króciutkich wiadomości, rozwija serwis Vine. „Pisanie i czytanie na Facebooku zajmuje więcej czasu. A słowa są mniej ważne niż obrazki i wideo” – mówił kilkunastoletni rozmówca w „Business Insider”. Co więc mają zrobić spece z Facebooka, by nie podzielić losu jeszcze niedawno popularnego MySpace? Czy wystarczy dopasować się do leniwego korzystania przez młodych ludzi ze smartphonów, na których pisze się trudniej niż na klawiaturze? Czy coraz wyraźniejsze uleganie „obrazkowej cywilizacji” zatrzyma wciąż będący na szczycie portal przed upadkiem? W gruncie rzeczy są to pytania drugorzędne. Można zrozumieć też chęć ucieczki młodych ludzi przed kontrolą rodziców. W końcu przed erą mediów społecznościowych nie mieli oni szansy na to, by śledzić konwersacje swoich pociech i zapoznawać się z ich zdjęciami z imprez. Media, które miały być wyzwoleniem dla pokolenia 2.0, okazały się je paradoksalnie krępować. Najbardziej przerażającym wnioskiem z problemu porzucania przez młodzież Facebooka jest ich ucieczka na portale wymagające jeszcze mniejszych nakładów wysiłku w komunikacji. Czy niebawem będziemy rozmawiać ze sobą wyłącznie przez kamerki? Czy tak wygląda przyszłość, przed którą przestrzegał genialny Philip K. Dick?
W przywołanym na początku tekstu odcinku „South Park” Stan likwiduje konto i zamyka komputer, zostawiając w sieci swojego przygnębionego ojca i resztę rodziny. Co robi dalej? Pewnie idzie z kumplami rzucić w kogoś śnieżką albo pojeździć na łyżwach w wiecznie zasypanym śniegiem miasteczku w Kolorado. Niestety żyjemy w tak pokręconych czasach, że „South Park” staje się ciężkim młotem, który ma nam przypominać o pętli, jaką sami sobie zawiązujemy na szyi. Tyle że młodzież nie ogląda „South Park”. Podniecona Instagramem woli pewnie „Jersey” i „Warsaw Shore”, gdzie umiejętność prowadzenia dialogu nie jest specjalnie potrzebna. Co jednak gdy „zgredzi” nauczą się korzystać z następców Facebooka? Czy ucieczką będzie wyjście z domu? Może to jest sposób na zwycięstwo z nowym, wspaniale zaprogramowanym przez komputer światem?
Łukasz Adamski (wSieci)
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/250207-wsieci-dokad-uciekaja-ich-dzieci-facebook-upada-przez-zgredow
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.